• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 02/2004

PISANKI NA CHOINCE

Eksperci prognozują, że w nadchodzących latach produkcja jabłek na świecie będzie rosła dwukrotnie szybciej niż liczba ludności. W 2002 roku zebrano 57 mln ton tych owoców, w 2005 r. — ma być 66 mln ton, zaś w 2010 r. — 70 mln ton. Możemy się oczywiście pocieszać tym, że obecnie 35% jabłek pochodzi z Chin, ale już niedługo nasza rodzima produkcja przekroczy 3 mln ton. Na dodatek konsumenci są bardziej wybredni i coraz częściej preferują owoce tropikalne. Do tego wszystkiego mamy jeszcze Unię "u wrót". Nie brakuje więc przyczyn, dla których szybkie zorganizowanie polskiego rynku owoców jest konieczne.

Powyższe stwierdzenie jest tak oczywiste, jak to, że muszą powstawać organizacje producentów, których sprawne działania zależy od dysponowania szybko działającą łącznością. Nie ma obecnie sprawniejszego nośnika informacji niż poczta elektroniczna. Jak ułatwia ona życie sadownikom, niech świadczy przykład Nowej Zelandii, gdzie ponad 250 000 ton jabłek (połowa produkcji) jabłek trafia na eksport. Nie bez wpływu na ten sukces pozostaje z pewnością fakt, że wszystkich liczących się producentów łączy elektroniczna sieć.

Przed kilku laty jedna z moich córek patrząc na zieleniącą się za oknem trawę na dzień przed Wigilią stwierdziła: że "nie szkodzi, przecież możemy na choince powiesić pisanki". Myślę, że nieskażonej dziecięcej logiki nie należy lekceważyć. Dla rozwiązania naszych rynkowych problemów, można z tego stwierdzenia wysnuć przesłanie, że do celu prowadzi wiele dróg. Prawo unijne sformułowane jest w sposób, który daje wiele możliwości organizowania i działania grup, zależnie od lokalnych warunków oraz potrzeb. Jedne rozporządzają centrami dystrybucyjnymi, inne nie. Są nawet takie, które zrzeszają sadowników oraz producentów warzyw i mimo to, realizują ten sam program operacyjny. Unijne przepisy to lektura trudna, ale z pewnością obowiązkowa.

DYNAMIKA HURTOWYCH CEN JABŁEK NA RYNKU WARSZAWSKIM W SEZONACH 2001–2004

Już od początku bieżącego sezonu rynek owoców i ich przetworów zdaje się sprzyjać polskim sadownikom. Chociaż docierają i sygnały ostrzegawcze. Zacznijmy zatem od tych ostatnich. Brazylijscy producenci pomarańczy szacują, że w rozpoczynającym się sezonie ponad 12 mln ton tych owoców trafi do przetwórstwa. Będzie ich o 23% więcej niż w sezonie ubiegłym. Oznacza to o około 260 000 ton wyższą produkcję koncentratu soku pomarańczowego. Należy się więc spodziewać gorszej koniunktury na rynku koncentratu soku jabłkowego. Może to być przyczyną niższych cen skupu jabłek przemysłowych z tegorocznych zbiorów. Według danych CIHZ, od stycznia do października 2003 r. wysłaliśmy z Polski za granicę ponad 245 000 ton soków owocowych (głównie jabłkowego), znacznie więcej niż w tym samym okresie 2002 r. (212 000 ton). O ponad 60 mln USD wzrosło także dodatnie saldo w tej grupie towarowej.

Do kategorii sygnałów niepokojących w perspektywie najbliższych paru lat należą zamiary Komisji Europejskiej dotyczące wprowadzenia norm jędrności do wymagań jakościowych dla jabłek deserowych. Dyskutuje się o tym od paru lat i należy sądzić, że w końcu stanie się to faktem. Już obecnie niektóre sieci supermarketów na zachodzie Europy wprowadziły takie wymagania w życie. Dla nas oznacza to jedno: konieczność dalszej rozbudowy bazy przechowalniczej i to tej z "najwyższej półki" — chłodni z KA i ULO. Nasza dotychczasowa pięta achillesowa musi się stać w krótkim czasie mocną stroną. Inaczej może być niedobrze. Na marginesie tej sprawy, trzeba stwierdzić, że są już kraje, które zrozumiały, że przyszłość należy do odmian o owocach z natury jędrnych i długo tę cechę zachowujących. Na przykład Chile eksportuje rocznie około 600 000 ton jabłek (większość na rynek UE) i odchodzi od produkcji 'Red Deliciousa' i 'Golden Deliciousa' na rzecz 'Fuji', czy 'Pink Lady'.

Z początkiem roku lepsze wiadomości zaczęły napływać z unijnego rynku mrożonek owocowych, zwłaszcza wiśni oraz truskawek. Za te pierwsze w grudniu płacono 950–1020 euro/t, w styczniu cena wzrosła do 1000–1100 euro/t. Niższe zbiory w Serbii i Turcji zrobiły swoje. Tona niekalibrowanych polskich truskawek II klasy kosztowała w grudniu 1500 euro, w styczniu — 1600 euro. Wprawdzie w 2003 r. od stycznia do końca października eksport polskich owoców mrożonych wyniósł około 193 000 ton i był o 34 000 ton niższy niż rok wcześniej, ale dodatnie saldo wzrosło mimo to o ponad 45 mln USD.

WYSOKOŚĆ ORAZ DYNAMIKA ŚREDNICH CEN (W ZŁ/KG) OWOCÓW WYBRANYCH GATUNKÓW I ODMIAN NA RYNKU WARSZAWSKIM — STYCZEŃ 2004/STYCZEŃ 2003

* — WSPÓŁCZYNNIK KONKURENCYJNOŚCI CENOWEJ (CENY JABŁEK IMPORTOWANYCH/CENY JABŁEK KRAJOWYCH), 1) — ODMIANA 'GRANNY SMITH'

Eksport świeżych jabłek w omawianym okresie przekroczył 320 000 ton, a więc był znacznie większy niż rok wcześniej (około 290 000 ton). Dodatnie saldo w tej grupie wzrosło o około 14 mln USD. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku — już po Świętach — kompletowano dostawy do Rosji już z noworocznym niższym cłem (0,10 euro/kg). Wiadomość jest dobra, bo świadczy o dużym zainteresowaniu polskimi jabłkami na tamtym rynku. Zachwytu producentów nie wzbudziły natomiast proponowane ceny. Uważają oni, że w tym sezonie 0,65 zł za kilogram 'Idareda' o średnicy ponad 7 cm i 0,70 zł/kg przy średnicy powyżej 7,5 cm to niewiele. Ta druga cena dotyczy także 'Glostera' i opinia o niej jest analogiczna. Przed rokiem za 'Idareda' proponowano w tym okresie 0,6 zł/kg, a za 'Glostera' — 1 zł/kg (cena była wysoka, gdyż w ubiegłym roku owoców tej odmiany zebrano niewiele). Inna była jednak wtedy sytuacja — zbiory w UE były wyższe o około 200 000 ton, gorsza też była kondycja rynku krajowego. Należy się zatem spodziewać, że sprzedaż po tych cenach będzie niewielka, a transakcje będą dotyczyć głównie jabłek ze zwykłych przechowalni. Zeszłoroczny ciepły listopad spowodował, że te owoce nie bardzo mogą już czekać. Pozostali sadownicy raczej wstrzymywali sprzedaż spodziewając się wzrostu cen. Optymizm ten podzielali nawet eksporterzy, a podtrzymywały go wiadomości z Białorusi, gdzie kończyły się jabłka z Mołdawii. Pod koniec roku trochę jabłek sprzedano na Zachód, głównie Jonagoldów, 'Gali', 'Sampiona' oraz 'Idareda'. Za te ostatnie płacono po złotówce za kilogram, za pozostałe — 1,2 zł/kg (minimalna wymagana średnica wynosiła 8 cm). Większość owoców sprzedawano w skrzyniopaletach, co oznacza, że nabywcy finalni nie będą wiedzieli, że jabłka pochodzą z Polski, ponieważ odbiorca zapakuje je we własne opakowania jednostkowe. W najgorszej opcji zaraz po zapakowaniu nasze owoce będą eksportowane na Wschód.

W pierwszej dekadzie stycznia, ze względu na mróz, sprzedaż jabłek w kraju była niższa niż wcześniej.
W Broniszach transakcje przeniosły się do hali, a sprzedający "pod chmurką" (także detaliści) zawiesili działalność. W ten sposób właściciele sklepów pozbyli się konkurencji. Ceny były podobne, jak w grudniu i wyższe niż przed rokiem (hurtowe o ponad 20%).

Nie brak więc podstaw do umiarkowanego optymizmu na nadchodzące miesiące. Humor psują doniesienia o kolejnych kampaniach promocyjnych na zachodzie Europy, które mają zwiększyć spożycie owoców i warzyw — przede wszystkim własnej produkcji. Ostatnio taką akcję zorganizowali Brytyjczycy. Owoce (głównie jabłka i gruszki) pakuje się w kolorowe opakowania ilustrowane komiksami. Aby poznać dalszy ciąg historyjki, trzeba kupić następną porcję owoców. Pomysł dobry, a kiepski nastrój bierze się stąd, że w tym samym czasie w jednym z polskich czasopism kobiecych sieć supermarketów reklamowała mandarynki.