MALINY TAKŻE MOŻNA ZBIERAĆ KOMBAJNEM

    Produkcja owoców jagodowych to niewątpliwie polska specjalność. W ostatnim okresie do tej grupy gatunków mają szansę dołączyć również maliny. Choć już ponad 20 lat temu należeliśmy do największych producentów i eksporterów owoców tego gatunku, to w latach 1990–1994 nastąpiło wyraźne załamanie i wiele towarowych plantacji zostało zlikwidowane. Dzięki wprowadzeniu kombajnowego zbioru produkcja malin w Polsce może nabrać nowego wymiaru.

    Jakkolwiek większość obecnie zakładanych plantacji jest przygotowywana pod zbiór ręczny, to — ze względu na wysokie nakłady pracy — należy liczyć się już w najbliższym czasie z potrzebą wprowadzenia zbioru kombajnowego. W produkcji malin koszty pracy ręcznej są jedne z najwyższych wśród gatunków uprawianych w Polsce i stanowią prawie 2/3 kosztów produkcji. Jest to związane nie tylko ze zbiorem, ale również z cięciem oraz z budową i konserwacją rusztowań.

    Badania nad kombajnowym zbiorem malin zapoczątkowano stosunkowo niedawno, bo dopiero w latach 1975–80. Prowadzono je w USA, Szkocji i Nowej Zelandii. Kilka lat później powstały pierwsze komercyjne wersje kombajnów. Choć wykazywały one zadowalającą niezawodność, to jakość zbioru była daleka od oczekiwań. Jednym z nich był kombajn "Peco" zakupiony przez ISK w Nowej Zelandii w 1986 roku. Opracowaliśmy również własny prototyp kombajnu. Badania obydwu maszyn przeprowadzone przez dr. Jacka Rabcewicza z Zakładu Mechanizacji ISK wykazały, że udział strzęsionych owoców wynosił 75–90%, z tego 13–25% było uszkodzone, a dalsze 11–14% opadało na ziemię. Przytoczone wyniki wskazują na znaczną niedoskonałość kombajnowego zbioru malin, zwłaszcza w porównaniu z porzeczkami, które są zbierane w 95–98%. Należy jednak mieć na uwadze, że krajowe kombajny do zbioru porzeczek nie mają sobie równych w tej konkurencji, w porównaniu z maszynami importowanymi. Ponadto zbiór porzeczek, aronii i agrestu jest zbiorem jednokrotnym, a malin — wielokrotnym. Nie wszystkie odmiany nadają się do zbioru kombajnowego, ale tylko te, w których siła wiązania owoców z dnem kwiatowym maleje wraz z dojrzałością owoców. Siła odrywania się owoców jest cechą odmianową. Zależy ona głównie od wielkości i kształtu dna kwiatowego oraz stopnia dojrzałości owoców, a niekiedy także od przebiegu pogody. Wśród tradycyjnych odmian uprawianych w Polsce najbardziej przydatne do zbioru kombajnowego, jak na razie, okazały się 'Canby', 'Willamette' i 'Malling Seedling'.

    O ile uszkodzenia pędów jednorocznych i owocujących podczas pracy kombajnu nie są istotnymi problemami dla plantatorów porzeczek i aronii, to przy zbiorze malin mają zasadnicze znaczenie, z uwagi na wielokrotne przejazdy maszyny. Uszkodzone pędy są podatne na choroby grzybowe i słabiej plonują w następnym sezonie. Dlatego niezwykle istotny wpływ na wielkość uszkodzeń i jakość zbioru odgrywa właściwy wybór parametrów pracy kombajnu, a zwłaszcza częstotliwości drgań palców otrząsających. Logika podpowiada zmniejszenie częstotliwości otrząsania w celu zredukowania uszkodzeń, ale takie działanie jednocześnie zmniejsza ilość strząśniętych owoców. Część z nich będzie przejrzała podczas kolejnego zbioru. Odwrotny efekt uzyskujemy przez zwiększanie częstotliwości. Musimy jednak liczyć się wówczas z ryzykiem nadmiernych uszkodzeń pędów i strząsaniem owoców niedojrzałych.

    Postęp w hodowli i dynamiczny rozwój konstrukcji kombajnów w ostatnich latach są zwiastunami nowych możliwości w maszynowym zbiorze malin. Nowe odmiany wyhodowane przez dr. Jana Danka z SZD w Brzeznej i "bardziej przyjazne" roślinom zespoły otrząsające w nowych generacjach kombajnów malinowych mogą być przełomem w upowszechnieniu kombajnowego zbioru malin. Podczas zbioru malin powtarzających nie musimy się już obawiać nadmiernych uszkodzeń pędów roślin, gdyż nie mają one wpływu na plonowanie w roku następnym. Odmiany te nie wymagają również budowy rusztowań i ponoszenia kosztów związanych z ich utrzymaniem, a brak rusztowań ułatwia zbiór i umożliwia poszukiwanie bardziej skutecznych konfiguracji kombajnów. Dzięki nowym rozwiązaniom mniejsze mogą być straty owoców wywołane ich osypywaniem się w linii rzędu krzewów. Jednocześnie późniejszy termin i dłuższy okres owocowania wydłuża czas pracy kombajnu, co przyczynia się do obniżenia kosztów zbioru. Z kolei wprowadzenie w nowych kombajnach bardziej skutecznych bębnowych zespołów otrząsających powinno wpłynąć na znaczne zredukowanie uszkodzeń.

    Ze zbiorem wielokrotnym wiążą się obawy dotyczące ekonomicznego uzasadnienia zbioru kombajnowego. Konstrukcja kombajnu do zbioru malin nie jest bardziej złożona od tego dla porzeczek i dlatego koszt jego zakupu powinien być porównywalny. Należy jednak pamiętać, że jeden kombajn będzie mógł obsłużyć nie więcej niż 8–10 ha plantacji. Wynika to z potrzeby powtarzania zbioru, co kilka dni, nawet do 15–18 razy w sezonie. Jeśli do tego dodać większe straty niż podczas zbioru ręcznego, to korzyści ekonomiczne mogą budzić wiele wątpliwości. Czy oznacza to, że powinniśmy pozostać przy ręcznym zbiorze malin? Nic nie wskazuje na taką konieczność. Wydaje się, że — pomimo wskazanych niedoskonałości — kombajnowy zbiór malin jest już w Polsce opłacalny, gdyż koszty pracy ręcznej stale rosną, a o pracowników do zbioru jest coraz trudniej.

    Produkcja owoców jagodowych to niewątpliwie polska specjalność. W ostatnim okresie do tej grupy gatunków mają szansę dołączyć również maliny. Choć już ponad 20 lat temu należeliśmy do największych producentów i eksporterów owoców tego gatunku, to w latach 1990–1994 nastąpiło wyraźne załamanie i wiele towarowych plantacji zostało zlikwidowane. Dzięki wprowadzeniu kombajnowego zbioru produkcja malin w Polsce może nabrać nowego wymiaru.


    Jakkolwiek większość obecnie zakładanych plantacji jest przygotowywana pod zbiór ręczny, to — ze względu na wysokie nakłady pracy — należy liczyć się już w najbliższym czasie z potrzebą wprowadzenia zbioru kombajnowego. W produkcji malin koszty pracy ręcznej są jedne z najwyższych wśród gatunków uprawianych w Polsce i stanowią prawie 2/3 kosztów produkcji. Jest to związane nie tylko ze zbiorem, ale również z cięciem oraz z budową i konserwacją rusztowań.


    Badania nad kombajnowym zbiorem malin zapoczątkowano stosunkowo niedawno, bo dopiero w latach 1975–80. Prowadzono je w USA, Szkocji i Nowej Zelandii. Kilka lat później powstały pierwsze komercyjne wersje kombajnów. Choć wykazywały one zadowalającą niezawodność, to jakość zbioru była daleka od oczekiwań. Jednym z nich był kombajn „Peco” zakupiony przez ISK w Nowej Zelandii w 1986 roku. Opracowaliśmy również własny prototyp kombajnu. Badania obydwu maszyn przeprowadzone przez dr. Jacka Rabcewicza z Zakładu Mechanizacji ISK wykazały, że udział strzęsionych owoców wynosił 75–90%, z tego 13–25% było uszkodzone, a dalsze 11–14% opadało na ziemię. Przytoczone wyniki wskazują na znaczną niedoskonałość kombajnowego zbioru malin, zwłaszcza w porównaniu z porzeczkami, które są zbierane w 95–98%. Należy jednak mieć na uwadze, że krajowe kombajny do zbioru porzeczek nie mają sobie równych w tej konkurencji, w porównaniu z maszynami importowanymi. Ponadto zbiór porzeczek, aronii i agrestu jest zbiorem jednokrotnym, a malin — wielokrotnym. Nie wszystkie odmiany nadają się do zbioru kombajnowego, ale tylko te, w których siła wiązania owoców z dnem kwiatowym maleje wraz z dojrzałością owoców. Siła odrywania się owoców jest cechą odmianową. Zależy ona głównie od wielkości i kształtu dna kwiatowego oraz stopnia dojrzałości owoców, a niekiedy także od przebiegu pogody. Wśród tradycyjnych odmian uprawianych w Polsce najbardziej przydatne do zbioru kombajnowego, jak na razie, okazały się 'Canby’, 'Willamette’ i 'Malling Seedling’.


    O ile uszkodzenia pędów jednorocznych i owocujących podczas pracy kombajnu nie są istotnymi problemami dla plantatorów porzeczek i aronii, to przy zbiorze malin mają zasadnicze znaczenie, z uwagi na wielokrotne przejazdy maszyny. Uszkodzone pędy są podatne na choroby grzybowe i słabiej plonują w następnym sezonie. Dlatego niezwykle istotny wpływ na wielkość uszkodzeń i jakość zbioru odgrywa właściwy wybór parametrów pracy kombajnu, a zwłaszcza częstotliwości drgań palców otrząsających. Logika podpowiada zmniejszenie częstotliwości otrząsania w celu zredukowania uszkodzeń, ale takie działanie jednocześnie zmniejsza ilość strząśniętych owoców. Część z nich będzie przejrzała podczas kolejnego zbioru. Odwrotny efekt uzyskujemy przez zwiększanie częstotliwości. Musimy jednak liczyć się wówczas z ryzykiem nadmiernych uszkodzeń pędów i strząsaniem owoców niedojrzałych.


    Postęp w hodowli i dynamiczny rozwój konstrukcji kombajnów w ostatnich latach są zwiastunami nowych możliwości w maszynowym zbiorze malin. Nowe odmiany wyhodowane przez dr. Jana Danka z SZD w Brzeznej i „bardziej przyjazne” roślinom zespoły otrząsające w nowych generacjach kombajnów malinowych mogą być przełomem w upowszechnieniu kombajnowego zbioru malin. Podczas zbioru malin powtarzających nie musimy się już obawiać nadmiernych uszkodzeń pędów roślin, gdyż nie mają one wpływu na plonowanie w roku następnym. Odmiany te nie wymagają również budowy rusztowań i ponoszenia kosztów związanych z ich utrzymaniem, a brak rusztowań ułatwia zbiór i umożliwia poszukiwanie bardziej skutecznych konfiguracji kombajnów. Dzięki nowym rozwiązaniom mniejsze mogą być straty owoców wywołane ich osypywaniem się w linii rzędu krzewów. Jednocześnie późniejszy termin i dłuższy okres owocowania wydłuża czas pracy kombajnu, co przyczynia się do obniżenia kosztów zbioru. Z kolei wprowadzenie w nowych kombajnach bardziej skutecznych bębnowych zespołów otrząsających powinno wpłynąć na znaczne zredukowanie uszkodzeń.


    Ze zbiorem wielokrotnym wiążą się obawy dotyczące ekonomicznego uzasadnienia zbioru kombajnowego. Konstrukcja kombajnu do zbioru malin nie jest bardziej złożona od tego dla porzeczek i dlatego koszt jego zakupu powinien być porównywalny. Należy jednak pamiętać, że jeden kombajn będzie mógł obsłużyć nie więcej niż 8–10 ha plantacji. Wynika to z potrzeby powtarzania zbioru, co kilka dni, nawet do 15–18 razy w sezonie. Jeśli do tego dodać większe straty niż podczas zbioru ręcznego, to korzyści ekonomiczne mogą budzić wiele wątpliwości. Czy oznacza to, że powinniśmy pozostać przy ręcznym zbiorze malin? Nic nie wskazuje na taką konieczność. Wydaje się, że — pomimo wskazanych niedoskonałości — kombajnowy zbiór malin jest już w Polsce opłacalny, gdyż koszty pracy ręcznej stale rosną, a o pracowników do zbioru jest coraz trudniej.

    Related Posts

    None found

    Poprzedni artykułRADY „STARSZYCH” KOLEGÓW
    Następny artykułROLNICTWO TO SZTUKA. PRZYJDŹ I ZOBACZ

    ZOSTAW ODPOWIEDŹ

    Wpisz treść komentarza
    Wpisz swoje imię

    ZGODA NA PRZETWARZANIE DANYCH OSOBOWYCH *

    Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany, podajesz go wyłącznie do wiadomości redakcji. Nie udostępnimy go osobom trzecim. Nie wysyłamy spamu. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem*.