• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 09/1999

POWRÓT DO ŹRÓDEŁ, CZYLI JAK UCYWILIZOWAĆ HANDEL PRZYDROŻNY

Największym wyzwaniem, przed którym ostatnio stają producenci warzyw i owoców w Polsce, jest zbyt własnych towarów. Ogrodnicy obawiają się, że wejście naszego kraju w struktury Unii Europejskiej jeszcze bardziej obniży i tak już niską opłacalność tej gałęzi produkcji.
Szukając rozwiązań ci, którzy dysponują odpowiednio dużymi zasobami produkcyjnymi, podpisują kontrakty na dostawy do supermarketów. Mniejszym proponuje się tworzenie grup producenckich pozwalających zwiększyć szansę na rynku. Tymczasem pozostaje jeszcze kilka rozwiązań, uwzględniających wykorzystanie nisz rynkowych i umożliwiających małym gospodarstwom funkcjonowanie na przyzwoitym poziomie. Większość z tych pomysłów sprawdziła się już w Europie Zachodniej, w Stanach Zjednoczonych czy Australii.
Dobrym przykładem mogą być tak zwane farmers markets (w dosłownym tłumaczeniu — rynki farmerskie), czyli gospodarstwa zajmujące się produkcją na potrzeby bezpośredniej sprzedaży detalicznej własnych produktów na miejscu. W Polsce może to być zadaniem o tyle łatwiejszym, że zawsze istniała u nas tradycja zaopatrywania się w owoce i warzywa w "warzywniakach", na targowiskach i w gospodarstwach wiejskich, czy przy okazji wyjazdów za miasto. Oczywiście, nie jest to rozwiązanie adresowane do dużej grupy producentów. Dla tych posiadających gospodarstwa o niewielkiej powierzchni, położone w pobliżu dużych miast lub rejonów atrakcyjnych turystycznie może to być sposób nie tylko na przetrwanie, ale i na dochodową działalność. Większość naszego społeczeństwa jest jeszcze ciągle pod wrażeniem wielkich super- i hipermarketów, do których przez wiele lat nie mieliśmy dostępu. Po początkowym okresie zachwytu przyjdzie z pewnością czas na obiektywną ocenę, między innymi, jakości oferowanych tam owoców i warzyw. Coraz częściej konsumenci przekonują się, że atrakcyjnie wyglądające i pięknie opakowane produkty z działów owocowo-warzywnych supermarketów wcale nie są tak smaczne, jak te kupowane dawniej na targowiskach i straganach. Dla sieci sklepów najważniejszy jest bowiem wygląd trafiających do sprzedaży towarów, gdyż ten ma zachęcić klienta do kupna (w żargonie specjalistów od marketingu jest to tzw. impulse shopping, czyli kupowanie pod wpływem impulsu). Drugim czynnikiem jest trwałość. Na przykład kierowane do sklepu pomidory muszą być odporne na transport, długotrwałe magazynowanie, a wreszcie przynajmniej przez kilka dni muszą efektownie prezentować się na półce sklepowej. Smak jest w większości przypadków kryterium drugorzędnym. Oczywiście, nie wszystkie odmiany spełniają warunki supermarketów. Część warzyw i owoców, pomimo wysokiej plenności i walorów smakowych, nigdy nie trafi na ich półki. Trudno tam szukać truskawek lub pomidorów o aromacie tych "prosto z pola", dojrzałych śliwek czy brzoskwiń albo nieprzystosowanych do transportu odmian czereśni. Także odmiany gatunków, których ciągłość podaży trudno zagwarantować (np. ze względu na pracochłonność uprawy czy też niskie plonowanie), nie budzą zainteresowania sieci sklepów.
Nie bez znaczenia jest także czynnik społeczny. Nasza wieś cierpi na nadmiar rąk do pracy, więc ze znalezieniem pracownika do punktu sprzedaży nie powinno być problemów. Na Zachodzie w rolę sprzedawców często wcielają się babcie i dziadkowie, którym wiek nie pozwala już na wykonywanie cięższych prac w gospodarstwie, a przez to czują się odsunięci i niepotrzebni.
Takie warzywa czy owoce produkowane w dużym asortymencie, ale w mniejszych ilościach, można by sprzedawać bezpośrednio w obrębie gospodarstwa. Punkt sprzedaży powinien się znajdować stosunkowo blisko od uczęszczanych tras samochodowych. Niezbędny jest parking i reklama informująca o punkcie handlowym (na Zachodzie widzi się tablice informujące o punkcie sprzedaży i jego ofercie już na kilka kilometrów wcześniej). Do sprzedaży sezonowej wystarczy na początku namiot zabezpieczający półki i stoły z towarem przed słońcem i deszczem, atrakcyjna ekspozycja oferowanych warzyw i owoców, zachęcająca do zatrzymania się, i szeroki asortyment produktów. Wiosną i wczesnym latem, niewielki jeszcze wtedy asortyment owoców i warzyw, uzupełnić można o rośliny rabatowo-balkonowe (fot. 1), jesienią — o kwiaty cięte.

FOT. 1. OZDOBNE ROŚLINY RABATOWE NA STARYM WOZIE ZWRACAJĄ UWAGĘ PODRÓŻNYCH


Wiele europejskich i amerykańskich detalicznych punktów sprzedaży przy gospodarstwie oferuje klientom nie tylko świeże warzywa, owoce czy kwiaty, ale i artykuły przetworzone, na przykład dżemy, konfitury, powidła, galaretki oraz produkty suszone. Bardzo popularne są soki owocowe, zarówno te słodzone, jak i świeżo wyciskane (tak na przykład sprzedaje się w Stanach Zjednoczonych i w Niemczech butelkowany, pasteryzowany lub surowy sok jabłkowy) oraz wina i nalewki owocowe domowej roboty. Ofertę często uzupełniają także towary spoza branży ogrodniczej — miód, jajka, a nawet nabiał i mięso, przy czym na handel niektórymi z nich (napojami alkoholowymi) w większości krajów wymagane są specjalne licencje lub zezwolenia potwierdzające zachowanie wymaganych warunków sanitarnych.

FOT. 2. RÓWNIEŻ W POLSCE SPOTKAĆ MOŻNA CIEKAWIE URZĄDZONE PRZYGOSPODARSKIE PUNKTY SPRZEDAŻY


Na Zachodzie takie punkty sprzedaży często przyciągają "mieszczuchów" rustykalnym charakterem. Nadają go, zastosowane do budowy i dekoracji, elementy z surowego drewna, wikliny, bele słomy (np. w roli podestów wystawowych) czy "muzealne" narzędzia rolnicze. Dla tych, którzy nie dysponują działką w pobliżu drogi, a chcieliby zająć się taką formą sprzedaży własnych produktów, wyjściem może być dzierżawa. Często w sercu wielkich zachodnich aglomeracji spotkać można firmowe stoiska prywatnych gospodarstw podmiejskich oferujących towar o znanym i pewnym pochodzeniu. Zaufanie do sprzedawcy i świeżości produktów decydują tam o finansowym powodzeniu. W Polsce prowadzi się taką sprzedaż przydrożną, na przykład w okolicach Wrocławia, gdzie latem oferuje się brzoskwinie, morele i śliwki. Duże ilości owoców i warzyw, najczęściej prosto ze skrzynek ustawionych na przyczepie traktorowej lub w samochodzie dostawczym, sprzedaje się wzdłuż tras przelotowych do Warszawy w okolicach Grójca. Podobnie, przejeżdżając przez Wielkopolskę w kierunku Poznania spotkać można przy drogach miejscowych producentów ze swoimi warzywami.
Kolejny pomysł to wypromowanie wyjazdów do gospodarstwa w celu własnoręcznego zbioru owoców jako atrakcyjnego sposobu aktywnego wypoczynku, połączonego z równoczesnym zaopatrzeniem domowej spiżarni. Z tego typu działalnością, określaną na Zachodzie jako pick your own — PYO, czyli w dosłownym tłumaczeniu "zbierz sobie sam", często można się spotkać w Niemczech, Szwajcarii, Wielkiej Brytanii czy Stanach Zjednoczonych. Istnieją tam nawet specjalne biuletyny prasowe (fot. 3) informujące o gospodarstwach, ich asortymencie w danym miesiącu, czy ofertach specjalnych. Ceny warzyw i owoców są z reguły wyższe niż w sklepach lub supermarketach, a mimo to nie brakuje chętnych, doceniających wartość takiej formy wypoczynku czy edukacji dzieci.

FOT. 3. PUNKTY INFORMACJI TURYSTYCZNEJ W KANADYJSKIEJ PROWINCJI ONTARIO INFORMUJĄ W SPECJALNYCH MATERIAŁACH REKLAMOWYCH O MIEJSCOWYCH GOSPODARSTWACH PROWADZĄCYCH SPRZEDAŻ DETALICZNĄ