KONKURENCI CZY PARTNERZY?

    To tak zwane dobre pytanie, a zarazem ulubiony zwrot, często używany w kontaktach z mediami, gdy chce się uniknąć konkretnej odpowiedzi. Tak byłoby najwygodniej również i teraz. Rzecz wypada potraktować jednak poważniej, gdyż pytanie o konkurencję, względnie partnerstwo polskich producentów w stosunku do siebie, jest podstawowe dla stanu rynku owoców w następnych miesiącach i latach.

    Chodzi o nieszczęsną polsko-polską konkurencję. Zmieniło się niby wiele, a ciągle wszyscy na nią narzekają. Proponowanie zagranicznym odbiorcom polskiego towaru po coraz niższych cenach dotyczy zarówno polskich przetworów owocowych, jak i owoców deserowych. W pierwszym przypadku konkurują przetwórnie. Na Zachodzie rynek jednego produktu jest w 70–80% opanowany przez 4 lub 5 firm. My wolimy konkurować niż się konsolidować. Na rynku owoców deserowych wciąż dominuje rozdrobnienie, sporo zmienia się jednak na lepsze. Coraz więcej jest takich inicjatyw, jak Stryjno Sad, Mazovia Fruit, Inter Trade czy Activ. Światełko w tunelu widać również, gdy chodzi o rozwiązanie problemu środków inwestycyjnych na budowę centrów dystrybucji. Pomocą może służyć Sektorowy Program Operacyjny, działanie „Poprawa przetwórstwa i marketingu produktów rolno-spożywczych”.


    Zachodni odbiorcy chwalą nas za jakość owoców, ich smak i nadal chcą je kupować. Ale w rozmowach z nimi często słychać stwierdzenia „Zróbcie porządek u siebie. Jak to jest możliwe, że otrzymujemy z Polski oferty na sprzedaż jabłek tych odmian, które wasza firma nam sprzedaje, ale po dużo niższych cenach? Chcę nadal handlować z wami, ale co będzie, jeśli z takiej oferty skorzysta mój konkurent? Mogę nie sprzedać waszych jabłek, bo on zaoferuje je po niższej cenie„. W taki sposób podcinamy gałąź, na której wszyscy siedzimy. Negatywne efekty tej działalności już są widoczne. Dotyczą na przykład prawie całkowitego zahamowania sprzedaży 'ampiona’ na zachodnie rynki. Duże partie tych jabłek sprzedawano korzystnie już wczesną jesienią. Ale zaczęło się wzajemne zbijanie cen i zainteresowanie odbiorców znacznie spadło. Zaniżanie cen z własnej i nieprzymuszonej woli wywołuje u odbiorcy wrażenie, że towar ma ukryte wady. Jak bowiem to inaczej logicznie tłumaczyć?


    Opisana sytuacja stanowi przekonywające uzasadnienie dla tworzenia już nie tylko dużych OP czy GP, ale wyższych struktur organizacyjnych — stowarzyszeń OP czy organizacji międzybranżowych. Szerokie możliwości działania takiego podmiotu i znaczna podaż, którą będzie dysponował, stanowi, jeśli nie całkowite, to choć częściowe remedium na polsko-polską konkurencję. Dopiero na takim etapie konsolidacji można też mówić o badaniach rynku, promocji bądź informacji. Zgodnie z prawem unijnym (RK nr 2826/04), można w tych przypadkach liczyć na 50% pomoc finansową Wspólnoty. Konsolidacja środowiska jest też ważna, gdyż od czasu, gdy w 2003 roku prawo unijne stworzyło możliwości powoływania do życia międzynarodowych OP, wśród polskich ekspertów powstały obawy, że grupy ze „starej” unii wyłuskają najbardziej rzutkich polskich sadowników i będą im proponować członkostwo w już istniejących strukturach. To już niestety ma miejsce i jest to dla nas wielka strata, bo tacy ludzie to właśnie kandydaci na potencjalnych liderów polskich grup.


    Dynamika hurtowych cen jabłek na rynku warszawskim w sezonach 2002–2005


    Jakość trzyma nas na rynku


    Mimo wielu utrudnień, wynikających ze zbyt skromnej bazy logistycznej i polsko-polskiej konkurencji, grupy, którym udało się wejść na zachodnie rynki, podobnie jak w poprzednich miesiącach, w grudniu nie narzekały na brak pracy. Nasze jabłka znajdują odbiorców, jeżeli tylko traktuje się poważnie ich wymagania wobec jakości, które nie są zresztą specjalnie wyszukane. Zachód najchętniej poszukuje jabłek o średnicy 6,5–7,5 cm. Nasze jabłka wysyłane są na rynki skandynawskie, brytyjski, ale również do Franc­ji i Włoch. Do najbardziej poszukiwanych należą 'Golden Delicious’ i 'Gala’. Oceniano, że w grudniu skromne zapasy tych odmian były już na wyczerpaniu. Producenci otrzymywali 1,2–1,3 zł/kg, co uznawano za dobrą cenę. O ile 'Golden Delicious’ zdobył na rynku krajowym wielu klientów, to 'Galę’ najłatwiej sprzedaje się u nas prosto z sadu. Później jest to już odmiana głównie eksportowa.


    Nieco zaskakujące, ale i pocieszające, jest to, że rynki zachodnie zainteresowane są również 'Idaredem’ (w odróżnieniu od innych jabłek, mogą to być owoce ze zwykłej przechowalni). Tu wymagania są różne: od 6,5 cm lub od 7 cm średnicy, zaś ceny producenta wynoszą około 0,6–0,7 zł/kg, przy czym nie muszą być wprost proporcjonalne do wielkości owoców. Do poszukiwanych należą także nadal czerwone sporty 'Jonagolda’. Za kilogram jabłek o średnicy ponad 7 cm, producent otrzymuje 0,8–0,85 zł. Zgodnie z niedawnymi badaniami rynku niemieckiego, czerwone sporty 'Jonagolda’ są tam najchętniej spożywanymi jabłkami. Stanowią ponad 17% konsumpcji, podczas gdy 'Braeburn’ i 'Elstar’ po około 13%, zaś 'Gala’ i 'Golden’ — po 12%. Za 'Elise’ i 'Glostera’ (o średnicy powyżej 7 cm) sadownik może otrzymać 0,8 zł/kg, za 'Elstara’ — nawet 0,9 zł/kg. Te odmiany są bardziej atrakcyjne w eksporcie niż na rynku krajowym. Dwie ostatnie są dawno znane, lecz nie zyskały szerszej popularności wśród polskich konsumentów. 'Elise’ ciągle jest jeszcze u nas mało znana i osiąga zwykle ceny nie wyższe niż 'Cortland’ czy 'Lobo’, których kariera ma się ku końcowi.


    Ze wschodu Europy nadal dochodziły pozytywne syg­nały o sporych brakach jabłek, ale — z powodu ceł — w grudniu wysyłano tylko próbne partie i po niezbyt atrakcyjnych cenach. Za 'Cortlanda’, 'Lobo’ i 'Idareda’ o średnicy powyżej 7 cm producent otrzymywał około 0,5 zł/kg, za Jonagoldy, 'ampiona’ czy 'Glostera’ (o tych samych wymiarach) — 0,7 zł/kg. Można było sprzedać drobniejsze jabłka (o średnicy 6–7 cm) wymienionych odmian, ale tylko po 0,35 zł/kg. Oferta ta była atrakcyjna jedynie dla właścicieli zwykłych przechowalni, którzy ze sprzedażą owoców nie mogli czekać zbyt długo.


    Na krajowym rynku ceny jabłek w grudniu niewiele różniły się zarówno od listopadowych, jak i tych z grudnia 2003 roku. Jak się wydaje, eksport jabłek na Zachód jest jeszcze zbyt mały, aby mógł wpływać na poprawę cen w kraju.


    Śliwki prawie pod choinkę


    Warte odnotowania jest wydłużanie się podaży śliwek. W poprzednich latach nie znajdowałem ich w ofercie na początku grudnia. Teraz jednak się to zmieniło. Kilku sprzedawców oferowało dobrej jakości śliwki z chłodni. Najwięcej było 'Presidenta’ (cena detaliczna 3,5 zł/kg), ale można było kupić również 'Stanleya’ (1,5 zł/kg) oraz 'Węgierkę Zwykłą’ (2 zł/kg). Z jakością owoców tej ostatniej odmiany ciągle są największe kłopoty. Producenci nie mają jakoś przekonania do ich przerzedzania. Trudno też zrozumieć, po co jeszcze uprawia się 'Stanleya’, jeśli są bardziej wartościowe odmiany (w tym późne). Dobrze, że podaż śliwek się wydłuża, ale na tym rynku ciągle jeszcze jest wiele do zrobienia. Nie wykorzystujemy przede wszystkim możliwości stwarzanych przez chłodnie — w tym z KA, zaś do wyjątków należy eksport tych owoców. Za śliwki późnych odmian z chłodni można było pod koniec listopada otrzymać 1,8 zł/kg, przy czym rok był wyjątkowo zły. Późną jesienią ceny zwykle są wyższe. Druga warta przemyślenia informacja to fakt, że w minionym sezonie wyprodukowano w USA jedynie 45 000 ton suszonych śliwek kalifornijskich, najmniej od 1918 roku. W 2003 roku było to 176 000 ton. W tym sezonie cena tego produktu ma wzrosnąć do 2300 USD/tonę, w ubiegłym kosztował 1400 USD/tonę.


    Wysokość oraz dynamika średnich cen (w zł/kg) owoców wybranych gatunków i odmian na rynku warszawskim — grudzień 2004/grudzień 2003

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułSCENARIUSZ TROCHĘ NIEZWYKŁY
    Następny artykułUNIJNE PERSPEKTYWY

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.