• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 08/2004

CZEREŚNIE, MALINY, WAKACJE...

Tak beztrosko wczesne lato kojarzy się tylko statystycznemu zjadaczowi owoców. Dla właściciela sadu jabłoniowego jest to zwykle okres odprężenia po wygranych wiosennych bojach z parchem. W tym roku boje te nie zawsze zostały wygrane. Sprawdziły się ostrzeżenia, że parch był w tym roku gotów do infekcji w środkowej Polsce wyjątkowo wcześnie, bo pod koniec lutego. W wielu gospodarstwach pierwsze opryskiwania zapobiegawcze wykonano zbyt późno, na skutek czego powszechne są kłopoty z parchem na 'Idaredzie'. Jak się wydaje, źródłem wielu niepowodzeń w walce z tą chorobą była chłodna i deszczowa wiosna. Pora też sobie uprzytomnić, że w okresie infekcji pierwotnych dysponujemy środkami, należącymi nie tylko do jednej grupy chemicznej. I jeszcze jedno (wcale nie takie oczywiste, jak by się mogło wydawać) — posiadanie sygnalizatora parcha jabłoni powinno być standardem w gospodarstwie sadowniczym z prawdziwego zdarzenia. Bez tego trudno sobie wyobrazić skuteczną walkę z tą chorobą.

Koszty produkcji jabłek będą w tym roku wyższe niż w ubiegłym, nie tylko dlatego, że podrożały nawozy, środki ochrony roślin oraz paliwo, ale i ze względu na większą liczbę zabiegów ochrony przed parchem.
W "normalnym" sezonie wykonuje się ich 10–12, w tym 15, a nawet 18, i nie zawsze z pełnym powodzeniem.
W centralnej Polsce na początku lipca zawiązki jab­łek były wielkości bardzo dużego orzecha włoskiego i w wielu sadach trwało ręczne ich przerzedzanie, związane często z eliminacją tych, które nie oparły się parchowi. Zerwane jabłuszka często trafiały do punktów skupu owoców dla przetwórstwa (wcześniej niż w poprzednich latach), gdzie oferowano za nie 0,2 zł/kg. Należałoby sobie tylko życzyć, żeby ta cena się utrzymała.

Dynamika hurtowych cen jabłek na rynku warszawskim w sezonach 2001-2004

To samo można powiedzieć o polskiej pozycji na światowym rynku koncentratu. Należy przez to rozumieć życzenie, abyśmy już więcej nie tracili dystansu. Jeszcze w sezonie 1998/99 liderem na tym rynku były USA z udziałem w światowej produkcji wynoszącym 24%, zaś kolejne miejsca zajmowały Chiny (15%) oraz Polska i Argentyna (po 14%). W sezonie 2003/04 pierwsze miejsce zajęły Chiny (48% udziału w rynku), drugie — Polska i USA (po 8%), trzecie Argentyna (6%). A dzieje się to w sytuacji, gdy polska produkcja koncentratu w ostatnich latach stale i znacznie rośnie. Chińskiemu dynamizmowi sprostać jednak nie możemy. W sezonie 2002/03 kraj ten wyprodukował 100 000 ton koncentratu, w następnym już 490 000 ton. Należy zresztą podkreślić, że Polska powinna dążyć jedynie do utrzymania obecnej pozycji również dlatego, że sadowniczą przyszłość powinniśmy widzieć
w produkcji jabłek deserowych. Nie oznacza to jednak, że wykorzystujemy wszystkie możliwości w zakresie handlu zagranicznego koncentratem. Na przykład w 2003 roku Rosja kupiła prawie 39 000 ton tego produktu, z czego 12 000 z Ukrainy, prawie 9000 z Chin, zaś 5000 z Uzbekis­tanu. Cytowane zestawienie o Polsce nie wspomina.

Jabłek brak

Powyższe stwierdzenie odnosiło się głównie do jabłek deserowych wysokiej jakości. Już na początku czerwca obliczano, że poziom ich zapasów w krajach "starej" Unii był w 2004 roku o 25% niższy niż rok wcześniej i wynosił 382 000 ton. Znalazło to odbicie również w popycie na jabłka z Polski. Poszukiwano ich zarówno w czerwcu, jak i lipcu, przy czym w stosunku do wymagań z ubiegłych miesięcy, spadły te odnośnie do jędrnoś­ci — z 5–5,5 do 4–4,5 w skali Magnessa. W stosunku do czerwcowych o 26% wzrosły także ceny hurtowe. Ponieważ jednak już wcześniej były znacznie niższe niż przed rokiem, zdołały tylko osiągnąć poziom o 27% niższy niż w 2003 roku. Spadek podaży jabłek na początku lipca był bardziej spektakularny niż w roku ubiegłym, nie tylko ze względu na ilość, ale również liczbę odmian — w lipcu 2002 r. było ich 12, w 2003 r. — 9, zaś w tym — jedynie 7 (najwięcej 'Ligola'). Ceny detaliczne doszły do 4 zł/kg i nie stanowiły bariery zbytu.

Eksportu już w lipcu nie było, gdyż nie było czego eksportować. To dobra wiadomość, tym bardziej że kupcy z zachodu Europy interesowali się już tegorocznymi jabłkami. Pytali nie tylko o odmiany zimowe, ale również o 'Paulared', 'Delikatesa' czy 'Lobo'. Wadą tych ofert jest to, że chodzi o handel "na pniu" prosto z sadu, ale w paletach, a więc bez naszego logo. Jest to jednak potwierdzenie rzeczy dla nas najważniejszej: obecny rok nie będzie rekordowo urodzajny w jabłka na zachodzie Europy. Jak się wydaje, owoców dobrej jakości nie będzie w nadmiarze również u nas. Wielu sadowników donosiło o mniejszej ilości Jonagoldów, 'Idareda' nieporażonego przez parcha oraz 'Glostera'.

Zapowiada się natomiast duży urodzaj śliwek. Należy koniecznie je przerzedzić i postarać się o zbyt na rynku niemieckim. Nie jest to nieprawdopodobne, bo co się udało w ubiegłym roku z pomidorami, może się udać w tym ze śliwkami. Może być też popyt na śliwki suszone, gdyż zbiory śliwek kalifornijskich mają w tym roku spaść ze 170 000 ton do 70 000 ton.

Wysokość oraz dynamika średnich cen (w zł/kg) owoców wybranych gatunków i odmian na rynku warszawskim - lipiec 2004/lipiec 2003

1 odmiany 'Granny Smith' i 'Red Delicious'

Owoce miękkie

Dobre są wiadomości dla producentów czereśni. Ceny tych owoców są wyższe niż w ubiegłym roku, nawet o kilkanaś­cie procent w przypadku odmian o jasnej skórce, a o ponad 40% — wielkoowocowych o ciemnej skórce ('Kordia', 'Regina', 'Lapins', itd.). Zainteresowanie eksportem, zarówno na Wschód, jak i na Zachód, oceniano jako duże, zaś wymagania — jako możliwe do spełnienia. Minimalna średnica owoców wysyłanych na Wschód wynosiła 22 mm, na Zachód — 25 mm. Oferowane producentom ceny, odpowiednio 4 zł/kg i 5 zł/kg, były zbliżone do hurtowych w kraju i oceniane jako dobre. Na rynku hurtowym Berlina i Hamburga czereśnie sprzedawano na początku lipca po 14–17 zł/kg (w przeliczeniu). Gatunek ten trzeba więc uznać za perspektywiczny także i w Polsce, zaś dalszy wzrost cen owoców za prawdopodobny. Druga strona medalu to koszt ochrony przed szpakami, który w Polsce sięga nawet 40 000 zł/ha. Drogi jest również materiał szkółkarski, drzewko na podkładce 'GiSelA' kosztuje 20–25 zł/szt.
Ceny detaliczne truskawek nie spadły w tym roku w Warszawie poniżej 3 zł/kg, a zwykle wynosiły 4–5 zł/kg. Ilość owoców deserowych wysłanych za granicę (głównie do Niemiec) ocenia się na 20 000–30 000 ton.
To bardzo interesująca nowina, stwarzająca dobre perspektywy na przyszłość. Ceny owoców dla przetwórstwa na początku sezonu przekraczały 2 zł/kg, pod koniec spad­ły do 1,6–1,7 zł/kg. Zważywszy, że jednostkowe koszty produkcji (przy plonie 10 t/ha) mogą wynosić 1,4–1,5 zł/kg, nie jest to cena zbyt korzystna. Co więcej, trudno znaleźć jej potwierdzenie w sytuacji na rynku. Ze względu na słabą jakość chińskich mrożonek oraz problematyczną solidność Chińczyków jako kontrahentów, wzrosło zainteresowanie truskawkami z Polski. Ocenia się, że akceptowana przez Zachód cena naszych mrożonych truskawek może dojść do 900 euro/tonę.

Trudno też wytłumaczyć czym innym niż chęcią finansowego "odbicia" sobie przez przetwórców wysokich ubiegłorocznych cen, tegoroczne notowania malin. Ceny 1,8–2,1 zł/kg nie pozwalają na zwrot kosztów produkcji, wynoszących obecnie 2,2–2,8 zł/kg. Nie dziwią zatem protesty plantatorów, tym bardziej że akceptowane przez rynek ceny mrożonek przekraczają 1000 euro/tonę — zgodnie z przewidywaniami sprzed sezonu. Wzrost zbiorów w Serbii o kilka tysięcy ton w stosunku do prognoz nie powinien spowodować znaczących zmian, zwłaszcza w kontekście drogich malin na rynku amerykańskim. Na rynku czarnych porzeczek doszło do przewidywanej zapaś­ci. Ceny skupu w granicach 0,5 zł/kg nie pokrywały kosztów produkcji (1–1,1 zł/kg) nawet na dobrych plantacjach, z których owoce zbiera się mechanicznie.