• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 02/2004

MNIEJ ODMIAN

Edward Jędrzejewski produkcją sadowniczą zajął się w 1984 roku, obecnie prowadzi 21-hektarowe gospodarstwo sadownicze w Kłobi koło Włocławka. W swoich sadach ma osiem odmian jabłoni, jednak — jak uważa — na takiej powierzchni powinno ich być nie więcej niż cztery. W planach jest powiększenie gospodarstwa o kolejne 10 hektarów sadu.

Odmiany

Na powierzchni około 3 hektarów uprawia się 'Pinovę'. Jej pierwsze nasadzenia pochodzą z 1995 roku. Jak przekonuje Edward Jędrzejewski, nie jest to odmiana łatwa w produkcji i nie dla każdego, jednak w jego gospodarstwie doskonale się udaje i uzyskuje się z niej wysokie plony dobrze wybarwionych owoców w wyborze ekstra (fot. 1).


FOT. 1. OWOCE 'PINOVY' DOBRZE SPRZEDAJĄ SIĘ NA ZACHÓD

'Pinova' charakteryzuje się średnio silnym wzrostem drzewa, dlatego w gospodarstwie zdecydowano się posadzić ją na podkładce 'M.26' w rozstawie 3,2 x z 1,2 m (fot. 2). Drzewa łatwo się prowadzi — tworzą korony piramidalne o mocnej konstrukcji, łatwo zawiązują pąki kwiatowe, również na pędach jednorocznych. Z uwagi na obfite zawiązywanie pąków kwiatowych, konieczne jest cięcie prześwietlające zimą, a nawet usuwanie nadmiaru krótkopędów. Trzeba także silnie przerzedzać chemicznie w okresie kwitnienia. Do tego celu w gospodarstwie używa się głównie jednego z Pomonitów.


FOT. 2. DRZEWO 'PINOVY' BARDZO ŁATWO SIĘ PROWADZI

W niektórych latach odmiana ta może się słabo wybarwiać, dlatego trzy razy w sezonie (na 6, 5 i 4 tygodnie przed zbiorem owoców) drzewa opryskiwane są nawozami fosforowymi. Według E. Jędrzejewskiego, owoce 'Pinovy' są także średnio wrażliwe na choroby pochodzenia grzybowego, które ujawniają się dopiero podczas przechowywania. Dzięki starannej ochronie fungicydami, nawożeniu i prawidłowemu wyznaczeniu terminu zbioru, w gospodarstwie pozytywnie ocenia się przydatność tej odmiany do długiego przechowywania, podczas którego nie obserwuje się znaczących ubytków masy owoców. Ważne jest także, aby owoców 'Pinovy' nie sprzedawać wcześniej niż w lutym, gdyż dopiero wtedy nabierają akceptowanego przez konsumentów smaku.
W tym roku dużą część tych jabłek sprzedano bezpośrednio po zbiorach (w skrzyniopaletach) do Niemiec i Skandynawii, gdzie owoce tej odmiany są bardzo cenione. W Polsce powoli także zaczynają się zmieniać preferencje konsumentów dotyczące wielkości owoców — coraz lepiej sprzedają się jabłka o średnicy około 8 cm, a takie owoce ma właśnie 'Pinova'.

W gospodarstwie uprawia się również 'Jonagolda Decostę', 'Glostera', 'Idareda', 'Cortlanda' i 'Elise'. Ta ostatnia, jak przyznaje właściciel, jest odmianą, której wiele owoców w niektórych latach wykazuje objawy plamistości 'Elise'. Gdyby nie te problemy, była by to wręcz idealna odmiana — mówi E. Jędrzejewski — drzewo łatwo się formuje, corocznie obficie plonuje, owoce są zadowalającej wielkości, ciężkie i doskonale się przechowują. Chcąc poprawić przydatność owoców do przechowywania i ograniczyć występowanie chorób fizjologicznych, jabłonie w gospodarstwie opryskuje się średnio 12–15 razy w sezonie wapniem. Najczęściej korzysta się z saletry wapniowej. Dodatkowo, trzykrotnie w sezonie wszystkie drzewa opryskuje się borem — dwukrotnie przed kwitnieniem i raz po zbiorze owoców. Drzewa odmian wrażliwych na mróz, do których zaliczane są 'Elise' i 'Pinova', po zbiorze owoców opryskuje się związkami cynku, co zwiększa ich odporność na mróz.

Większe komory lepsze

W gospodarstwie pięć lat temu zbudowano trzy komory z kontrolowaną atmosferą, każda ma pojemność 100 ton. Jak uważa E. Jędrzejewski, lepiej byłoby jednak wybudować dwie komory z KA o większej pojemności — na 150 ton lub jedną na 200 ton, a drugą na 100 ton. W dużych obiektach łatwiej jest ustawiać skrzyniopalety, a przez to lepiej wykorzystuje się powierzchnię magazynową. W ubiegłym roku dokonano także modernizacji czterech 75-tonowych chłodni, które przerobiono na dwie duże chłodnie z kontrolowaną atmosferą. Po przebudowie okazało się, że zamiast 150 ton, w każdej udało się zmagazynować 200 ton jabłek (fot. 3). Podczas modernizacji starych komór ściany boczne ocieplono panelami styropianowymi o grubości 10 cm, a strop panelami poliuretanowymi o podobnej grubości. Powiększono także drzwi, które teraz mają wielkość 320 cm x 250 cm. Zdecydowano się także na zakup wytwornicy azotu, która pozwala szybko uzyskać zadany skład gazowy w komorze. Dodatkowo, po załadowaniu chłodni można otworzyć komorę i wyjąć z niej potrzebną partię owoców, a po zamknięciu wytwornica azotu szybko ustali wcześniej zadany skład gazowy.


FOT. 3. E. JĘDRZEJEWSKI PRZEROBIŁ CZTERY STARE KOMORY O POJEMNOŚCI 75 TON, NA DWIE 200-TONOWE CHŁODNIE Z KA

Co warto?

Według E. Jędrzejewskiego, jego gospodarstwo z obecną produkcją jabłek na poziomie 800 ton może mieć w przyszłości problemy z utrzymaniem się na rynku. Jest to również stanowczo za mała produkcja, aby w pojedynkę myśleć o poważnym eksporcie, który od producenta wymaga dostarczania dużych, jednorodnych partii owoców dobrze przygotowanych. Tego niestety nie jest w stanie zrobić indywidualny sadownik, gdyż przerasta to jego możliwości, zarówno finansowe, jak i organizacyjne — mówi E. Jędrzejewski. — Zmieniająca się sytuacja rynkowa wymusza na nas konieczność specjalizacji, nawet kosztem nieco mniejszych zysków, ale z możliwością lepszego przygotowania owoców. W tym celu E. Jędrzejewski wspólnie z kilkoma sadownikami z tego rejonu utworzył kilka lat temu nieformalne zrzeszenie — SADCO. Dzięki temu udaje się skompletować większe partie towaru, który jednak każdy z członków zrzeszenia przygotowuje w swoim gospodarstwie. E. Jędrzejewski jest także przekonany o tym, że pieniądze, które sadownicy inwestują w modernizację lub budowę swoich chłodni przyniosłyby znacznie lepszy efekt, gdyby przeznaczono je na budowę wspólnego dużego kompleksu chłodniczego.

Odbiorcy jabłek z gospodarstwa, zwłaszcza ci z Zachodu, coraz częściej zwracają uwagę na to, jak produkuje się owoce i jakich środków ochrony roślin używa się w gospodarstwie. Dlatego, między innymi, wdraża się integrowaną produkcję owoców. Jak przyznaje E. Jędrzejewski, koszty takiej produkcji są zbliżone do tradycyjnej, łatwiej jednak jest sprzedać owoce ze znaczkiem IPO.

W gospodarstwie od kilku lat korzysta się także z pomocy holenderskiego doradcy, specjalizującego się w cięciu i przerzedzaniu zawiązków. Według E. Jędrzejewskiego warto zatrudnić dobrego doradcę, gdyż przy dużej produkcji i coraz większej jej intensywności, nawet mały błąd niesie za sobą poważne straty finansowe.