• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 09/2004

PROGNOSFRUIT '2004 PIERWSZY RAZ W POLSCE

Rola organizatora najważniejszego w roku międzynarodowego spotkania producentów, naukowców, handlowców oraz analityków rynku jabłek — kongresu Prognosfruit — przypadła w tym roku Polsce co roku organizowany jest w innym kraju Europy). Spotkanie, zorganizowane w centrum kongresowym Akademii Rolniczej w Lublinie (fot. 1), głównie dzięki wysiłkom prof. dr. hab. Eberharda Makosza, było bardzo udane, choć zbiegło się z okresem wielu protestów oraz tarć pomiędzy producentami i dostawcami owoców jagodowych. Być może tak ważna dla producentów owoców impreza dodatkowo zwróci uwagę władz (wśród gości był wiceminister rolnictwa, posłowie, szefowie organizacji rolniczych oraz dyrektorzy zakładów przetwórczych) na znaczenie sadownictwa dla polskiej gospodarki.


Fot. 1. Uczestnicy Prognosfruit '2004 przed centrum kongresowym AR w Lublinie

Nowe rejony produkcji

Do Lublina przyjechało około 400 gości z całego świata (fot. 2), w tym z tak odległych stron, jak Nowa Zelandia czy obie Ameryki. Po raz pierwszy w historii kongresu wzięło w nim udział tak wielu uczestników ze Wschodu — Rosji, Ukrainy, Mołdawii, Białorusi oraz państw nadbałtyckich. Być może ich przybycie oraz wystąpienia uświadomią Komisji Europejskiej (jej przedstawicielka była obecna na sali obrad), że przy wschodniej granicy Unii Europejskiej powoli, ale systematycznie rośnie produkcja jabłek oraz gruszek.


Fot. 2. Do Lublina zjechali goście prawie z całego świata

Wschód Europy traktowany był dotąd raczej jako przyszły kierunek zbytu owoców. Często nie brano pod uwagę, że odbudowa potencjału sadowniczego choćby Ukrainy czy Mołdawii może za kilkanaście lat zmienić podział ról na europejskim rynku jabłek. Do tego czasu UE będzie bowiem prawdopodobnie — pod naciskiem Światowej Organizacji Handlu (WTO) — zmuszona do zmniejszenia ochrony swojego rynku.

Na razie zachodni eksperci bardziej zwracają uwagę na Chiny, które — przy zaangażowaniu państwa — szybko umacniają swoją pozycję na rynku dostawców, nie tylko koncentratu soku jabłkowego, ale także deserowych jabłek oraz gruszek. Wizję wzrostu dostaw z tego kraju do 2010 roku przedstawił Amerykanin dr Desmond O'Rourke, światowej sławy analityk rynku jabłek. Jego zdaniem, w ciągu najbliższych 6 lat Chińczycy będą mogli dostarczyć na światowe rynki 800 000 ton jabłek deserowych (wzrost o 44,3% w porównaniu z wielkością chińskiego eksportu w 2003 r.), 450 000 ton gruszek (wzrost o 68,5%), 600 000 ton koncentratu soku jabłkowego (wzrost o 55%) oraz 40 000 ton gruszek w puszkach (wzrost o prawie 93%). Amerykanie mają się czego bać, gdyż już przegrali z Chińczykami batalię o lukratywne rynki południowo-wschodniej Azji. Desmond O'Rourke uważa jednak, że bać się powinna także Europa, gdyż Chiny będą zainteresowane zbytem jabłek w krajach ekonomicznie rozwiniętych, w tym — w perspektywie kilku najbliższych lat — także w środkowo-wschodniej Europie (na razie najwięcej chińskich jabłek trafia do Niemiec, Holandii oraz Wielkiej Brytanii). Mogą także odebrać unijnym dostawcom możliwoś­ci sprzedaży w Rosji, oferując tańszy towar.

Interesujące było natomiast wyliczenie wskazujące, że całkowite koszty produkcji jabłek w Chinach nie są dużo niższe niż w Stanach Zjednoczonych (odpowiednio 11,34 $ oraz 15,14 $ za opakowanie kartonowe, czyli około 18 kg owoców). Przewaga Chin nie wynika bowiem — jakby się wydawało — z dostępności taniej siły roboczej (średnie jej koszty to 2 $ na dzień w Chinach i 80 $ na dzień w USA), czy tańszych środków produkcji (ich ceny w Europie, USA i Chinach są porównywalne), ale jedynie z "niedorozwoju" gospodarki kapitalistycznej w Państwie Środka. "Półpaństwowe" firmy nie płacą tam pełnych stawek za wykorzystywane czynniki produkcyjne oraz mają dostęp do tanich kredytów (w przeliczeniu na opakowanie kartonowe jabłek — 18 kg — koszty inwestycji, które trzeba ponieść, wynoszą w USA 2040 $, w Chinach — 447 $), które mają sprzyjać rozwojowi sadownictwa.

Sytuacja w Europie i w Polsce

Tegoroczne zbiory jabłek w Unii Europejskiej powinny być tylko nieznacznie większe od ubiegłorocznych (tabela), a więc zapowiada się niezła sytuacja dla producentów. Z liczących się na jabłkowym rynku graczy wyraźnej obniżki plonów spodziewają się tylko Hiszpanie, którzy odnotowali silne opady deszczu i przymrozki podczas kwitnienia. Bardzo mało jabłek zostanie też zebranych w państwach nadbałtyckich (przymrozki podczas kwitnienia jabłoni dochodziły tam do –12°C) — w Estonii, na Litwie i Łotwie mniej odpowiednio o 71%, 61% oraz 74%. Największego wzrostu plonów (o 7%) spodziewają się natomiast Holendrzy, którym sprzyjała w tym roku pogoda. Sporo więcej (o 20%) owoców zbiorą także Węgrzy, ale będzie to przede wszystkim rezultat wejścia w okres owocowania nowych plantacji (zdaniem węgierskiej specjalistki z branży sadowniczej Elizabeth Kallay, tylko 150 000–200 000 ton jabłek z tegorocznych zbiorów szacowanych łącznie na 590 000 ton można będzie uznać za deserowe).

Zbiory jabłek w UE w 2003 r. oraz prognoza zbiorów na 2004 r.

Źródło: Eurofel — Bruksela

Problemem UE może być stosunkowo łatwe "wpuszczanie" na swoje terytorium jabłek spoza Wspólnoty, przy równoczesnym niskim tempie wzrostu eksportu poza Unię. Począwszy od sezonu 1999/2000 import jab­łek do 15 krajów dawnej Wspólnoty wzrósł z 524 000 ton do 860 000 ton w ostatnim sezonie (głównie świeże owoce z południowej półkuli). W tym samym okresie eksport spadł z 499 000 ton do 370 000 ton. Niedobrym sygnałem jest również coraz mniejsze zapotrzebowanie na jabłka — pomiędzy sezonem 1999/2000 a 2003/2004 łączne spożycie tych owoców w krajach Piętnastki spadło z 8,144 mln ton do 7,065 ton. Gdy weźmie się pod uwagę rosnący import, spadający eksport i spożycie, szanse na zbyt mają więc tylko owoce najlepszej jakości.

Tegoroczne zbiory w Polsce szacowano w dniu kongresu na 2,5 mln ton (w ubiegłym roku zebraliśmy prawie tyle samo — 2,428 mln ton). Zmieniła się jednak sytuacja na rynku. Z chwilą wejścia Polski do UE nasz kraj stał się największym producentem jabłek dystansując Włochy i Francję (wykres). Dane statystyczne niewiele jednak mówią o rzeczywistości. Ta jest bardziej drastyczna — z 2,5 mln ton polskich jabłek najwyżej 35–40% stanowić będą owoce deserowe, mimo że w kraju przybyło nowych intensywnych sadów (niestety równocześnie wiele szkód wyrządził w tym roku parch). 60–65% jabłek trafi więc do zakładów przetwórczych. Profesor E. Makosz szacował, że w tym roku wyeksportujemy, być może, około 300 000–400 000 ton jabłek.

Najwięksi producenci jabłek w UE

Przy polskim stole i w polskim sadzie

Po kongresie jego uczestnicy spotkali się na przyjęciu, gdzie przy stole zastawionym polskimi przysmakami kontynuowano dyskusje. Były okazje do wymiany poglądów, doświadczeń, a przede wszystkim uświadomienia gościom z zagranicy, iż Polska — mimo że należy do najdalej na Wschód wysuniętych krajów Unii Europejskiej — nie jest jej zaściankiem. Atmosfera spotkania, zakończonego pokazem ogni sztucznych, była tak sympatyczna, że wielu gości z żalem wracało do hoteli. Mimo wielu obaw związanych z organizacją tak prestiżowej imprezy w naszym kraju, okazało się, że nie mamy się czego wstydzić. Członek zarządu COPACOGECA (Komitetów Zawodowych i Spółdzielczych Organizacji Rolniczych UE) Jos Vanwezer uznał Prognosfruit w Lublinie za najbardziej udany kongres w ostatnich latach

W drugim dniu spotkania zorganizowano wycieczkę do jednego z podlubelskich gospodarstw, w którym wielu z uczestników kongresu po raz pierwszy zobaczyło prawdziwy polski sad i przekonało się, że poziom naszej produkcji nie odbiega od standardów zachodnich. W gospodarstwie Aleksandry i Janusza Lipnickich w Markuszowie uprawia się jabłonie (13,5 ha), czereśnie i śliwy (po 0,8 ha) oraz grusze (0,5 ha). Owoce przechowuje się w chłodni typu ULO (pojemność 350 ton) oraz w zwykłej (70 ton). Tym razem zaplecze magazynowo-chłodnicze służyło za miejsce spotkania sadowników z całego świata, którzy przed wycieczką po sadach mogli spróbować pierwszych owoców z tegorocznych zbiorów — wczesnych jabłek i śliwek. W sadzie (fot. 3) dyskutowano o problemach produkcyjnych, ale przede wszystkim — o ekonomicznych — na przykład, ile trzeba w Polsce zapłacić pracownikom zatrudnionym przy zbiorze jabłek.


Fot. 3. Janusz Lipnicki (w okularach) z uczestnikami kongresu w sadzie (w tle kwatera z czereśniami)