• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 10/2004

ŚLIWOWICA I ARBUZY

Jedna z moich stałych respondentek określiła tegoroczny stan rynku śliwek jednym słowem — "śliwowica". Nie miała przy tym na myśli słynnego napitku z Łącka, ale coś, co współczesna młodzież określa mianem "sajgonu". Niskie ceny śliwek nie są niespodzianką, bo wyjątkowego urodzaju tych owoców spodziewaliśmy się już od kwitnienia. Ich ceny hurtowe na rynku warszawskim były na początku września średnio o połowę niższe w porównaniu z tymi na początku września roku ubiegłego (odpowiednio 2 zł/kg i 1 zł/kg). Ceny detaliczne spadły mniej, bo tylko o 38% (z 3,3 zł/kg do 2,4 zł/kg), co jednak jest w takich sytuacjach zjawiskiem normalnym.

Śliwek na rynku było zatrzęsienie, ale często można było spotkać owoce tak drobne, że powinny być przeznaczone dla przetwórstwa. Problem polega jednak na tym, że ceny skupu śliwek, przeznaczonych głównie do mrożenia, spadły jeszcze bardziej. W ubiegłym roku płacono za nie do 1 zł/kg, w tym za kilogram renklod oferowano zaledwie 15–20 groszy, węgierek — zwykle nie więcej niż 30–40 groszy. Sytuację ratował nieco eksport — zarówno do Niemiec, jak i na południe oraz wschód Europy. Zagraniczni kupcy interesowali się głównie 'Cacanską Najbolią' i 'Cacanską Lepoticą', ale tylko owocami o średnicy przynajmniej 4 cm. Zgodnie z przewidywaniami, "załapali się" więc tylko najlepsi, którzy wcześniej pomyśleli o przerzedzeniu zawiązków. Na początku września za takie owoce płacono 0,9 zł/kg (2 tygodnie wcześniej — 1,2 zł/kg), co już może oznaczać sprzedaż "po kosztach", szczególnie w młodych sadach.

Niewielu sadowników specjalizuje się w produkcji śliw na większą skalę. Ci którzy to robią, uważają, że ten rynek trzeba budować podobnie, jak kiedyś rynek jabłek — przede wszystkim maksymalnie wydłużyć podaż poprzez dobór odmian. Ten warunek już spełniliśmy. Mamy bowiem (poczynając od najwcześniejszych) 'Ruth Gerstetter', 'Hermana', 'aanską Ranę', 'aanską Lepoticę', 'Sylvię', 'Cacanską Najbolię', 'Węgierkę Dąbrowicką', 'Węgierkę Zwykłą' (głównie klony mało podatne na szarkę), 'Hanitę', 'Bluefree', 'Empress', 'Amersa' i wreszcie 'Presidenta'. Stale pojawiają się też nowości, choćby 'Kalipso' czy 'Jojo'. Aby osiągać dobre ceny, trzeba także pilnować jakości i przetrzymywać owoce w chłodni. Robi się to coraz częściej, a jak dowodzi analiza cen z kilku ubiegłych lat, to się bardzo opłaca. Co więcej, sadownicy, którzy przodują w tym sektorze, próbują już przechowywać śliwki w KA. Prace nad odpowiednim składem atmosfery są już zaawansowane.

Nie wystarczy to jeszcze, aby osiągnąć sukces na dużą skalę. Zainteresowanie eksportem owoców deserowych dobrej jakości jest i stale rośnie. Obecnie jednak, aby "uskładać" TIR-a śliwek jednorodnych jakościowo i odmianowo, trzeba przejść drogę przez mękę — nawet w grójeckim. Dlatego tą produkcją musi zajmować się kilka, a nawet kilkanaście blisko siebie położonych gospodarstw. Jeśli ktoś chce, można to nazwać grupą czy OP, jeśli nie, to nie. Najważniejsze, żeby wreszcie było.

Dynamika hurtowych cen jabłek na rynku warszawskim w sezonach 2001–2004

Jabłka

We wrześniu nadal mówiono o mniejszych zbiorach 'Idareda' i o tym, że "zjadł" go parch. W wielu sadach "przerzuciły" także Jonagoldy. Jako przynajmniej zadowalająca oceniana była natomiast wielkość tegorocznych jabłek. Widać to na przykładzie odmian jesiennych. Owoce oferowane do sprzedaży były z reguły należycie wyrośnięte, wybarwione i okazałe. Jeden z producentów z Podlasia twierdził nawet z niejaka przesadą, że "dobrze, że pada tylko raz na tydzień, bo inaczej na jabłoniach mielibyśmy chyba arbuzy". Te "arbuzy" mogą jednak również oznaczać kłopoty z kondycją przechowalniczą jabłek.

Ceny hurtowe i detaliczne jabłek w tym i w ubiegłym roku, praktycznie się nie różnią, a jeżeli — to w granicach błędu. Odnotowuje się także normalną w tym okresie tendencję spadkową w stosunku do notowań z sierpnia. Owoce dojrzewają w tym roku nieco później. Na początku września nie znalazłem na rynku 'Cortlanda', 'Lobo' czy 'Sampiona'. Nie oznacza to jednak, że zaniechano fatalnej praktyki zrywania i sprzedaży zielonych jabłek. Bynajmniej, a co więcej, są już negatywne tego skutki. Na rynek wschodni sprzedawano w tym roku spore ilości jabłek 'Paulared' i 'Delikates'. Cena owoców o średnicy powyżej 7,5 cm była dość atrakcyjna — 0,9 zł/kg. Ponieważ wysłano jednak wiele niedojrzałych owoców, spadła zarówno sprzedaż, jak i cena, która na początku września wynosiła już tylko 0,6 zł/kg. W kraju jabłka te sprzedawano tak, jak w roku ubiegłym — w hurcie do 1 zł/kg. Droższe były jabłka 'Celeste' i 'Sunrise'. Odmiany te pojawiają się już w większych ilościach i czas pomyśleć o ich eksporcie. W przeciwnym razie ceny mogą zacząć spadać.

Eksportu jabłek na Zachód na początku września jeszcze nie było. Kupcy zza Odry penetrowali już jednak nasze sady, interesując się głównie 'Golden Deliciousem' oraz Jonagoldami i to najchętniej prosto z sadu, w skrzyniopaletach. Żaden to dla nas interes, bo w ten sposób Europa nie dowie się o walorach polskich jabłek — takie pojęcie nie będzie w ogóle na tym rynku funkcjonować. Ale trudno liczyć na co innego, dopóki się porządnie nie zorganizujemy. W niektórych kręgach wciąż funkcjonuje przekonanie, że "jakoś tam się sprzeda". Niby wszyscy wiedzą, że trzeba, ale niewielu coś robi w tym kierunku. Ci, którzy zaczęli, borykają się głównie z trudnościami finansowymi stanowiącymi barierę dla budowy centrów dystrybucyjnych z prawdziwego zdarzenia.

Przyjemną niespodziankę stanowiły ceny jabłek przemysłowych. Niektórzy uważają nawet, że gdyby nie chińska konkurencja, to ceny loco zakład mogłyby wynosić 35–40 groszy za kilogram, zamiast obecnych 25 groszy. Odnotować też należy, że o 2–3 grosze więcej płacono za 'Antonówkę'. Nie oznacza to oczywiście, że nagle sady przemysłowe staną się opłacalne, a raczej, że mamy coraz większe kłopoty z kwasowością naszego koncentratu.

Zbiory jabłek w "starej" Unii ocenia się na 6,88 mln ton, a więc tylko o jakieś 0,3 mln ton więcej niż rok temu. Huragany wyrządziły duże szkody w sadach pomarańczowych na Florydzie. Wszystko to pozwala na ostrożny optymizm w odniesieniu do cen skupu "przemysłu" w Polsce.

Jeśli już o przyjemnych niespodziankach mowa, trzeba wspomnieć o cenach skupu aronii, które w tym roku sięgają nawet 0,7 zł/kg, podczas gdy już ubiegłoroczne (0,5 zł/kg) były w opinii producentów satysfakcjonujące. W sektorze owoców miękkich interesującym wydarzeniem jest pozytywny wynik prób z kombajnem wiśniowym opracowanym w ISiK, a wyprodukowanym przez firmę Weremczuk. Maszyna zbiera dziennie owoce z około 2 ha (wydajność 0,2 ha/h) i jest przystosowana do "skierniewickiego", nowoczesnego modelu sadu wiśniowego. Koszt zbioru kilograma owoców ocenia się wstępnie na 17 groszy. Kombajn nadaje się do wodnej technologii zbioru wiśni. Niestety, nie są do tego przystosowane i przyzwyczajone polskie przetwórnie. Jest to jednak osiągnięcie na miarę kombajnu do zbioru czarnych porzeczek i kto wie, czy równie szybko jak tamten się nie upowszechni. Ale równocześnie jest to maszyna dla dużych areałów i — oczywiście — dla grup.

Wysokość oraz dynamika średnich cen (w zł/kg) owoców wybranych gatunków i odmian na rynku warszawskim — wrzesień 2004/wrzesień 2003

odmiany 'Granny Smith' i 'Red Delicious'