• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 10/2003

NASZE SADOWNICTWO A UNIJNY RYNEK OWOCOWY

Sadownicy mają różne opinie o celowości przystąpienia Polski do Unii Europejskiej. Jedni obawiają się dużej konkurencji ze strony tamtejszych sadowników oraz nowych wyzwań i wymagań, inni widzą dla siebie atrakcyjną przyszłość. Jedni i drudzy mają rację. Obawy mogą mieć prowadzący małe, źle zorganizowane gospodarstwa produkujące owoce, na które już nie ma chętnych, zaś nadzieje — sadownicy z dużych i dobrze zorganizowanych gospodarstw, produkujący nie tylko owoce wysokiej jakości, ale także mogący szybko przygotowywać duże partie jednolitego towaru.

Sadownicy w Unii Europejskiej obawiają się dużych dostaw naszych tanich owoców na ich rynek. Obawy, co do wprowadzania owoców z zachodniej Europy do nas, mają z kolei polscy sadownicy. W tym przypadku racji nie ma żadna ze stron. Uzasadnię to na przykładzie jabłek. Polska produkuje 2,2–2,5 mln ton tych owoców, to jest około 33% produkcji jabłek w UE. Ze względu na jakość jabłek i formę dostaw, na rynku europejskim można by sprzedać tylko 350–400 tys. ton naszych owoców. Taka ich ilość nie zachwieje unijnym rynkiem jabłkowym. Przy obecnych cenach, zwłaszcza detalicznych, jabłek w Polsce unijnym sadownikom czy handlowcom nie opłaci się eksport jabłek do Polski. Chyba, że cena detaliczna przekroczy 6–8 zł/kg. A to może nastąpić, gdy istotnie podniesie się poziom życia w naszym kraju. Przy obecnych ilościach owoców deserowych wysokiej jakości i atrakcyjności odmian oraz formach handlu, nie będziemy znaczącym konkurentem na unijnym rynku owocowym. Ponownie podkreślę, że jeśli nie będzie naszych jednostek handlowych dysponujących dużą ilością jednolitych owoców deserowych (50–100 tys. ton jabłek), takie jednostki zostaną zorganizowane przez zagraniczne firmy. Będzie to z wielką stratą dla naszych sadowników, gdyż będą zmuszeni do sprzedaży owoców, nawet wysokiej jakości po niskich cenach. W Polsce zagraniczne przedsiębiorstwa mogą kupić na przykład jabłka deserowe wysokiej jakości i atrakcyjnych odmian w cenie 0,25–0,55 euro/kg (1 euro = 4,44 zł), zaś unijnemu sadownikowi za podobne jabłka trzeba zapłacić 0,40–0,80 euro/kg. Na skutek utrzymania się niskich cen owoców i kosztów robocizny mogą się także znaleźć chętni do produkcji owoców w naszym kraju. Jest to jeden z kilku powodów, dla których trzeba podnieść ceny owoców w naszym kraju.

Czy mamy możliwość zbytu naszych owoców na unijnym rynku po atrakcyjnych cenach? Widzę trzy ważne szanse. Pierwsza to jeszcze niskie koszty produkcji i ceny owoców, nie tylko jabłek. Pod tym względem możemy być konkurencyjni pod warunkiem, że sprostamy wymaganiom jakościowym, odmianowym i dotyczącym wielkości dostaw owoców. Wielu zagranicznych handlowców chce kupować u nas owoce, między innymi z powodu niższych cen. Duże też są różnice między cenami detalicznymi w Polsce i w krajach UE. W sierpniu bieżącego roku w Polsce cena detaliczna jabłek dość dobrej jakości wynosiła 1,5–2,5 zł/kg, czyli 0,33–0,56 euro/kg. W krajach Unii Europejskiej cena detaliczna kilograma jabłek, podobnie jak w Polsce, waha się, ale od 1,5 do 3,0 euro, a jabłek ekologicznych od 2,0 do 3,5 euro.

Druga szansa to udział w sprzedaży owoców bezpiecznych dla zdrowia. Jest to bardzo mocna strona naszego sadownictwa. Na podstawie wyników wieloletnich badań nad pozostałościami szkodliwych substancji można wnioskować, że około 90% owoców deserowych jest bezpieczne dla zdrowia konsumenta. Tak wysoki i, co ważne, udokumentowany wskaźnik ma niewiele krajów europejskich. Warto jeszcze dodać, że co najmniej 50% owoców przemysłowych produkowane jest bez nawozów mineralnych i środków ochrony roślin, przez co mogą być traktowane jako owoce ekologiczne.

Wreszcie trzecia szansa. Polska może być dobrym partnerem dla krajów, które zaopatrują w owoce deserowe kraje wschodniej Europy. Sama Unia (15 krajów) nie potrafi pokryć zapotrzebowania na świeże owoce, na przykład Rosji, Białorusi czy Ukrainy. To nie tylko wielki, ale i atrakcyjny rynek, na którym jest coraz więcej owoców z Chin oraz Ameryki Południowej i Północnej. Wzmocnienie rynku unijnego przez polskie owoce pozwoli nam odegrać większą rolę na rynku trzech wspomnianych krajów. Nie będzie to obojętne dla gospodarki Unii Europejskiej, a nasi sadownicy po akcesji będą mogli liczyć na dopłaty eksportowe.

Sądzę, że wykorzystanie tych trzech szans może istotnie poprawić sytuację ekonomiczną wielu polskich gospodarstw sadowniczych. Najwięcej skorzystają członkowie organizacji producenckich, które będą produkowały na potrzeby rynku i dobrze zorganizują zbyt swoich owoców. Ten problem jest szczególnie ważny dla małych i średnich gospodarstw, nie tylko sadowniczych. Do znudzenia podkreślam, że w pojedynkę nabywców swoich owoców mogą znaleźć tylko bardzo duże gospodarstwa. Te jednak nie skorzystają z różnego rodzaju dopłat.

Jest jeszcze jeden warunek gwarantujący sprzedaż owoców na unijnym rynku po atrakcyjnych cenach — stworzenie naszego przedstawicielstwa handlowego w centrum Unii Europejskiej, na przykład w Brukseli.
W przeciwnym razie będziemy petentem, a nie partnerem dla dużych firm handlowych i zostaniemy skazani na zagranicznych pośredników.