• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 12/2004

PIERWSZA UNIJNA POLAGRA-FARM

Cztery główne bloki tematyczne — pole, hodowla, ogród i las oraz rozwój wsi, niemal o 60% większa ekspozycja produktów ogrodniczych i środków produkcji dla tej branży, o prawie 30% większa powierzchnia (łącznie 29 000 m2) targów, ponad 1000 wystawców z 20 państw, prawie 80 000 zwiedzających to oficjalne podsumowanie tegorocznej edycji Polagry-Farm, przedstawione przez organizatora — Międzynarodowe Targi Poznańskie. Jak było naprawdę? Według mnie, nie gorzej niż przed rokiem. Czy lepiej?
Tu opinie są podzielone i z pewnością zależą od tego, co zwiedzający chcieli na Polagrze znaleźć (czytaj też relacje na kolejnych stronach).

Otwarcie imprezy przebiegało w optymistycznym nastroju. Minister rolnictwa (fot. 1) przedstawione powyżej dane statyczne potraktował jako sukces polskiego resortu rolnictwa — "Tegoroczna Polagra z pewnością przejdzie do historii jako wyjątkowa impreza. Targi odbywają się po raz pierwszy w warunkach naszego członkostwa w Unii Europejskiej. Są też jubileuszowe — dwudzieste w ogóle, a piąte po rozdzieleniu na dwie imprezy targowe — Polagrę-Food i Polagrę-Farm. Na targach widoczny jest wzrost produkcji — rozwija się rolnictwo i wyraźnie wyczuwalny jest wzrost gos­podarczy — to jest powód do dumy dla wszystkich Polaków. Mamy czym się pochwalić. Polska żywność jest ceniona nie tylko w krajach europejskich, ale i na całym świecie". W podobnym stylu Polag­rę-Farm relacjonowały telewizja, radio oraz większość krajowych dzienników.


Fot. 1. W tym roku minister rolnictwa znalazł czas na odwiedzenie pawilonu Horti-Logistyki
(tu na stoisku firmy Activ)

Więcej maszyn, mniej firm hodowlanych i chemicznych

Rzeczywiście, wystawców było więcej, ale głównie firm dostarczających środków produkcji. Możliwość uzyskania na ich zakup dofinansowania z funduszy unijnych spowodowała bowiem, że polepszyła się koniunktura na rynku. Producenci, zachęceni korzyściami (w które początkowo nie wierzyli), jakie przyniósł im program SAPARD, tłumnie oblegali stoiska informacyjne ARiMR (fot. 2), która jest płatnikiem w nowych programach. Pomoc w wypełnianiu wniosków o uzyskanie dofinansowania oferowali też dostawcy maszyn i urządzeń rolniczych.


Fot. 2. Oblężenie przeżywał punkt informacyjny ARiMR,
która ma być płatnikiem pomocy unijnej

Coraz mniej jest natomiast na Polagrze firm hodowlanych i nasiennych. Pozostały krajowe spółki (zarówno z udziałem skarbu państwa, jak i te częściowo lub całkowicie sprywatyzowane), które — przy braku konkurencji — zbierają nagrody za polskie odmiany. Tłoczne do niedawna piętro Krajowej Wystawy Ogrodniczej (zajętej zwykle przez firmy oferujące nasiona warzyw), tym razem nie zostało do końca wykorzystane. W targach uczestniczyli najbardziej wytrwali z potentatów na polskim rynku oraz nowi, którzy usiłują z niego coś dla siebie uszczknąć (umożliwiły to nowe regulacje prawne, które po 1 maja pozwalają już sprzedawać w Polsce odmiany zarejestrowane w UE, a dotąd nieoferowane i nie­sprawdzane w naszym kraju). Dużo liczących się firm — oferujących nasiona i materiał rozmnożeniowy warzyw oraz roślin ozdobnych — z udziału w poznańskiej imprezie zrezygnowało już na stałe. Za pieniądze, które musieliby tu wydać, wolą urządzić spotkania dla producentów, konferencje, Dni Otwarte. Podobnie postępują koncerny chemiczne dostarczające środków ochrony roślin. Ta tendencja chyba się już nie odwróci.

Lepiej na Horti-Logistyce

Okrzepła natomiast Horti-Logistyka. Jej wzrost ilościowy nie był może spektakularny (choć tym razem wypełniona była prawie cała hala), jakościowy — wyraźny. Po pierwsze, w końcu udało się stworzyć wspólną ekspozycję (fot. 3) ośmiu polskich rynków hurtowych (połowy członków Polskiego Stowarzyszenia Rynków Hurtowych, powstałego jesienią ubiegłego roku), które doceniły, że zamiast konkurować, lepiej ze sobą współpracować. Chociażby w walce o prawną definicję rynku hurtowego, która pozwoliłaby tym placówkom ubiegać się o unijne dotacje (inwestować trzeba chociażby w system HACCP, który — jako pierwszy rynek w Europie — ma już Wielkopolska Giełda Rolno-Ogrodnicza SA). Zdaniem Lidii Niemiec wiceprezesa zarządu WGRO SA, obecność rynków na targach to przede wszystkim element marketingu, gdyż trudno w tym miejscu liczyć na zawieranie kontraktów handlowych.


Fot. 3. Po kilku latach indywidualnych prób w tym roku polskie rynki hurtowe przygotowały wspólną ekspozycję

Boki pawilonu Horti-Logistyki zajęły grupy producenckie oraz firmy handlowe kupujące owoce i warzywa (fot. 4). Grupy było w końcu widać, choć nie było ich więcej niż przed rokiem. W bieżącym dominowali dostawcy jabłek, podczas gdy w ubiegłym sporo było także producentów pomidorów spod osłon. Można tylko przypuszczać, że ich tegoroczna nieobecność spowodowana była korzystną sytuacją w eksporcie i brakiem towaru, który można by zaoferować w kraju. Taka krótkowzroczna polityka marketingowa to chyba najczęstszy błąd naszych producentów, których widać tylko wtedy, gdy towaru na rynku jest za dużo. Ten błąd wytknął sadownikom produkującym owoce jagodowe minister rolnictwa podczas inauguracji Polagry-Farm (w sezonie skupu o sytuacji na rynku chcieli z nim rozmawiać wszyscy, po kampanii — chętnych zabrakło). A na Horti-Logistyce opłaca się już być. Docierają tu nie tylko przedstawiciele handlowi polskich supermarketów, ale i zagraniczni odbiorcy naszych owoców i warzyw, głównie z Zachodu (na początku października Wschód jeszcze czekał).


Fot. 4. Na stoiskach polskich grup producenckich dominowały w tym roku jabłka

Warto też zwrócić uwagę na kolejną korzystną zmianę. Jak stwierdził Zbigniew Chołyk prezes grupy Stryjno-Sad — "W ubiegłym roku niedosytem był jeszcze brak rozmów pomiędzy grupami, które patrzyły na siebie, jak na konkurentów. W tym roku były już konkretne rozmowy, między innymi, dotyczące kompletowania wspólnych dostaw jabłek za granicę oraz wymiany doświadczeń w handlu. Takie spot­kania to wymierna korzyść z Polagry". Powstają też powoli organizacje, które chcą łączyć działalność handlową istniejących już grup. Takim przykładem jest firma handlowa Mazovia Fruits, która obecnie może przygotować do 60 000 ton jabłek z gos­podarstw kilku grup producenckich (w planach są ilości około 100 000 ton). Innym widocznym trendem było zróżnicowanie oferty odmianowej jabłek, które pokazywano na Horti-Logistyce oraz na Krajowej Wystawie Ogrodniczej. Na tej pierwszej dominowała oferta handlowa, składająca się z mniej niż 10 odmian. Na drugiej prezentacja miała charakter wystawy pomologicznej. Zebrano tu owoce większości odmian, które można w Polsce uprawiać.

Jak co roku, nie zawiedli szkółkarze, którzy ponownie zapełnili prawie całą halę Horti-Logistyki. Większość stanowili członkowie wielkopolskiego oddziału Związku Szkółkarzy Polskich, którzy na Polagrze byli przede wszystkim z powodów marketingowych, nie licząc specjalnie na duże kontrakty. Największe indywidualne stoisko w pawilonie miała jednak szkółka Liliany i Andrzeja Blabusiów z okolic Wielunia, którzy w Polagrze uczestniczyli po raz pierwszy.

Niewykorzystane możliwości

Z pewnością trzeba do nich zaliczyć nieobecność producentów na organizowanych dla nich seminariach oraz konferencjach. O ile na spotkaniu pod tytułem "Szkółkarstwo w krajach Unii Europejskiej - ochrona rynku, licencje, dostępna pomoc finansowa" zjawiło się sporo szkółkarzy, to na kolejnym, zorganizowanym dla producentów warzyw, sala świeciła pustkami. A przecież temat "Regulacje rynku ogrodniczego, opłacalność produkcji warzyw" powinien budzić zainteresowanie, zwłaszcza w takim roku jak obecny, gdy ceny wiekszości warzyw są niżse niż w 2003 r. Jeżeli nie przyciągnął słuchaczy to można się tylko domyślać, że nie było ich na targach, nie dotarły do nich informacje o spotkaniu, nie wierzą naszym ekonomistom (skądinąd polskie dane statystyczne i dotyczące opłacalności produkcji diametralnie się różnią, w zależności od źródeł) albo – czym mogę urazić wielu producentów – z opłacalnością produkcji nie jest tak źle jak mówią ogrodnicy. A na przykład producenci jabłek oraz pomidorów mogli się na seminarium dowiedzieć, jak uzyskać unijne dopłaty do eksportu tych produktów poza UE (30 euro do tony jabłek to całkiem sporo).

Kolejna niewykorzystana możliwość to, według mnie, produkty regionalne. Pawilon, w którym oferowano produkowane na niewielką skalę, zgodnie z dawnymi recepturami wędliny, sery oraz przetwory z owoców i warzyw, był zatłoczony przez wszystkie dni targowe. Szkoda, że serwowane tam soki, konfitury, powidła czy nawet polskie wina (fot. 5a) można degustować tylko przy okazji takich imprez. Jest przecież zainteresowanie, a dodatkowo unijne przepisy dają możliwość ominięcia wielu trudnych do pokonania barier sanitarno-higienicznych dotyczących przetwórstwa, jeśli dany towar uzyska status produktu regionalnego. Mogłyby nim być przecież sandomierskie wina, suszone śliwki z Szydłowa (największy region produkcji tych owoców w Polsce), a nawet soki z czarnego bzu. Dotychczas o sukcesie na niszowym rynku przetworów może mówić Krzysztof Maurer z Zabrzeża koło Łącka, który nagrodzone na Polagrze-Farm naturalne soki owocowe (fot. 5b) od kilku lat produkuje i sprzedaje w Polsce.

 
Fot. 5. Sandomierskie wina można na razie tylko oglądać, soki Maurera
– także kupić w sklepach

Nota prawna

Materiały umieszczone na tym portalu objęte są ochroną wynikającą z ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, a właścicielem ich autorskich praw majątkowych jest Plantpress sp. z o.o z siedzibą w Krakowie. Plantpress sp. z o.o z siedzibą w Krakowie zastrzega w rozumieniu art. 25 ust.1 pkt.1 ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych, iż dalsze rozpowszechnianie aktualnych artykułów opublikowanych na tym portalu jest zabronione niezależnie od celu w jakim rozpowszechnienie miałoby nastąpić, lub użytego środka przekazu.