• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 08/2002

NASZE SZANSE W UNII

Wykładem zamykającym seminarium pt. "Techniczne i strategiczne aspekty ogrodnictwa", które towarzyszyło targom HortiFlora Europe Poland i odbyło się 19 kwietnia w Warszawie, była prelekcja na temat wpływu członkowstwa w UE na polski sektor ogrodniczy. Wygłosił ją Adrie Bovee, Radca Rolny Ambasady Królestwa Niderlandów w naszym kraju. Zdaniem wykładowcy, polskie ogrodnictwo ma większe szanse we Wspólnocie niż poza nią. Szanse rozwoju widzi on jednak tylko dla niektórych działów naszej branży.
Sadownictwo
Według A. Bovee, obiecujące perspektywy mają producenci jabłek, ale potrzebne są inwestycje w tym dziale sadownictwa. Obecnie bowiem istniejemy na zagranicznych rynkach przede wszystkim dzięki koncentratowi jabłkowemu, który jest produktem o niskiej wartości dodanej. Wyższa jest ona w owocach świeżych, ale te wymagają odpowiedniego przechowywania, itp.

Pieczarkarstwo
Rokowania w przypadku tej specjalności też są dobre, jednak — zdaniem holenderskiego radcy rolnego — niezbędna jest większa produktywność polskich pieczarkarni. Rośnie zarazem znaczenie Chin jako dostawcy tych grzybów na europejski rynek.

Szkółkarstwo
Pomimo krótkiego okresu wegetacji w naszej strefie klimatycznej, w Polsce latem panują dobre warunki świetlne, lepsze niż — na przykład — w Holandii. To podstawowy fakt, jaki A. Bovée podał po stronie plusów, podobnie jak stały, szybki rozwój polskiego szkółkarstwa (15-procentowy przyrost roczny w ciągu minionych 5 lat). Zastrzegł, że dla utrzymania naszych dobrych notowań po wstąpieniu do UE konieczna będzie konkurencyjność cenowa i jakościowa towaru.

Ozdobne rośliny cebulowe
Wykładowca dawał duże szanse rozwoju tej dziedziny (reprodukcji w polu), choć nie wszystkie gatunki z grupy cebulowych nadają się do wielkotowarowej uprawy w naszych warunkach klimatyczno-glebowych. Należy się jednak spodziewać, że — w konsekwencji surowych holenderskich przepisów dotyczących ochrony środowiska — część plantacji, na przykład tulipanów, zostanie przeniesiona do Polski.

Warzywnictwo polowe
Przyszłość może być trudna dla ogrodników o tej specjalizacji. A to ze względu na spodziewaną — za 5 lat, jak powiedział A. Bovée — dominację hipermarketów na detalicznym rynku zbytu warzyw w UE. Te sklepy narzucają zaś sposób produkcji i wymagają dużych dostaw, czyli — zdaniem prelegenta — chcą kooperować z producentami bądź ich grupami gospodarującymi na powierzchni 500–1000 ha.

Ogrodnictwo szklarniowe
Według wykładowcy, nie jest ono na przegranej pozycji, ale decydujące znaczenie będą miały przyszłe ceny energii cieplnej w naszym kraju, której tu trzeba zużywać więcej niż — na przykład — w Holandii. Zakładając, że koszty produkcji okażą się konkurencyjne, i tak konieczne będzie zwiększenie jej wydajności w Polsce.

Produkcja ekologiczna
Ta dziedzina, podawana przez nasze ministerstwo rolnictwa jako przyszłościowa, zdaniem A. Bovée raczej taka nie jest. Przede wszystkim dlatego, że w Polsce nie ma wiarygodnej, z punktu widzenia UE, instytucji, która kontrolowałaby łańcuch produkcji i dystrybucji "zdrowej" żywności. Z tego powodu 60–70% tego towaru, którego cena jest o 20–30% wyższa niż tradycyjnego, musiałoby pozostawać na krajowym rynku. Tu zaś popyt na takie produkty jest ograniczony.

Ogólne mocne i słabe punkty
Oceniając tak zwaną przewagę komparatywną polskiego ogrodnictwa nad unijnym A. Bovee wymienił cenę ziemi i robocizny w naszym kraju. Dodał jednak, że te notowania będą się zmieniać i za 10–15 lat prawdopodobnie się wyrównają. (powiedział zarazem, iż wobec nowych członków Unii przez pierwsze 3, 4 lata stosuje się pewne odstępstwa od wspólnych regulacji). Za najsłabszy punkt naszej branży prelegent uznał brak współpracy między producentami i mentalność, która jest przyczyną takiego stanu rzeczy. Podkreślił, że wspólne przedsięwzięcia są ważnym czynnikiem rozwoju holenderskiego ogrodnictwa — szacuje się, że w Kraju Tulipanów 80–90% producentów działa w różnego rodzaju stowarzyszeniach, spółdzielniach, grupach, itp.