• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 04/2004

Z PUDEŁKA NA TAŚMOCIĄG ...

W 1995 roku wyprodukowaliśmy w Polsce około 1,3 mln ton jabłek, w 2002 r. — prawie 2,2 mln ton. W tym samym czasie nasz eksport koncentratu jabłkowego do UE wzrósł z około 67 000 ton do 188 000 ton (ponad 90% krajowej produkcji wysyłamy za granicę). Produkcja jabłek przemysłowych rośnie więc u nas znacznie szybciej niż jabłek ogółem. Jeśli nawet uwzględni się fakt, że najprawdopodobniej obecnie marnuje się mniej jabłek z sadów "za stodołą" — bo na europejskim rynku wzrosło zapotrzebowanie na koncentrat, a przetwórcy zwiększyli możliwości jego wytwarzania — i tak wnioski nie napawają zbytnim optymizmem. Podobnie zresztą, jak obserwowane w marcu obrazki sadowników wysypujących 'Idareda' z opakowań eksportowych prosto na taśmociągi w zakładach przetwórczych. Te zaś w marcu płaciły za kilogram jabłek przemysłowych około 0,2 zł (jesienią — 0,5 zł).

Eksport jabłek nie zadowalał w marcu chyba nikogo. Po obiecującym początku pod koniec grudnia liczyliśmy, że pod koniec stycznia wszystko jak zwykle ruszy, a ceny będą rosnąć. Niestety, tak się nie stało. To, co się działo w styczniu i lutym z eksportem 'Idareda', trzeba okreś­lić mianem zastoju. Moi znajomi sadownicy swojego 'Idareda' w marcu jeszcze nie napoczęli (albo tylko ledwo). Znacznie mniejszym niż rok temu zainteresowaniem eksporterów cieszy się również 'Gloster'. W ubiegłym sezonie zawierano transakcje wiązane — "jeśli dasz trzy tiry 'Glostera', wezmę też tira 'Idareda'". W tym roku jest odwrotnie. Wprawdzie na początku marca trochę się ruszyło, ale tempo zbytu tych dwóch podstawowych odmian eksportowych na Wschód oceniano jako dalekie od oczekiwań i potrzeb. Ceny spadały.

Co się stało?

O przyczynach złej kondycji rynku pisałem w ubieg­łych miesiącach. Można dodać, że według ostatnich ocen, zbiory jabłek w Rosji i Mołdawii były w 2004 roku znacznie lepsze od przewidywanych i ciągle jeszcze oba te kraje mają własne jabłka. W bieżącym roku można się tam jednak spodziewać znacznie niższych zbiorów. Przemienność owocowania jest wszak charakterystyczna dla słabo rozwiniętego sadownictwa. Sporo mówiło się o tym, że to Rosjanie ograniczyli liczbę koncesji na transport polskich jabłek za wschodnią granicę. Instytucja "busiarzy" jest na wymarciu, a w ubiegłych sezonach zagospodarowywała liczące się ilości jabłek. Na marginesie tych rozważań rodzi się refleksja, że gdy w analizach ekonomicznych trzeba uwzględniać nieprzewidywalny czynnik polityczny, to praktycznie biorą one w łeb. Ze sfery rosyjskiej polityki pocieszające dla nas na przyszłość może być to, że premierem został człowiek, który przez lata był przedstawicielem swojego kraju przy UE.

Wielu moich rozmówców obwinia za obecny stan polskiego eksportu jabłek na Wschód może nie samych siebie, ale innych polskich sadowników. Słychać nawet radykalne opinie w rodzaju: "gdyby nie postawa niektórych z nich, to 'Idared' byłby po 80 groszy". Nie sposób sprawdzić prawdziwości tych tez, ale nie da się zaprzeczyć, że organizacja naszego owocowego rynku postępuje bardzo wolno. Wiele szans po prostu przespaliśmy. Widać to dobrze, zwłaszcza w kontekście zwiększania eksportu jabłek przez niektóre kraje. Na dzisiejszym trudnym rynku to wyczyn. Ale są tacy, którzy potrafią (ostatnio np. Włosi). Wprawdzie i nasz eksport rośnie, ale postawmy problem inaczej: jaka byłaby skala tego wzrostu, gdybyśmy byli porządnie zorganizowani. Polskie sadownictwo przypomina obecnie bezpostaciową amebę. W tej trudnej do zdefiniowania strukturze przytulne gniazdko uwiła sobie polsko-polska konkurencja. Jak rodzynki jawią się w niej nieliczne OP i GP, czy po prostu firmy zajmujące się handlem. Mimo że takie podmioty prosperują zupełnie dobrze, to ciągle jeszcze postawę wielu sadowników da się określić jako...


Dynamika hurtowych cen jabłek na rynku warszawskim w sezonach 2001–2004

...syndrom Zosi Samosi

Polega on na przyjęciu zupełnie błędnego założenia, że "najlepiej to ja sam sprzedam". Kiedy stan rynku jest zadowalający lub przynajmniej znośny, to złudzenia takie można żywić dość długo — zwłaszcza gdy się nie wie, ile z ceny "urwał" nam kontrahent. Gdy jednak na rynku robi się trudno, czar pryska. Wtedy dopiero wszyscy ci, którzy mu ulegli, oferują towar nielicznym zorganizowanym odbiorcom. Ci ostatni nie potrafią zaś odgrywać roli straży pożarnej, ponieważ do upłynnienia mają przede wszystkim jabłka swoich członków albo stałych kontrahentów, a rynek starają się sobie zorganizować z możliwie dużym wyprzedzeniem. Oczywiście, nawet w marcu 'Idareda' z opakowań nie wysypywali producenci, którzy zadbali o jakość i przechowywali owoce w chłodni. Paradoks polega jednak na tym, iż pomimo że radzą sobie najlepiej, to właśnie oni najlepiej zdają sobie sprawę z tego, że kołdra robi się za krótka, a czasu na zorganizowanie się jest coraz mniej.

Tabela 1. Wysokość oraz dynamika średnich cen (w zł/kg) owoców wybranych gatunków i odmian na rynku warszawskim — marzec 2004/marzec 2003

Droga na Zachód...

...jest dla polskiego jabłka możliwa do przebycia. Kontyngent preferencyjny na eksport tych owoców do UE został wyczerpany w tym sezonie już 3 lutego. W przeszłości z reguły nie był wykorzystywany do końca sezonu, czyli do 30 czerwca. Pomimo obowiązywania cen wejścia, handel w tym kierunku trwa nadal. Do najbardziej poszukiwanych odmian należy 'Gala' (cena hurtowa 1,5–1,6 zł/kg). Jest też popyt na dobrze wybarwione sporty 'Jonagolda' (cena do 1,4 zł/kg) oraz na dorodnego 'Sampiona' (cena do 1,2 zł/kg). Kolorowe Jonagoldy sprzedaje się równie dobrze (i po porównywalnych cenach) także do moskiewskich supermarketów. Są natomiast kłopoty (na rynku krajowym również) ze sprzedażą zwykłego 'Jonagolda'. Znawcy problemu uważają, że na obu rynkach byłby też zbyt na dobrze wybarwionego 'Ligola'. Takich owoców jednak brakowało.

Opisywany sektor rynku dotyczy oczywiście owoców z chłodni albo nawet z kontrolowanej atmosfery i jabłek o odpowiedniej jędrności (powyżej 5,5 w skali Mag­nessa) oraz zadowalającej wielkości. Te dwie ostatnie cechy nie tylko gwarantują sprzedaż, ale też znacznie wyższe ceny. Cytuję (tab. 2) fragment cennika jednej z grup producentów. Jak widać, maksymalne różnice w notowaniach na korzyść jędrnych jabłek sięgały nawet 0,4 zł/kg.

Tabela 2. Ceny hurtowe jabłek wybranych odmian w zależności od rozmiarów i jędrności

Na rynku krajowym rosła ilość jabłek 'Elise' oraz 'Alwy'. 'Elise', mimo że ładna, w detalu jest w cenie 'Lobo' i 'Cortlanda'. Za dorodną 'Alwę' trzeba natomiast zapłacić tyle, co za 'Jonagoreda'. Stan rynku krajowego nie był w marcu tak dobry, jak jesienią, gdy różnice cen hurtowych w porównaniu z ubiegłorocznymi przekraczały 20% (w marcu zmalały do około 7%). Czy "dołek" będzie trwały? Wiele zależy od pogody. Uporczywe marcowe chłody dawały nadzieję na drogie nowalijki przedłużenie sezonu sprzedaży jabłek, a więc na sytuację podobną, jak wiosną roku 2003 roku.