Dwa bieguny | ||||
Tomahaôk to handlowa nazwa wspomnianego haczyka, który produkowany jest przez holenderską firmę Maasmond Westland B.A. W przeciwieństwie do wcześniej używanych na pomidorowych plantacjach detali tego typu (fot. 1), wykonany jest z poliwęglanu. Może być więc wykorzystywany wielokrotnie i ma kilkuletnią trwałość (5–7 lat). Wraz z tym haczykiem, którego cena w Holandii wynosiła w ubiegłym roku 24 eurocenty, sprzedawany jest nawinięty na szpulkę sznurek (á 8 eurocentów), który łatwo nawija się na Tomahaôk. Pod ciężarem podwiązanych roślin (fot. 2) sznurek blokuje się w odpowiednim momencie na wypustce haczyka. Jeśli potrzeba ingerencji pracownika, nie zajmuje ona wiele czasu, a czynności są proste do wykonania. Dodatkową zaletą tej nowości jest wykonanie jej z przezroczystego tworzywa, które nie ogranicza dostępu światła do roślin. W przeciwieństwie do Tomahaôka, który znajduje się na rynku już od roku, robot do zbioru ogórków (fot. 3)to na razie prototyp. O tym, że pokłada się w nim duże nadzieje na całkowie zautomatyzowanie jednego z najbardziej pracochłonnych etapów produkcji, może świadczyć fakt, iż prace nad projektem finansowane są z budżetu holenderskiego ministerstwa rolnictwa. Nic dziwnego, na Zachodzie robocizna jest najdroższym elementem kosztów nowoczesnej produkcji szklarniowej. Robot składa się z 3 zasadniczych części: jezdnej (porusza się po rurach grzewczych, jak po szynach), roboczej (ruchome ramię, którego końcówka "zrywa" ogórki) i kamery, która rejestruje obraz przetwarzany następnie na informację dla ramienia. Mechaniczne palce ramienia chwytają dojrzałe owoce i termicznie odcinają szypułki, których pozostałą część "zgrzewają". W testach, jakie przeprowadzono na plantacji produkcyjnej, robot identyfikował 95% dojrzałych ogórków, a prawidłowo zbierał 75% z nich, na co każdorazowo potrzebował 65 sekund. Dalsze prace nad prototypem mają skrócić ten czas, a także poprawić procent właściwie ścinanych owoców. | ||||
| ||||
Światło, światło, światło | ||||
Efekty ustawicznej walki o zwiększenie natężenia światła dochodzącego go roślin uprawianych pod osłonami są zawsze ważną częścią targów NTV. Tym razem za produkt najbardziej przełomowy uznano Lexan ZigZag, czyli pokrycie dachu szklarni wykonane z dwóch warstw płyty poliwęglanowej o harmonijkowej powierzchni (fot. 4). Jako prototyp — główny element "cieplarni przyszłości" — pojawił się na NTV już rok wcześniej (patrz HO 2/2002), ale dopiero niedawno trafił do towarowej produkcji. Zajmuje się nią holenderskie przedsiębiorstwo GE Structured Products. Lexan ZigZag zapewnia lepszą niż tradycyjna płyta poliwęglanowa przepuszczalność światła (mniej więcej taką, jak szkło), a jednocześnie jest bardzo wytrzymały i stanowi znakomitą izolację cieplną. Większą niż tradycyjna płyta poliwęglanowa ilość światła do cieplarni (o 13%) przepuszcza także akrylowe pokrycie dachu, które oferowała firma Elektropa Kuntstoffen. W porównaniu ze szkłem produkt ten ma z kolei dawać 50-procentową oszczędność energii i być wytrzymalszy. Jest jednak droższy od szkła, kosztuje około 25 /m2, a ponadto łatwopalny. O 5% więcej światła wewnątrz szklarni ma zapewnić Wetralux. Jest to powłoka, która — według zapewnień producenta (H. Weterings z Holandii) — zapobiega degradacji szkła, a więc pogarszaniu się zewnętrznej struktury szyb i, w konsekwencji, szybkiemu ich brudzeniu się oraz porastaniu przez glony. Te właściwości szkło uzyskuje na etapie produkcji, dzięki natryskiwaniu na jego powierzchnię odpowiednich substancji, których rodzaj pozostaje tajemnicą wytwórcy. Jest ono o 4 /m2 droższe od zwykłego, używanego do krycia szklarni. Ubiegłorocznym przełomowym rozwiązaniem, które szybko znalazło uznanie ogrodników, okazały się lampy do doświetlania asymilacyjnego pracujące w systemie 400-woltowym (a nie, jak tradycyjne — w 230-woltowym), z żarówkami o mocy 600 W. Prezentowała je firma Hortilux Schréder B.V., która produkt ten opracowała wspólnie z Philipsem i wprowadziła do obrotu w kwietniu 2002 r. Dzięki innowacji lepiej dostosowano do potrzeb roślin spektrum światła wytwarzanego przez lampy, a w efekcie, zwiększono o 10% ilość światła fotosyntetycznie czynnego (PAR). Lepsze jest przy tym wykorzystanie energii elektrycznej (bez wzrostu jej zużycia) — w 230-woltowym systemie tylko 30% było zamieniane na energię świetlną. Większa ma też być żywotność nowych lamp. Ponadto w ich przypadku nie występują, powodujące zakłócenia w sieci, trzecie prądy harmoniczne, gdyż inny jest sposób podłączania (faza do fazy, a nie faza do "siły"). Cena pozostała natomiast taka sama, jak analogicznych lamp pracujących pod napięciem 230 V. Firmie Dalsem Tuinbouwprojecten udało się stworzyć produkt, który łączy zalety wąskiej rynny dachowej ze stali (stosunkowo tania, sztywniejsza) i aluminiowej (zamknięta od góry). I tak stalowa, zamknięta rynna FeBOX (fot. 5) również została uznana za jedną z najciekawszych nowości ostatnich targów Horti Fair. Daje bowiem, jako wąska konstrukcja, większy o 10% dostęp światła do roślin niż dotychczas najpopularniejsze w Holandii rynny aluminiowe, a jednocześnie na zabezpieczenie zapobiegające przeciekaniu wody do szklarni. Pozwala zarazem o 50% zmniejszyć straty energii ze szklarni, gdyż stal ma znacznie mniejszy niż aluminium współczynnik przenikalności ciepła. FeBOX zabezpieczono specjalną powłoką antykorozyjną dając na produkt 10 lat gwarancji jakości. |