• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 08/1999

DZIEŃ KALAFIORA W TROPISZOWIE - JAK CO DZIEŃ

W niedzielę 6 czerwca w gospodarstwie państwa Agnieszki i Zbigniewa Orzechowskich nowe odmiany kalafiorów prezentowała firma Rijk Zwaan.
Z nowości były tam wczesne, o trwającym 70 dni okresie wegetacji, kalafiory wykształcające duże, zbite róże — "Nobel" F1, "Credo" F1 i "Dignity" F1. Wcześniejsza od nich była "Prosa" F1 — jednak tej odmiany nie można już było obejrzeć, gdyż gospodarz musiał ją wcześniej wyciąć. Z uprawy pod włókniną dojrzała ona w tym samym terminie, w którym uzyskuje się plony "Opaala" z tuneli foliowych. Z odmian o nieco dłuższym okresie wegetacji prezentowano — przeznaczone do uprawy późnowiosennej i jesiennej "Brabanta" F1 oraz "Gregora" F1 — także i na lato. W kolekcji były także trochę późniejsze (90-dniowe) "Asterix" F1 i "Barbason" F1.

W TEN SPOSÓB W TROPISZOWIE ZABEZPIECZA SIĘ RÓŻE KALAFIORÓW PRZED DOSTĘPEM ŚWIATŁA


W gospodarstwie, w którym gościliśmy, kalafiory uprawiane są na zbiór wiosenny i jesienny. Przeznaczone są one na bezpośrednie zaopatrzenie rynku krakowskiego, katowickiego, także bardziej oddalonego wrocławskiego. W tym roku zbiory tych warzyw rozpoczęły się 25 maja i wtedy cena osiągała około 3 zł za sztukę. Później, gdy zaczęły dorastać kalafiory spod płaskich osłon, spadła ona do 2,5–2 zł. Na początku czerwca za sztukę płacono najwyżej 1 zł. Zbigniew Orzechowski podkreślał, że obecnie nie ma większych różnic w cenach hurtowych pomiędzy rynkami, na których on sprzedaje — wynika to z dużej podaży warzyw oraz powszechnego używania telefonów komórkowych. Pozwala to w bardzo krótkim czasie "przerzucać" towar pomiędzy tymi punktami. Znacznie trudniej o w miarę stabilną cenę na dany towar, szczególnie gdy jest on nietrwały i w krótkim czasie duża jego ilość trafia na "giełdę". Taka sytuacja zdarzyła się właśnie wtedy, gdy w Tropiszowie trwał "Dzień Kalafiora". Na początku czerwca panowała tam wilgotna i ciepła pogoda, kalafiory dorastały masowo i wielu gospodarzy w niedzielę pojechało na giełdę (dlatego kolekcję oglądały głównie ich żony). Doprowadziło to do obniżenia ceny do 80 (nawet 60) groszy za sztukę. Dopiero 9 czerwca cena zaczęła wzrastać — osiągnęła wówczas 1,20 zł, dziesięć dni później kalafiory kosztowały już 2,50 zł.
Ten przykład z Tropiszowa jest jednym z wielu, wskazujących na konieczność jednoczenia się producentów, a przynajmniej uczestniczenia w jakiejkolwiek zorganizowanej formie sprzedaży. Gdy prawie cała wieś uprawia kalafiory, jest oczywiste, że gospodarze konkurują pomiędzy sobą o to, kto wcześniej zbierze towar gotowy do sprzedania. Prowadzi to do tego, że u większości z nich kalafiory są gotowe do zbioru w tym samym czasie. Sprzedaż prowadzona jest również indywidualnie, w tym momencie trzeba znowu konkurować o lepszego nabywcę — co często wiąże się ze staniem na placu hurtowym przez kilka dni. Jakie są zalety takiego sposobu produkcji i obecności na rynku? Na pewno ludzie mają zajęcie (nawet więcej niżby chcieli), niektórym nawet uda się sprzedać towar po dobrej cenie, inni z kolei stracą i część towaru się zmarnuje — co przy nadprodukcji jest nieuniknione.
W ten sposób co roku można uprawiać kalafiory i stać w miejscu, a postęp w tej produkcji dotyczy głównie odmian. Ogrodnicy powinni w większym stopniu sterować podażą produkowanych przez siebie warzyw — a o tym trzeba myśleć już w momencie kupowania nasion. Gdy stoi się z kalafiorami na giełdzie, jest na to za późno, tym bardziej że mogą one czekać na nabywcę najwyżej dwa dni.
O wiele łatwiej można handlować kwiatami rabatowymi i balkonowymi — taką właśnie uprawą zajmuje się coraz więcej ogrodników z Tropiszowa. Również państwo Orzechowscy już od trzech lat prowadzą uzupełniającą produkcję kwiaciarską. Rozpoczynają ją, gdy rozsada kalafiorów opuszcza szklarnię. Dobry sezon dla sprzedaży kwiatów balkonowych trwa mniej więcej od Wielkanocy do końca maja, a więc kończy się przed rozpoczęciem "żniw" kalafiorowych. Zbigniew Orzechowski uważa, że kwiaty mają bardziej stabilną cenę, poza tym, jak dotąd, łatwiej się je sprzedaje — ponieważ w ostateczności rośliny w doniczkach można przetrzymać nawet przez miesiąc. Producenci już jednak zastanawiają się, kiedy lokalny rynek zostanie nasycony tym coraz bardziej popularnym towarem. Gdy widzi się, jak spontanicznie rozwijają się te uprawy, można przypuszczać, że już wkrótce. Gdyby ogrodnicy byli zorganizowani, mogliby temu zapobiec. Planowanie produkcji czasem polega również na jej wstrzymywaniu lub zmienianiu profilu.