• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 02/2003

GOSPODARSTWO Z UNIJNYMI STANDARDAMI

Gospodarstwo Piotra i Pawła Korczaków z miejscowości Skowronki koło Belska Dużego (woj. mazowieckie) jest jednym z pierwszych, które rozpoczęło współpracę z sieciami supermarketów. Ceny uzyskiwane w początkowym okresie współpracy były często niższe od tych, jakie w latach dziewięćdziesiątych osiągali producenci sprzedając owoce na giełdzie. Mniejsze były za to wahania cenowe w skali roku, a zdobyte doświadczenie ułatwia obecnie współpracę z tym odbiorcą i zapewnia stały zbyt na jabłka z 50-hektarowego sadu.
Jakość i przygotowanie
Jabłka do supermarketów zaczęto sprzedawać już w 1993 roku. Kontrolerzy tych sieci przyjeżdżający do gospodarstwa Korczaków zwracali uwagę na wszystko, co się w nim dzieje. Na początku jednak "przez palce" patrzyli na większość niedociągnięć, gdyż krajowi producenci nie byli w stanie spełnić wymagań, jakie stawia się sadownikom w Unii Europejskiej. Piotr Korczak jest przekonany, że w najbliższym czasie trzeba będzie spełnić nie tylko normy unijne, ale i te stawiane przez poszczególne sieci handlowe. Trzeba przygotowywać się systematycznie, ponieważ trudno w jednym roku podołać wszystkim koniecznym inwestycjom — na przykład zakupić kilka tysięcy plastikowych opakowań oraz samochody-izotermy z homologacją do przewozu żywności. Produkowane w gospodarstwie owoce mają certyfikat IPO, którego posiadanie jest jednym podstawowych warunków, gdy chce się prowadzić handel z większością supermarketów. W sadzie muszą znajdować się pułapki feromonowe sygnalizujące pojawienie się szkodników. Należy zapisywać wszystkie zabiegi prowadzone w sadzie i udostępniać je odbiorcom. Opryskiwacz powinien posiadać atestację. Sadownicy już wkrótce będą musieli przedstawiać wyniki analiz zawartości metali ciężkich w owocach. Sad Korczaków od kilku lat jest nawożony wyłącznie na podstawie wcześniejszej analizy gleby, dlatego właściciele nie obawiają się wyników analizy chemicznej gleby i liści i przekroczenia dawek nawozów.

Puste opakowania powinny być magazynowane w przygotowanych do tego celu pomieszczeniach. W najbliższym czasie będzie trzeba umieszczać na skrzyniopalecie oznakowanie, z której części sadu pochodzą zerwane owoce. W chłodni i sortowni podłoga musi nadawać się do zmywania, a osoby sortujące owoce powinny posiadać aktualne książeczki zdrowia. W gospodarstwie muszą znajdować się osobne toalety oraz szatnie dla kobiet i mężczyzn. P. Korczak uważa również, że jeśli odbiorca będzie wymagał od niego, aby osoby przygotowujące owoce były ubrane w takie same kombinezony i miały opaski na włosach, też będzie musiał spełnić ten warunek. Jest przekonany, że gdy sprosta tym niełatwym wymaganiom, sieci supermarketów będą chętnie kupowały jego owoce. Nie widzi również zagrożenia w imporcie jabłek do Polski — zagraniczne są znacznie droższe od produkowanych w kraju. Należy się jednak spodziewać, że — wcześniej czy później — kupcy wymogą na krajowych producentach spełnienie norm, jakim muszą sprostać unijni producenci.

W gospodarstwie Koczaków nie uprawia się już praktycznie jabłek miękkich odmian — 'Lobo' czy 'Cortlanda'. W ofercie handlowej są natomiast 'Elstar', 'Šampion', 'Jonagold' (głównie 'Jonagored') oraz 'Gala'. P. Korczak za "trafioną" odmianę uważa również 'Delcorfa' (sport odmiany 'Delbarestivale'), którego owoce dobrze sprzedają się latem.

Przechowywanie
W gospodarstwie starą bazę przechowalniczą o pojemności 1000 ton powiększono w tym roku o sześć 150-tonowych chłodni ULO. Kompleks chłodniczy wybudowano w ciągu sześciu miesięcy. Zamontowano w nim najnowszej generacji urządzenia sterujące klimatem w chłodniach. Dzięki nim w każdej komorze chłodniczej przechowuje się owoce tylko jednej odmiany, co zapewnienia im optymalne warunki. Obecnie trudno jest sprzedać do sieci supermarketów, z którą współpracują sadownicy, 150 ton jabłek jednej odmiany w ciągu miesiąca. Jest to równocześnie maksymalny okres w którym owoce są jeszcze w dobrej kondycji. Zamontowanie wytwornicy azotu (fot. 1), pierwszej jak mówią sadownicy w kraju, pozwala jednak na sprzedaż z chłodni dowolnej ilości jabłek. Następnie można zamknąć chłodnię i za pomocą tego urządzenia przywrócić wcześniej ustalony skład gazowy. Umożliwia to oferowanie owoców tej samej odmiany o takiej samej jędrność przez cały rok. Dzięki temu klient przyzwyczaja się do stałej ich wysokiej jakości, co poprawia sprzedaż, na której zależy zarówno sadownikom, jak i sklepom.

FOT. 1. KOMPUTER ODPOWIEDZIALNY JEST ZA UTRZYMYWANIE OPTYMALNYCH WARUNKÓW WE WSZYSTKICH CHŁODNIACH


Do utrzymywania stałego niskiego stężenia dwutlenku węgla służy adsorber CO2. W chłodniach zamontowano także automatyczne odparowniki wody (fot. 2). Umożliwia to monitorowanie ubytków wody z owoców na skutek transpiracji. Dzięki rejestrowaniu tego parametru przez centralny komputer, wiadomo na przykład, w której komorze owoce najsilniej oddychają i powinny być sprzedawane jako pierwsze. Tygodniowy optymalny ubytek wody ze 150-tonowej chłodni ULO powinien wynosić około 70 litrów. Jeśli jest większy, a wszystkie inne parametry — na przykład skład gazowy, temperatura — są w normie, oznacza to, że owoce intensywnie dojrzewają i należy rozpocząć ich sprzedaż.

FOT. 2. URZĄDZENIA DO MONITOROWANIA UBYTKÓW WODY Z OWOCÓW


Zarówno absorber CO2, jak i wytwornica azotu oraz odparowniki wody są sterowane centralnie przez komputer.

Komputer steruje
Za utrzymywanie optymalnych warunków panujących w chłodniach odpowiedzialny jest komputer — ULOMAT (fot. 3). Zbiera on, kontroluje i zapisuje na dysku parametry warunków panujących w chłodni (skład gazowy atmosfery, temperaturę w pomieszczeniu i owoców, wilgotność, ubytki wody). Wszystkie te dane można również wydrukować. Jest to bardzo ważne, ponieważ sieci supermarketów już wkrótce będą wymagały od sadowników przedstawienia informacji o warunkach, w jakich przechowywane były jabłka. Urządzenie to może być sterowane za pomocą internetu, dzięki temu o utrzymanie optymalnych parametrów przechowywania dba zarówno producent, jak i firma, która zamontowała te urządzenia.

FOT. 3. KOMPUTER UŁATWIA PRECYZYJNE USTALENIE OPTYMALNYCH WARUNKÓW WE WSZYSTKICH KOMORACH, PIOTROWI (Z LEWEJ) I PAWŁOWO KORCZAKOWI


Według Piotra Korczaka, bardzo ważne jest ustalenie przed każdym sezonem przechowalniczym zaleceń co do warunków, w jakich należy przechowywać jabłka, na podstawie pogody w sezonie i stanu fizjologicznego owoców poszczególnych odmian. W tym roku takie zalecenia otrzymał z Niemiec, warunki klimatyczne panujące tam są jednak odmienne od polskich, dlatego potrzebne jest opracowywanie takich wskazówek dla jabłek produkowanych w poszczególnych regionach naszego kraju.

Może być ciężko
W gospodarstwie P. i P. Korczaków owoce sortuje się na czterościeżkowej, wagowej sortownicy firmy Greefa (fot. 4). Niestety, już wkrótce nie będzie ona spełniała wymagań stawianych przez odbiorców. Dlatego planuje się zakup sortownicy z wodnym rozładunkiem. Należy spodziewać się, że w najbliższym czasie sieci supermarketów będą wymagały również kalibrowania owoców pod względem jędrności i wybarwienia oraz przedstawienia wydruków z sortowania. Taka maszyna jest jednak bardzo droga i będzie stać na nią tylko największe gospodarstwa lub grupy producentów.

FOT. 4. OWOCE PRZYGOTOWUJE SIĘ NA SORTOWNICY WAGOWEJ


Jeśli sadownicy spełnią takie warunki, nie muszą obawiać się konkurencji ze strony unijnych producentów. Niestety, czas odgrywa podstawową rolę i to, czy zdążą dostosować się do wymogów, zadecyduje o sukcesie krajowej branży sadowniczej. Piotr Korczak jest przekonany, że unijny handlowiec kupi polskie jabłka, ale na pewno trzeba będzie przedstawić mu informacje o tym, co działo się z owocami nie tylko w sadzie, ale również w chłodni i podczas sortowania. Początkowo na europejskich rynkach będziemy konkurować ceną, ale jakość będzie musiała być taka sama (albo i lepsza) jak owoców unijnych, jeśli chcemy je tam sprzedawać. Już dziś we Francji, Holandii czy Belgii mocno ogranicza się produkcję sadowniczą. Jest to spowodowane bardzo dużymi kosztami robocizny, ziemi, amortyzacji. W Holandii w tym roku można było znaleźć puste obiekty chłodnicze, w których można przechować kilkanaście tysięcy ton jabłek. Można z tego wyciągnąć prosty wniosek, że produkcja sadownicza może zostać powoli przeniesiona na Węgry, do Czech, Mołdawii i byłego NRD oraz do Polski. Dlatego P. Korczak uważa, że pomimo obecnego kryzysu w sadownictwie, warto inwestować w zakładanie nowych sadów, budowę nowoczesnych obiektów przechowalniczych i baz logistycznych. Na zrealizowanie takich inwestycji potrzebne są jednak preferencyjne kredyt lub pomoc z funduszy unijnych, na co decydują się tylko nieliczni producenci.