• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 10/2005

MANEWRY WARZYWNE 2005. W SŁOŃCU I W DESZCZU

, ,
W tym roku drugie już "Manewry Warzywne" miały miejsce 13 i 14 sierpnia w Gospodarstwie Rolnym "Sielinko" prowadzonym przez Olafa Makiewicza oraz jego ojca Jana. Inicjatorami i głównymi organizatorami tej imprezy, oprócz gospodarzy, podobnie jak przed rokiem, było Polskie Wydawnictwo Rolnicze oraz Wydawnictwo Plantpress (wydawca między innymi naszego czasopisma, a od listopada również miesięcznika Warzywa). Do zorganizowania tego polowego spotkania przyczyniły się również: Wydawnictwo Torpress, Urząd Miasta i Gminy Opalenica i Wojewódzki Ośrodek Doradztwa Rolniczego w Sielinku.

W czasie "Manewrów.." można było wysłuchać wykładów, zobaczyć wystawę środków produkcji dla warzywnictwa polowego oraz przetestować działanie maszyn w warunkach polowych, które w tym roku nie były łatwe. W tygodniu poprzedzającym to spotkanie w Sielinku spadł ulewny deszcz, pierwszego dnia na polu demonstracyjnym wszyscy grzęźli w błocie. Frekwencja również nie była wtedy najlepsza. Dopiero drugiego dnia dopisała i pogoda, i zwiedzający.

Gospodarstwo w Sielinku zajmuje 100 hektarów. Przeważają w nim gleby III klasy, prowadzona jest produkcja rolnicza, a także uprawa warzyw polowych. Na 30 hektarach przygotowano kolekcję odmian głównie cebuli (fot. 1), a także marchwi, kapusty, buraków i ogórków polowych. Część upraw jest deszczowana. Według wielu wystawców, jak na pole demonstracyjne powierzchnia ta była za duża — tym bardziej że panowały na nim niejednorodne warunki uprawowe. Poza tym, jak zauważył Andrzej Mainka z firmy Seminis, przebieg pogody w tym rejonie w czasie wegetacji wybitnie nie sprzyjał uprawom warzywniczym. W końcu kwietnia panowała susza i było zimno, podobnie jak w innych rejonach kraju wystąpiły wtedy przymrozki (usychało i podmarzało nawet wyjątkowo odporne na warunki stresowe żyto ozime). Susza utrzymywała się jeszcze do 3 maja, później przyszły silne opady, kilka razy spadł również grad i nadal było zimno — przymrozki wystąpiły tu jeszcze cztery razy maju i dwa razy w czerwcu. Pierwsza połowa lata była upalna i powróciła susza, natomiast w drugiej połowie lipca przyszły gwałtowne opady i na dużych powierzchniach rośliny były podtopione.


Fot. 1. Na 30-hektarowej kolekcji w Sielinku pokazano przede wszystkim 72 odmiany cebuli

Cebula w gospodarstwie w Sielinku wysiewana była w obsadzie 795 tys. nasion na hektar, dosyć późno — około połowy kwietnia. Wschody zostały silnie uszkodzone 10 maja przez grad, zastanawiano się wtedy nawet nad zaoraniem tej plantacji. Ostatecznie właściciele zdecydowali się na kontynuowanie uprawy, jednak ekstremalne warunki, jakie przeszły rośliny, wpłynęły na opóźnienie ich rozwoju (fot. 2) i odbiły się także na ich kondycji. Najbardziej ucierpiały wczesne cebule (fot. 3), o krótkim okresie wegetacji, które przy późnym terminie siewu i niekorzystnych warunkach przez większą część swojego rozwoju, nie zdążyły dorosnąć. Najlepiej prezentowały się natomiast odmiany późne (fot. 4), które w czasie sierpniowego spotkania znajdowały się jeszcze w pełni wegetacji, spośród nich wyróżniały się te uprawiane z nasion otoczkowanych. Jan Makiewicz zwracał również uwagę na to, że dobrze prezentują się niektóre odmiany polskiej hodowli (fot. 5).
Podkreślał także, że przy tak niekorzystnym przebiegu pogody zdecydowanie lepsze warunki wzrostu i rozwoju miała cebula na plantacjach, na których udało się wysiać ją we wczesnych terminach — w marcu.


Fot. 2. Kaprysy pogody, między innymi intensywne opady, jakie przyszły po długotrwałej suszy, sprzyjały występowaniu cebul tak zwanych bączastych


Fot. 3. Niekorzystne warunki utrzymujące się do połowy lata najbardziej zaszkodziły odmianom wczes-nym


Fot. 4. Na polu demonstracyjnym dobrze prezentowały się cebule późne (Hyduro F1)


Fot. 5. Uwagę zwracano na niektóre polskie odmiany (Majka)

Cykl wykładów towarzyszących Manewrom Warzywnym rozpoczął dr Krzysztof Balkiewicz z Głównego Inspektoratu Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa w Warszawie. System Integrowanej Produkcji został wprowadzony w Europie na skutek, jak to określił, "pułapki intensyfikacji" — przy stabilnych cenach żywności koszty produkcji rosły szybciej niż wpływy ze sprzedaży, co zmuszało producentów do używania coraz większych ilości nawozów i środków ochrony roślin w celu uzyskania wyższych plonów. Rolnictwo integrowane harmonijnie wykorzystuje postęp techniczny i biologiczny w uprawie, nawożeniu i ochronie roślin. W "starej" UE rządy dotują system IP lub poszczególne jego elementy. Na przykład w Hiszpanii wspierany jest cały system IP, w Niemczech — między innymi utrzymywanie w sadach zielonych międzyrzędzi oraz stosowanie biologicznych środków ochrony roślin. W UE dotowany jest też ważny element, jakim jest bioróżnorodność krajobrazu. PIORiN, który jest jednostką nadzorującą wprowadzanie IP w Polsce, w ostatnim czasie podjął działania mające na celu dalsze rozpropagowanie tego systemu, między innymi:

  • nawiązanie kontaktów z sieciami hipermarketów, w celu promocji sprzedaży produktów certyfikowanych znakiem IP;
  • wystąpienie do Komisji Europejskiej o uznanie certyfikatu IP przez wszystkie kraje Wspólnoty;
  • zastrzeżenie znaku IP w Urzędzie Patentowym na terenie kraju i całej Europy;
  • wydrukowanie certyfikatów w języku niemieckim;
  • rozszerzenie listy gatunków objętych działaniami IP.

Opracowywane są również procedury pozwalające na uzyskiwanie dopłat dla producentów gospodarujących zgodnie z zasadami Integrowanej Produkcji.

Dr Włodzimierz Kowalczyk z firmy Interland Kłodawa skupił się na tym, jak powinna być prowadzona produkcja, by nakłady były jak najniższe, a warzywa — jak najwyższej jakości. Zwracał on także uwagę na niedostateczną promocję spożycia warzyw w Polsce. Mają one cenne właściwości prozdrowotne, ich konsumpcja jest jednak u nas o wiele niższa niż w innych krajach europejskich.

O możliwości uzyskania funduszy unijnych przez producentów warzyw mówił dr Andrzej Przepióra z firmy Eurofinanse. Zwracał uwagę, że większość programów umożliwiających dofinansowanie inwestycji w rolnictwie dobiega już końca, a kolejny program zostanie przygotowany na lata 2007–2013, dlatego warto do tego czasu wstrzymać się z inwestycjami, a także z przepisywaniem gospodarstw następcom. W przyszłości prawdopodobnie finansowane będą te same projekty i działania, co w obecnym budżecie.

Zasady przygotowania owoców i warzyw do obrotu handlowego omówił Wojciech Cieślak z Wielkopolskiego Centrum Jakości Artykułów Rolno-Spożywczych. Według niego, w Polsce około 30% towaru nie spełnia norm, jakim powinny odpowiadać produkty ogrodnicze dopuszczone do obrotu krajowego. Zanim produkt opuści gospodarstwo, musi być przygotowany zgodnie z obowiązującymi normami jakości — mieć etykietę i protokół przewozowy. W czasie kontroli produktu prowadzonej przez inspektora jakości, gdy powyższe warunki nie są spełnione, na producenta czy dystrybutora może zostać nałożona kara finansowa lub produkt będzie wycofany ze sprzedaży. Standaryzacji nie muszą być poddawane produkty, które wytwarzane są na użytek własny, sprzedawane bezpośrednio w gospodarstwie, stanowią materiał siewny czy objęte są odrębnymi normami. Bardzo ważne jest opakowanie towaru, nie można do pakowania wykorzystywać materiałów skażonych chemicznie — np. gazet powszechnie wykorzystywanych do wykładania skrzynek.

"Manewry" maszynowe

Podczas Manewrów Warzywnych prezentowano liczne maszyny do pielęgnacji i zbioru warzyw. Firma Krukowiak przedstawiła serię urządzeń Seturn do zbioru cebuli. Po raz pierwszy pokazano obcinacz szczypioru (fot. 6).
Rama tej maszyny jest tak skonstruowana, by można ją montować zarówno z przodu ciągnika (z tyłu może wówczas pracować kopaczka), jak i z tyłu. Trzy pary łukowych noży mogą ścinać także nać pietruszki, marchwi czy buraków. Ścięta masa jest rozdrabniana i odrzucana na bok. Szerokość robocza maszyny może wynosić 150 cm lub 180 cm. Prezentowana w Sielinku kopaczka do cebuli z lemieszem listwowym (dostępna jest także wersja z kwadratem kopiącym — polecana na gleby lżejsze) umożliwia wykopanie cebuli z jednego hektara w ciągu 2 godzin. Wykopana cebula jest przenoszona przez przenośniki prętowe, oczyszczana z ziemi, a zamontowana z tyłu formownica pozwala usypywać cebule w regularne rzędy. Ważnym elementem tej kopaczki jest stalowy wał, który po wykopaniu cebuli ugniata zagon (wgniata kamienie i grudy), co znacznie ułatwia późniejszy zbiór. Zbieracz cebuli podbiera ją za pomocą nagarniacza (walec z gąbki), następnie podaje na przenośnik prętowy ponad 2-metrowej długości i na kolejny pionowy, z którego cebula jest ładowana na przyczepę (fot. 7). Maszyna ta może zebrać około 20 ton cebuli na godzinę. Firma Agrarada prezentowała ogławiacz szczypioru sprzężony z kopaczką do cebuli firmy MacLouis. Ogławiacz
KGB 1800 wyposażony jest w 6 poziomych noży obrotowych oraz zamontowane na wałku bijaki, dzięki czemu uzyskuje się ogłowienie i usunięcie ściętej masy roślin. Kopaczka do cebuli MLR 1800 (fot. 8) wyposażona jest w dwutaśmowy wytrząsacz i, dodatkowo, w gumowy wałek, którego zadaniem jest wyciąganie cebul zablokowanych pomiędzy prętami. Z tyłu maszyny znajduje się klapa zsypowa, dzięki której cebula jest usypywana w jednolity rząd. Możliwe jest ustawienie odpowiedniej szerokości usypywania, a dodatkowe koło podporowe klapy pozwala na automatyczne ustawianie wysokości jej pracy.


Fot. 6. Obcinacz szczypioru z serii Seturn


Fot. 7. Zbieracz cebuli, widoczny walec nagarniający


Fot. 8. Kopaczka do cebuli MacLouis MLR 1800

Pokaz precyzyjnego siewu cebuli siewnikiem Max Pneumatic zorganizowała firma Weremczuk. Można w nim montować od 2 do 6 sekcji wysiewających (fot. 9). Wysiew może być prowadzony na płasko lub na redlinach w systemie jedno- lub dwurzędowym. Siewnik jest przystosowany do wysiewu nawet bardzo drobnych nasion (od 0,6 mm), w odległości wynoszącej w rzędzie od 10 mm do 737 mm i rozstawie wynoszącej 20 cm między rzędami. Głębokość wysiewu jest regulowana przez przednią redliczkę i może wynosić 0–70 mm. Nasiona są zasysane w wyniku podciśnienia do otworów w obracającej się tarczy wysiewającej, nadmiar nasion jest usuwany przez zbieracz górny i dolny, a następnie są one przenoszone nad kanał w redlicy. W tak zwanym martwym punkcie — czyli, gdy nie ma podciśnienia — nasiona odpadają z tarczy do redlicy, a z niej do wyżłobionych w glebie rowków. Najpierw zostają dociśnięte przez koła dogniatające, następnie przysypane ziemią przez zagarniaki i przyciśnięte tylnym kołem ugniatającym sekcji (o gładkiej powierzchni lub na cięższych glebach — ażurowym). W wyposażeniu siewnika są dwa komplety tarczy, dopasowanych do różnej wielkości nasion.


Fot. 9. Siew precyzyjny siewnikiem Max Pneumatic