• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 07/2005

DWA (JUBILEUSZE) W JEDNYM (ROKU)

Obchodzący swoje 35-lecie Wydział Ogrodniczy Akademii Rolniczej w Lub­linie — utworzonej przed równo 50 laty — świętował 13 i 14 maja 35. rocznicę swego powstania. Na początku były zajęcia z botaniki, sadownictwa i warzywnictwa prowadzone na Wydziale Rolnym Uniwersytetu im. Marii Curie-Skłodowskiej przez — wówczas magistra — prof. dr. Stanis­ława Zaliwskiego. Wraz z nim pionierami kształcenia w Lublinie ogrodników na akademickim poziomie byli prof. dr Stanisław Bujak i prof. dr hab. Jerzy Korohoda. Podczas uroczystej Rady Wydziału 14 maja br. o jego historii mówił dr hab. Andrzej Borowy. W pierwszym roku pracy wydziału jego kadrę stanowiło 47 nauczycieli akademickich. Dzisiaj jest ich dwa razy więcej, a liczba studentów się potroiła. W 1970 r. wydział miał 9 zakładów (wkrótce przywrócono im nazwę katedr), dzisiaj jest ich 13. (Wszystkich zainteresowanych szczegółami czy choćby tylko chcących odnowić wspomnienia odsyłam do wydanej specjalnie księgi pamiątkowej "35-lecie Wydziału Ogrodniczego AR".)


"Społeczeństwa nie doceniają ogrodnictwa jako dziedziny wiedzy kształcącej nie tylko fachowców produkcji zdrowej żywności, ale i estetyzacji otoczenia, rekreacji, architektury krajobrazu — a więc specjalistów polepszania relacji między człowiekiem i jego środowiskiem oraz między ludźmi. Musimy stworzyć szeroką koalicję naukowców, polityków, mediów, ludzi biznesu, by taki wizerunek naszej branży upowszechniać, a przez to podnieść jej społeczny prestiż" — mówił prof. dr hab. J. Lipecki

O teraźniejszości ogrodnictwa i ogrodników — nie tylko lubelskich — mówili podczas jubileuszowego posiedzenia prof. dr hab. Janusz Lipecki i prof. dr hab. Eberhard Makosz. Pierwszy z nich skupił się na problemach kształcenia młodych adeptów ogrodnictwa. Prawie na całym świecie "zachodnim" (zachodnia Europa, Ameryka Płn., Australia i Nowa Zelandia) obserwowany jest odwrót młodzieży od studiów ogrodniczych na tradycyjnych kierunkach. Chętniej niż sadownictwo, warzywnictwo, wybiera ona mniej "produkcyjne" kierunki — na przykład architekturę krajobrazu czy rośliny ozdobne. Jeszcze chętniej — biotechnologię, inżynierię genetyczną, ochronę środowiska ogrodniczego. Wszędzie tam maleje liczba instytucji kształcących na poziomie akademickim. W USA z kilkudziesięciu ośrodków uniwersyteckich uczących ogrodnictwa zostało kilkanaście. W RFN mniejsze uniwersytety zamknęły ten kierunek kształcenia, inne (Hohenheim w Stuttgarcie, im. Humboldta w Berlinie) ogranicza­ją swoją działalność w tej dziedzinie. Podobnie jest w Wielkiej Brytanii (pozos­tał jeden uniwersytet) i w Ho­landii (obecnie w Wageningen studiuje aż 7 osób mogących po zakończeniu nauki objąć stanowiska w branży ogrodniczej!).

W krajach środkowej i wschodniej Europy nie jest co prawda tak źle, ale — zdaniem prof. J. Lipeckiego — trudno o optymizm. W Chorwacji przed dwoma laty powstał Instytut Sadownictwa (nasz pracuje już ponad 50 lat!). Dobry klimat dla ogrodnictwa panuje w Słowenii — na dwóch tamtejszych wydziałach naszej branży studiuje około 2500 osób (dla porównania — w znacznie ludniejszej Polsce — około 7000). Także dla młodych Węgrów ogrodnictwo jest atrakcyjne — na tym kierunku uczy się około 2500 naszych bratanków. Ale już widać spadek tego zainteresowania. Chętnych do studiowania na naszych wydziałach ogrodniczych (nie tylko w Lub­linie) również ubywa. Z pewnością ma na to wpływ nadciągający niż demograficzny. Zmienia się jednak również motywacja młodych ludzi — samodzielność, przedsiębiorczość roczników "peerelowskich" — kiedy ogrodnictwo było małą wysepką prywatnej inicjatywy — zastąpione zostały częs­to chęcią prostego przeczekania do lepszych czasów, kiedy skończy się koszmarne bezrobocie młodzieży. Ponadto po wejściu do Unii Europejskiej Polacy mogą uczyć się w różnych szkołach państw członkowskich UE.

Zdecydowanie bardziej optymistycznie brzmiało wystąpienie prof. E. Makosza. W ostatnim roku w naszym eksporcie rolno-spożywczym odnotowano dodatnie saldo — a większość towarów sprzedaliśmy w krajach UE! Członkostwo Polski w tej wspólnocie jest dla nas gwarancją stabilizacji politycznej i gospodarczej, przyspiesza czy wywołuje pożądane zmiany cywilizacyjne, porządkuje nasze prawodawstwo. Różnica na naszą korzyść pomiędzy wysokością polskiej składki do kasy w Brukseli a otrzymanymi stamtąd pieniędzmi wyniosła około 6 miliardów euro! Nie sprawdziły się prognozy grożące nam zalewem polskiego rynku europejskimi towarami. Za to łatwiej naszym produktom znaleźć się na rynku "25". Nie ma ceł, cen wejścia, kontyngentów, odpraw fitosanitarnych. Środki z SAPARD-u i innych programów pomocowych widać w całej Polsce — przybywa nowoczesnych gospodarstw, inne się modernizują. Obejmują je w posiadanie młodzi ludzie, którzy wymagają innego niż dotąd modelu kształcenia. Nasza tania produkcja i takaż siła robocza nie zalała Europy, ale wymusiła różne reformy w całej Unii. Możemy być zagłębiem rolno-spożywczym całej UE, ale koniecznie musimy zlikwidować nasze słabe punkty: rozproszenie produkcji, niezorganizowany handel, brak silnego lobby w instytucjach unijnych.

* * *

Historia akademickiego ogrodnictwa w Lublinie

1944–45 — zajęcia z botaniki, sadownictwa i warzywnictwa na Wydziale Rolnym Uniwersytetu im. Marii Curie-Skłodowskiej

1951 — utworzenie Zakładu Sadownictwa przekształconego później w Katedrę Ogrodnictwa na Wydziale Rolnym UMCS

1955 — z trzech wydziałów UMCS powstaje Wyższa Szkoła Rolnicza w Lublinie

16.05.1962 — uchwała Rady Wydziału Rolniczego WSR o powołaniu Oddziału Ogrodniczego; Ministerstwo Oświaty i Szkolnictwa Wyższego wyraża zgodę tylko na specjalizację ogrodniczą (uruchomiono ją w roku akademickim 1963/64)

23.04.1966 — po ponownym wniosku Rady decyzja MOiSzW o powołaniu Oddziału Ogrodniczego przy Wydziale Rolniczym

21.05.1970 — decyzja MOiSzW o utworzeniu Wydziału Ogrodniczego przy WSR