• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 02/2003

BŁĘDY W TECHNICE OPRYSKIWANIA SADÓW (CZ. II)

W pierwszej części artykułu (czyt. HO 12/02) Autor przedstawił podstawowe parametry zaworu sterującego, manometru i pompy. W tej części zostaną przybliżone kolejne błędy popełniane przy opryskiwaniu sadów (red.).
Rozpylacze "dalekosiężne"
Jednym ze starych i złych nawyków jest nagminne używanie w sadach rozpylaczy z regulowaną komorą wirową, nazywanych popularnie dalekosiężnymi. Różnice wydatków z poszczególnych egzemplarzy sięgają 50–100% i wynikają z utrudnionej regulacji, którą przeprowadza się "na oko". Uzyskanie pozytywnego wyniku w obowiązkowych badaniach okresowych opryskiwaczy z takimi rozpylaczami nie będzie możliwe. Obecnie standardowym wyposażeniem nowoczesnych modeli są korpusy dwurozpylaczowe z zaworami przeciwkroplowymi. Starsze z nich można zmodernizować przez zamontowanie tak zwanych łuków. Jeśli konieczne jest opryskiwanie wysokich drzew zawsze można użyć rozpylaczy o większym wydatku, które powinny być zamontowane tylko w dwóch lub trzech najwyżej położonych parach. Warto rozważyć także użycie rozpylaczy inżektorowych wytwarzających krople o większej średnicy, mniej podatnych na znoszenie.

Złej jakości rozpylacze
Od jakości i stopnia zużycia rozpylaczy zależy w dużym stopniu efekt całego zabiegu. Nadmierne zużycie objawia się zwiększonym wydatkiem, zmianą zarówno kąta rozpylania cieczy, jak i wielkości kropel. O ile stosunkowo łatwo można zauważyć zwiększony wydatek cieczy — na przykład podczas kalibracji — znacznie trudniej jest stwierdzić zmianę kąta rozpylania i określić wielkość kropel. W związku z tym uważa się, że gdy wydatek rozpylacza zwiększy się o 10% w stosunku do nominalnego (katalogowego) natężenia wypływu, rozpylacze należy wymienić. Dotyczy to zwłaszcza popularnych rozpylaczy składających się z ceramicznych krążków wytryskowych (dysz) i wkładek wirowych wykonanych z tworzywa sztucznego (fot. 1). Dysze ceramiczne są bardzo odporne na zużycie i nie wymagają częstej wymiany. Znacznie szybszemu zużyciu ulegają wkładki wirowe. Zmienia się wówczas wydatek, kąt i wielkość wytwarzanych kropel. Zużycie wkładek jest tak szybkie, że należy je wymieniać kilka razy w sezonie, niekiedy nawet nowe nie spełniają wymagań.

FOT. 1. NOWOCZESNY CERAMICZNY ROZPYLACZ WIROWY


Warto zaopatrzyć się w rozpylacze, w których zarówno dysza, jak i wkładka wirowa są wykonane z materiału ceramicznego. Można za ich pomocą przeprowadzać zabiegi małymi dawkami cieczy, ponieważ wytwarzają drobne krople, które pokrywają taką samą ilością cieczy znacznie większą powierzchnię, niż duże krople. Produkty renomowanych firm (Albuz, Lechler, TeeJet) są już u nas powszechnie dostępne. Gwarantują one wysoką jakość rozpylania i trwałość, która jest poparta międzynarodowymi atestami.

Zbyt wysokie dawki cieczy
Dawka cieczy użytkowej w dużym stopniu decyduje o skuteczności opryskiwania. Zbyt mała nie zapewnia równomiernej dystrybucji cieczy użytkowej w koronie drzewa. Znacznie bardziej powszechne w naszych sadach są jednak przesadnie wysokie dawki, które przekraczają zdolność drzewa do retencji cieczy. Nie dość, że środek ochrony jest nadmiernie rozcieńczany, dodatkowo jeszcze jest tracony w wyniku ociekania. Maleje także równomierność rozkładu cieczy w obrębie liścia, ponieważ tworzące się krople zlewne spływają ku jego krawędziom.

PRZYKŁADOWE DAWKI CIECZY (l/ha) DLA WYBRANYCH ROZSTAW I WIELKOŚCI DRZEW (WYZNACZONE WEDŁYG METODY TRV)


* dzięki recyrkulacji zużycie cieczy netto będzie niższe średnio o 30%

Jednym z najczęściej powtarzanych błędów w naszych sadach jest brak różnicowania dawki cieczy w zależności od wielkości drzew i techniki opryskiwania. Logiczne rozumowanie nakazuje użycie większych dawek cieczy podczas ochrony większych i przestrzennie rozbudowanych drzew (tabela). Z kolei zdrowy rozsądek podpowiada, że skoro nowoczesne wentylatory z deflektorami charakteryzują się mniejszymi stratami cieczy, niż tradycyjne wentylatory osiowe, można dawkę środka ochrony zmniejszyć o 20–30%. Jest to wystarczające uzasadnienie zakupu bardziej nowoczesnego opryskiwacza.


Brak kalibracji dawki cieczy i strumienia powietrza
Zasady kalibracji dawki cieczy w oparciu o formułę TRV (Tree Row Volume) są już powszechnie znane i można je znaleźć w każdym programie ochrony roślin. Wielu sadowników kończy procedurę kalibracji na wyborze odpowiedniego rodzaju, liczby i ciśnienia pracy rozpylaczy, zapominając o sprawdzeniu, czy dobrane ciśnienie jest prawidłowe. W praktyce wydatek nieco już zużytych i często zanieczyszczonych rozpylaczy jest inny niż nominalny, a wskazania manometru mogą być niedokładne. Dlatego niezbędne jest sprawdzenie wydatku z kilku wybranych rozpylaczy.

Kolejnym często powtarzanym błędem jest wyznaczanie prędkości roboczej tylko dla ciągnika na utwardzonej drodze, czyli w warunkach znacznie odbiegających od występujących podczas opryskiwania w sadzie. Podczas zabiegu ciągnik przemieszcza się po murawie, gdzie opory przetaczania opryskiwacza wywołują poślizg przekraczający nawet 10%.

O ile kalibrację dawki cieczy niekiedy się przeprowadza, to o regulacji strumienia powietrza zwykle się zapomina. Dla uzyskania dobrej penetracji drzewa przez ciecz użytkową, powietrze znajdujące się w koronie drzewa powinno zostać wypchnięte tym wydmuchiwanym przez wentylator. Oznacza to, że wydajność wentylatora jest proporcjonalna do wielkości drzew i prędkości roboczej. Powinno się także uwzględnić prędkość wiatru — gdy przekracza ona 2 m/s, należy zwiększyć wydajność wentylatora lub zmniejszyć prędkość jazdy opryskiwacza. Najczęściej spotykane sposoby regulacji wentylatora sprowadzają się do zmniejszenia jego wydajności przez zmianę prędkości silnika w ciągniku i przysłanianie otworu wlotowego wentylatora. Jest to niezbędne, gdy zabiegi są wykonywane w sadach intensywnych, za pomocą przestarzałych opryskiwaczy wyposażonych w wentylatory o zbyt dużej wydajności. Jednak zakres takiej regulacji jest ograniczony, a zmniejszanie obrotów silnika wiąże się z obniżaniem i tak już małej wydajności pompy. Warto więc rozważyć wymianę wentylatora na bardziej nowoczesny.


Mało nowoczesne opryskiwacze
W krajowych sadach dominują stare "Ślęzy", których wprowadzenie było znacznym skokiem jakościowym. Było to jednak 20–25 lat temu. Obecnie trudno uznać te opryskiwacze za nowoczesne — wiek maszyn, jakość materiałów, rozwiązania techniczne sprawiają, że wymagają one starannej obsługi i częstych napraw. Dotyczy to także modeli wytwarzanych przez innych krajowych wytwórców, którzy się na nich wzorowali. Opryskiwacze o przestarzałej konstrukcji nie spełniają już wymogów współczesnej techniki ochrony roślin. Dotyczy to zwłaszcza wentylatorów pozbawionych regulacji wydajności strumienia powietrza, która jest niezbędna w sadach intensywnych (fot. 2), oraz niezadowalającego mieszania cieczy z powodu zbyt małej wydajności pompy. Wiele do życzenia pozostawiają także inne cechy użytkowe, odbiegające od standardów w tej dziedzinie: brak możliwości sterowania cieczą z kabiny ciągnika, brak bezpiecznego filtra ssącego, który można by oczyścić bez potrzeby opróżniania zawartości zbiornika, czy urządzeń do rozwadniania i płuczek pojemników po środkach ochrony.

FOT. 2. PRZYKŁADOWE SYSTEMY EMISJI POWIETRZA ZALECANE DLA SADÓW: TRADYCYJNYCH (Z LEWEJ), INTENSYWNYCH (Z PRAWEJ)


Obserwuje się znaczny postęp w produkcji krajowych opryskiwaczy — można bez trudu zaopatrzyć się w stosunkowo tani i jednocześnie nowoczesny sprzęt. W opinii specjalistów z Europy Zachodniej wiele polskich opryskiwaczy montowanych z najlepszych światowych podzespołów dorównuje tym importowanym, a niektóre nawet przewyższają je swoimi rozwiązaniami. Warto więc rozważyć zakup nowego opryskiwacza. Wiąże się to ze sporym wydatkiem, choć dostępne są także słabiej wyposażone, ale wystarczająco nowoczesne i przez to tańsze modele. Należy porównać ofertę rynkową, zapytać bardziej doświadczonych sąsiadów, co ułatwi właściwy wybór, który w przyszłości będzie procentował jako najlepsza inwestycja w gospodarstwie. Nowoczesny opryskiwacz oznacza mniejsze zużycie środków ochrony i wyższą jakość owoców.

Doc. dr hab. Ryszard Hołownicki jest pracownikiem Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach