WARZYWA I OWOCE W STOLICY

    W warszawskim Pałacu Kultury i Nauki 17 i 18 listopada trwała pierwsza edycja targów AGF Polska. Ta impreza to regionalne wydanie liczącej się w Europie międzynarodowej wystawy owoców i warzyw AGF Totaal, organizowanej od 1981 roku co dwa lata w holenderskim Rotterdamie i uznawanej za drugą pod względem prestiżu po berlińskiej Fruit Logistica. W 2003 roku w Rotterdamie było ponad 400 wystawców z 32 krajów i prawie 15 000 zwiedzających z 62 krajów. Polski debiut zaczął się skromniej — do Warszawy przyjechało około 70 wystawców z 11 krajów oraz ponad 2500 zwiedzających z 15 państw — co nie oznacza jednak, że targi były mniej udane.

    Miłe rozczarowanie


    Organizatorów należy pochwalić za profesjonalizm w organizacji imprezy, którą udało się zainteresować media oraz najważniejsze instytucje i organizacje (fot. 1) zajmujące się rozwojem sektora owocowo-warzywnego w Polsce. Polscy ogrodnicy podchodzili do targów sceptycznie, gdyż, jak dotąd, żadna z ogólnopolskich imprez organizowanych z myś­lą o producentach owoców i wa­-rzyw nie odniosła oszałamiających sukcesów. Nie najtańsza była też opłata za powierzchnię wystawienniczą — 90 euro/m2 plus dodatkowe 39 euro/m2 standardowej zabudowy, nie licząc podatku VAT (dla porównania w Rotterdamie metr kwadratowy zabudowanej powierzchni będzie kosztował w tym roku netto 188 euro). Mimo to na udział zdecydowało się ponad 50 wystawców z Polski, w tym około 20 grup producenckich oraz firm handlowych zajmujących się owocami, warzywami i grzybami. Większość z nich podsumowała targi określeniem „miłe rozczarowanie”, dodając, że pod względem nowych kontaktów handlowych z zagranicznymi odbiorcami impreza była bardzo udana, a według niektórych — lepsza od Polagry-Farm. Do Warszawy zjechali bowiem licznie kupcy i przedstawiciele handlowi ze Wschodu i Zachodu, co z pewnością w dużej mierze było zasługą marki targów AGF Totaal. Szkoda, że takiego uznania nie zdobyła jeszcze żadna z polskich imprez.



    Fot. 1. Otwarcie targów przyciągnęło przedstawicieli organizacji rolniczych, naukowców oraz polityków



    Integracja, edukacja i handel


    Targi AGF mają przede wszystkim charakter handlowy i nie są wystawą przeznaczoną dla publiczności, ale dla przedstawicieli branży. Jako główne cele organizatorzy założyli stworzenie trzech płaszczyzn: integracyjnej (rozwój i umacnianie struktur polskiego rynku owoców i warzyw), edukacyjnej (ukierunkowanie działania polskich producentów i dystrybutorów w Unii Europejskiej oraz podniesienie roli marketingu) oraz handlowej (budowanie i umacnianie kontaktów pomiędzy polskimi producentami i dystrybutorami oraz potencjalnymi nabywcami). 


    Dwa pierwsze cele spełniła przede wszystkim towarzysząca imprezie dwudniowa konferencja „Polskie ogrodnictwo w zjednoczonej Europie”. Zgromadziła kilkudziesięciu prelegentów — przedstawicieli administracji państwowej, organizacji branżowych rolników oraz naukowców, a prawie każde wystąpienie kończyło się gorącą dyskusją.


    O tym, jak wygląda, a właściwie, że polskiego ogrodnictwa nie widać z Brukseli, mówił, między innymi Władysław Serafin (fot. 2), prezes Krajowego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych. Jego zdaniem, polska branża ogrodnicza przegrywa we Wspólnocie, gdyż nie ma swojej reprezentacji w strukturach UE. Jako przykład podał walkę o objęcie wspólną polityką rolną owoców miękkich. Stwierdził, że „aby odrobić to, co rząd źle wynegocjował, ktoś musi tą sprawą zająć się na miejscu, a za to trzeba zapłacić. Tymczasem polskich organizacji sadowniczych nie stać na opłacenie własnego przedstawiciela — eksperta, który będzie o dopłaty walczył, tak jak to robią ogrodnicy z innych państw Wspólnoty„. Dodał też, że organizacja, którą reprezentuje, gotowa jest pomóc nie tylko doświadczeniem, ale i udostępnieniem w Brukseli pokoju biurowego oraz sprzętu komputerowego.



    Fot. 2. Władysław Serafin, Wojciech Ciechomski i Roman Jagieliński podczas dyskusji o konkurencyjności polskiego ogrodnictwa



    Brak integracji producentów owo­ców i warzyw, ma” — uway GGospodarstwa Wiejskiego. Jego zdaniem — „mamy w kraju około 800 000 gospodarstw ogrodniczych, które dają masę towarową, ale liderów tyle co kropla w morzu. Tylko około 10 000 gospodarstw sadowniczych i 4300 warzywniczych można określić jako towarowe”. Często mówi się, że jesteśmy konkurencyjni, ale to jest stan obecny, gdy tymczasem konkurencyjność mierzy się długofalowo. Polskie produkty znajdują obecnie zbyt za granicą, gdyż są tańsze niż miejscowe w krajach unijnych, ale zwiększenie eksportu może być trudne, jeśli producenci się nie zjednoczą i nie zaczną wspólnie sprzedawać owoców i warzyw pod jedną marką (tak robili to w Warszawie, na przykład, Belgowie).


    Warto jeszcze odnotować kilka spostrzeżeń Romana Jagielińskiego, który stwierdził, że największym konkurentem polskich producentów ogrodniczych są sami polscy producenci. „Sami zaniżamy ceny na rynku zachodnim, wschodnim i w kraju (w handlu z sieciami). Gdy ktoś za kilogram produktu wynegocjuje złotówkę, zawsze znajdzie się chętny do sprzedaży tego samego towaru za 85 groszy” — dodał poseł. Drugi problem to uregulowanie kwestii zatrudnienia w rolnictwie pracowników ze Wschodu. „Amerykanie budują swoje rolnictwo wykorzystując siłę roboczą z Meksyku, UE — z Europy Środkowowschodniej. Dlaczego my nie mielibyśmy wykorzystać szansy na najbliższe 10–15 lat, dopóki Rosjanie i Ukraińcy będą chcieli u nas pracować?” — twierdził R. Jagieliński.


    Jabłka, pomidory i grzyby


    Głównie do tych produktów ogranicza się oferta polskich ogrodników. Do takiego wniosku mogli chyba dojść zwiedzający targi AGF Polska 2004.
    Krajowe ekspozycje dostawców jab­łek (między innymi grup producenckich Profisad — fot. 3, Polfrut, Mazovia Fruits, firm handlowych Activ, Inter Trade czy Agro-Service — fot. 4)zaprezentowały owoce podane według zachodnich standardów. Te produkty budziły zainteresowanie zwiedzających.



    Fot. 3. Rozmowy handlowe na stoisku Profisadu i




    Fot. 4. firmy handlowej Agro-Service



    Pomidory spod osłon przywiozła tylko grupa producentów VegaPOL (10 członków, 30 ha szklarni) z Janowa koło Otwocka, która eksportuje te warzywa od Rosji po Hiszpanię. Prezes tej organizacji — Robert Kociszewski (fot. 5) uważa, że ostatni sezon był gorszy niż poprzedni pod względem cen, ale przyniósł sporo ułatwień w prowadzeniu handlu oraz zwiększoną konkurencję — ze strony zachodnich dostawców w kraju i pol­sko-polską — na Zachodzie. Brak konsolidacji polskich eksporterów prowadzi niestety do zaniżania cen.


     
    Fot. 5. Zdaniem R. Kociszewskiego z grupy producenckiej VegaPOL,
    także w eksporcie pomidorów czuje się już polsko-polską konkurencję



    Z polskich warzyw polowych można było w Warszawie zobaczyć jedynie mrożoną cebulę. Świeżą przywieźli na targi Holendrzy. Oni też oraz Belgowie i Hiszpanie pokazali na targach pełną ofertę warzyw spod osłon i polowych — od papryki, pomidorów (fot. 6), przez ogórki, kalafiory, pory, na cykorii kończąc.
    W polskiej ofercie wyróżniały się jeszcze grzyby (w tej branży jesteśmy już europejskim potentatem) oraz sałata krucha (w główkach i w postaci gotowych do wyłożenia na talerz mieszanek w woreczkach). Ta ostatnia tylko dzięki dużemu stoisku spółki Eisberg, członka międzynarodowego holdingu Eisberg, zaopatrującego w to warzywo między innymi sieć McDonald’s. Ciekawostką były — chyba po raz pierwszy na polskich targach — deserowe jabłka z Chin, przywiezione przez Holendrów.



    Fot. 6. Pomidory — nie tylko mięsiste — przywieźli do Warszawy Holendrzy

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułSCENARIUSZ TROCHĘ NIEZWYKŁY
    Następny artykułUNIJNE PERSPEKTYWY

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.