• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 10/2002

POMIDORY W BIELSKU PODLASKIM

20 lipca firmy Syngenta Seeds oraz Hydro Poland i Zespół Doradztwa Rolniczego w Bielsku Podlaskim zorganizowali Dzień Otwarty Pomidora w dwóch gospodarstwach — Hanny i Anatola Kłaczewskich oraz Józefa Czabana (fot. 1) — koło Bielska Podlaskiego.


FOT. 1. JÓZEF CZABAN Z ŻONĄ NA SWOJEJ PLANTACJI POMIDORÓW


Tradycja uprawy pomidorów w tym rejonie sięga dwudziestu lat. Wtedy pojawiły się tutaj pierwsze tunele foliowe, w których zaczęto uprawiać samokończące odmiany owocujące przez miesiąc. Jakość towaru nie miała większego znaczenia, a podstawowym kryterium była wczesność i oszczędność energii. Producenci nie martwili się o sprzedaż — odbiorcy zza wschodniej granicy przyjeżdżali po pomidory bezpośrednio do tutejszych gospodarstw. Dziś podstawowym rynkiem zbytu jest giełda w Białymstoku. Część towaru trafia do lokalnych punktów sprzedaży detalicznej oraz do odbiorców z rejonu Pojezierza Augustowskiego, chłonącego duże ilości warzyw w sezonie urlopowym. Przeciętna wielkość gospodarstwa w województwie podlaskim — jak ocenia Eugenia Ostaszewicz pracownik tutejszego ODR — jest większa od średniej krajowej, wynosi 11,7 ha i rośnie. Nie ma tu problemów z nabyciem ziemi, hektar kosztuje 2-3 tysięcy złotych. Kupujący ją korzystają z linii kredytowych na zakup ziemi (KZ — oprocentowanie 2,8 % w skali rocznej ze spłatą rozłożoną na osiem lat). W rejonie uprawia się coraz więcej warzyw polowych (kalafiory, brokuły, kalarepa, marchew, fasola szparagowa), przede wszystkim dla potrzeb przetwórstwa.

Pomidory w tunelach uprawiane są tutaj w sposób tradycyjny, w gruncie. Nawadniane i nawożone są najczęściej liniowo, perforowanymi przewodami (T–tape, Hardie–tape, Aqua–traxx), rzadziej kropelkowo. Konstrukcje tuneli, zwykle drewniane, "ciężkie" stoją tak długo, jak długo nadają się do prowadzenia upraw, później ogrodnicy budują nowe w innych miejscach. Tunele w obu gospodarstwach znajdują się z dala od ich budynków mieszkalnych, bez dostępu do prądu z sieci elektrycznej. Potrzebną do pompowania wody energię wytwarza agregat prądotwórczy. Wodę czerpie się z własnych, zlokalizowanych obok tuneli, głębinowych studni. Przed użyciem jest ona przepompowywana do zbiorników, w których się ogrzewa (w lipcu, kiedy temperatura powietrza wynosiła prawie 30oC, woda w studni miała tylko 7°C).

Józef Czaban swoje 11,5-metrowej szerokości i 33- lub 48- metrowej długości tunele (fot. 2) okrywa 16-metrowej szerokości folią. Odkąd jej używa, nie musi łączyć dwóch rolek na szczycie tunelu i nie zdejmuje osłony na zimę. Tunele bez uszczerbku przetrwały ostatnią zimę z nadzwyczajnie dużą ilością śniegu. Oprócz właściwości folii na dobre przezimowanie ogromny wpływ ma mocna konstrukcja oraz dodatkowe przymocowanie osłony z zewnątrz drewnianymi listwami. Zdaniem J. Czabana możliwe jest trzy-, czteroletnie takie użytkowanie folii.



FOT. 2. TYPOWE DLA REJONU BIELSKA PODLASKIEGO TUNELE — Z MOCNĄ, DREWNIANĄ KONSTRUKCJĄ I DODATKOWYM PRZYMOCOWANIEM FOLII Z ZEWNĄTRZ


Sezon wegetacyjny rozpoczyna się w okolicach Bielska Podlaskiego dwa tygodnie później niż w rejonie warszawskim. Ogrodnicy muszą liczyć się w kwietniu z przymrozkami dochodzącymi do –8oC, dlatego nasadzenia zakładają późno, zwykle na przełomie kwietnia i maja. J. Czaban rozsadę sadził wcześniej, między 10 a 20 kwietnia. Po posadzeniu obiekty były dogrzewane (prostymi, niewielkimi, opalanymi węglem lub drewnem piecami, umieszczonymi po jednym w każdym tunelu). Rośliny posadzone zostały naprzemianlegle w dwóch rzędach (odległość między rzędami 50 cm, w rzędzie 50 cm), co dwa rzędy pozostawione są 80-centymetrowe przejścia — w jednym tunelu długości 48 metrów rośnie 1600–1700 roślin, głównie 'Raissy' F1. Do zapylania wykorzystywane są trzmiele. Pierwsze owoce zostały zebrane 27 czerwca. Nad piątym gronem gospodarz wyprowadza dodatkowy pęd. Wytworzony w ten sposób "parasol" naturalnie cieniuje owoce.

Rośliny nawożone są zgodnie z zaleceniami stacji chemiczno-rolniczej, w której corocznie poddaje się analizie glebę. Badana jest także woda używana do nawadniania i fertygacji. Gleba w gospodarstwie ma średnią zawartość składników pokarmowych, ale zbyt wysokie pH, dlatego w wodzie do nawadniania i nawożenia obniża się pH kwasem azotowym. Fertygację roztworami nawozów wieloskładnikowych prowadzi się na początku wegetacji raz w tygodniu, a gdy rośliny zaczynają tworzyć owoce — dwa razy w tygodniu.

W tym rejonie producenci potrzebują odmian najmniej wrażliwych na warunki uprawowe i klimatyczne. Wśród ośmiu będących w kolekcji — 'Faustine' F1, 'Brooklyn' F1, 'Madison' F1, 'Groove' F1, 'Amandine' F1, 'Emotion' F1, 'Hamilton' F1 i 'Cameron' F1 — najlepiej ocenianą w tych warunkach odmianą jest 'Brooklyn' F1. J. Czaban, który na giełdzie w Białymstoku ma stałych odbiorców, znających jakość jego towaru, nie miał problemów ze zbytem większości odmian. Jedynie 'Groove' F1 — jak mówi — trudno było sprzedać. Za duże owoce nie znajdowały nabywców w Białymstoku. Gorzej też, z tego samego powodu, mimo dobrej jakości, sprzedawał się 'Madison'F1, którego owoce odbiorcy uważali za zbyt duże. Owoce 'Faustine' F1 są natomiast zbyt drobne. Gospodarz, poszukując nowej odmiany do zastąpienia 'Raissy' F1, zdecydowałby się na 'Brooklyna' F1 lub 'Amandine' F1.

Na Zachodzie większość warzyw przeznaczonych do bezpośredniego spożycia sprzedawana jest poprzez sieci handlowe, które analizują gusty konsumentów i dyktują producentom uprawę określonych odmian. W Polsce takie decyzje ogrodnicy produkujący warzywa dla tego sektora muszą trafnie podejmować sami dobrze rozpoznając potrzeby swoich klientów. Zdaniem Jacka Bursztyńskiego menadżera produktu z Syngenta Seeds, zarówno w kraju (wyraźnie na przykład w rejonie Grudziądza, Kalisza, Warszawy), jak i za granicą zauważalny jest wzrost zainteresowania uprawą pomidorów wielkoowocowych. Ogrodnicy z rejonu Bielska Podlaskiego wybierają nadal odmiany o owocach średniej wielkości (140–160 g) — te najszybciej znajdują tutaj zbyt. Takie pomidory najczęściej uprawiane są także na południu Polski. W znacznym stopniu — jak uważa J. Bursztyński — wpływa na to gust Czechów, do których trafia gros polskiej produkcji (zwłaszcza z południa).

Rynek wschodni (Białoruś, Ukraina, Rosja), co prawda, importuje od nas coraz więcej pomidorów, ale i tam powstają i są modernizowane kilkunastohektarowe obiekty szklarniowe. Uprawy w nich prowadzone są na coraz wyższym poziomie, dają coraz większe plony i w coraz większym stopniu zaspokajają tamten rynek.

Na giełdzie w Broniszach poszukiwano w tym roku pomidorów całogronowych o normalnej wielkości owocach, którymi bardzo zainteresowany był rynek warszawski. Oferowano za nie wysokie ceny. Duży popyt i mała krajowa produkcja (nasi ogrodnicy ciągle boją się uprawy tego typu pomidorów) sprawiły, że handlowcy byli zmuszeni importować je z Holandii i Francji. W przyszłym roku J. Bursztyński przewiduje większe zainteresowanie uprawą takich odmian. Kombinaty szklarniowe — jego zdaniem — dodatkowo, nadal będą powiększać uprawy drobnoowocowych pomidorów typu cherry i tzw. galanterii pomidorowej (inne kolory, owoce wielokolorowe).