• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 04/2005

KRAŚNICKIE SPOTKANIE MALINOWE 2005

W Kraśniku 24 lutego odbyło się spotkanie producentów owoców miękkich. Jego organizatorami byli: Lubelska Izba Rolnicza i starosta kraśnicki.
W przygotowaniu części merytorycznej spotkania brali udział przedstawiciele komitetu strajkowego, który zawiązał się w minionym sezonie w Bobach. Sformalizował on swoją działalność przez przekształcenie się w dziewięć oddziałów terenowych Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej. Konferencja odbyła się pod patronatem Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Do udziału zaproszone zostały władze centralne, wojewódzkie, powiatowe i gminne z terenów, na których prowadzona jest produkcja sadownicza, firmy przetwórcze i handlowe, przedstawiciele nauki, a przede wszystkim sadownicy — na spotkaniu było ponad 600 osób (fot.). Ze strony ministerstwa obecny był Waldemar Guba dyrektor departamentu Wspólnej Organizacji Rynków Rolnych oraz Ryszard Kazubek z tego departamentu. Trudno zrozumieć upór dużych firm żyjących z produkcji rolniczej, z jakim ignorują tego typu spotkania. Widocznie wolą sadowników pod bramami zakładów niż na sali konferencyjnej.


Na spotkanie w Kraśniku dotyczące sytuacji na rynku owoców miękkich
przybyło ponad 600 osób

Głównym powodem zorganizowania tego spotkania była trudna sytuacja na rynku owoców miękkich w 2004 roku. Średnia cena malin nie przekroczyła 1,8 zł/kg, a dolna granica sięgnęła nawet 1 zł/kg. Jeszcze gorzej było z czarną porzeczką, za której owoce cena spadała do 0,20 zł/kg. Spowodowało to falę strajków sadowników, którzy — po wyczerpaniu pokojowych możliwości wpłynięcia na przetwórców i władze resortowe — posunęli się do blokowania zakładów przetwórczych. Konsekwencją tych działań był bolesny kompromis w ustaleniu ceny wiśni na poziomie: 1,20 zł/kg za owoce do mrożenia; 0,90 zł/kg do tłoczenia. Na rozmowy o cenie malin letnich i porzeczek było już za późno. Przy produkcji wiśni 15 t/ha nakład środków wynosił 1,35 zł/kg (za WODR w Końskowoli). Ceny uzyskane w ubiegłym sezonie nie pokryły nawet kosztów produkcji. Jednak nie wiśnie były głównym powodem kraśnickiego spotkania, ale wszystkie owoce miękkie.

W swoim krótkim wystąpieniu starałem się pokazać skalę problemu na tle całego kraju oraz Unii Europejskiej. Według danych GUS, z Lubelszczyzny pochodzi 70% polskiej produkcji malin, 30% porzeczki, 11% agrestu, co daje nam pierwsze miejsce w kraju w tych trzech gatunkach. Zajmujemy drugie miejsce — po rejonie Grójca i Warki — pod względem produkcji jabłek, trzecie po województwach mazowieckim i łódzkim w produkcji wiśni. Na terenie czterech powiatów: kraśnickiego, opolskiego, janowskiego i lubelskiego znajduje się jeden z największych w Europie, a z pewnością największy w Unii Europejskiej, region uprawy malin — 8500 ha. Jest to jeden z podstawowych gatunków w polskiej produkcji sadowniczej. W województwie lubelskim z produkcji sadowniczej żyje większość rolników. Czołowe miejsce zajmują owoce miękkie. Bardzo niskie ceny w sezonie 2004 miały wielki wpływ na sytuację finansową sadowników w tym rejonie.

Kraśnickie spotkanie miało podjąć próbę określenia głównych przyczyn zaistniałej sytuacji. Chcieliśmy również wyznaczyć najważniejsze kierunki działań, by zmienić dotychczasowy sposób rozwiązywania problemów, jakim były strajki i blokady.

Głównym punktem spotkania było wystąpienie prof. Eberharda Makosza z referatem pod tytułem "Perspektywy rozwoju rynku owoców miękkich w ramach Wspólnej Polityki Rolnej". Głównym zagrożeniem dla naszych producentów jest import owoców spoza Unii. Import truskawek z Chin, czy malin z krajów dawnej Jugosławii po bardzo niskich cenach, jest jedną z podstawowych przyczyn niskich cen w Polsce. Na koniec swojego wykładu profesor Makosz przedstawił w kilku punktach problemy, które powinny być załatwione w trybie natychmiastowym. Wiele z nich pokrywało się z wnios­kami, jakie zgłaszali pozostali uczestnicy spotkania. Zmiany w ustawie o grupach producentów, problem długoterminowych umów kontraktacyjnych, łączenie się sadowników w grupy to kilka z najważniejszych wniosków, jakie zgłoszono na spotkaniu.

Z zainteresowaniem wysłuchano wystąpień przedstawicieli przetwórców. Przedstawiciel Osmofrost z Osmolic mówił o sposobach współpracy firmy z rolnikami i prognozach na najbliższy sezon skupu. Stwierdzenie, że cena malin nie będzie niższa niż w ubiegłym roku, spotkało się z ironicznym śmiechem ze strony sadowników.

Wystąpienie przedstawiciela Agriko SA z Łęczycy pokazało jeden ze sposobów radzenia sobie w trudnej sytuacji. Firma ta w całości należy do plantatorów, którzy są właścicielami dużych gospodarstw ogrodniczych. Zakład podpisuje z rolnikami wieloletnie umowy kontraktacyjne, w których określona jest cena owoców bądź warzyw. Jednak trzeba zaznaczyć, że Agriko nie jest typową firmą na polskim rynku. To, że właścicielami są ci, z którymi są podpisywane umowy kontraktacyjne, daje duży komfort pracy każdej ze stron. Zarówno zyski, jak i straty rozkładają się w równej mierze na zakład i rolników.

W zgoła innej sytuacji jest Zakład Przetwórstwa Owocowo-Warzywnego Hortino z Leżajska. Jego przedstawiciel mówił o przekształceniu zakładu, który był częścią Holdingu Hortex, w spółkę będącą obecnie własnością głównie pracowników i rolników skupionych przy tym zakładzie. Oni, podobnie jak Agriko, podpisują umowy kontraktacyjne, które zawierają cenę surowca kupowanego od rolników. Jednak wielkość zakładu i skala produkcji jest znacznie większa niż zakładu z Łęczycy. Polityka zakładu idzie w kierunku stabilizacji, a nie wykorzystywania dużych wahań cen na rynku. Zdarzały się przypadki, że zakład dopłacał do jednego z asortymentów z powodu zbyt niskiej ceny po to, by wywiązać się z umów zawartych z gospodarstwami związanymi z tym zakładem. Myślę, że jest to wzór, z którego należałoby czerpać przy wyznaczaniu kierunku zmian na polu współpracy zakładów z rolnikami. Jednak, by do tego doszło, rolnicy muszą być partnerami dla zakładów przetwórczych. Koniecznością jest tworzenie organizacji producentów, bo tylko w ten sposób możemy walczyć o ochronę interesów polskich rolników zarówno w Unii Europejskiej, jak i w kontaktach z przetwórcami i handlem. Ten wniosek i następny — o większe zaangażowanie się władz, poczynając od gminy, a kończąc na ministerstwie, w próbę rozwiązania trudnej sytuacji rolników — były głównymi tezami wypracowanymi w Kraśniku. Może nie są one zbyt oryginalne, ale myślę, że jednomyślność jest o wiele istotniejsza.

Kończąc obrady wszyscy uczestnicy wyrazili nadzieję, że kraśnickie spotkania poświęcone owocom miękkim wejdą na stałe do kalendarza spotkań polskich sadowników.