• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 02/2006

OWOCE MIĘKKIE DZIŚ I JUTRO

"Przyszłość uprawy truskawki, maliny, czarnej porzeczki i wiśni w Polsce" była tematem konferencji zorganizowanej 13 grudnia 2005 roku na Akademii Rolniczej w Lublinie przez Katedrę Ekonomiki Ogrodnictwa tej uczelni, Towarzystwo Rozwoju Sadów Karłowych, Radę Gospodarki Żywnościowej oraz Plantpress. W spotkaniu wzięła udział rekordowa liczba osób — ponad 600 z całego kraju, głównie producentów owoców miękkich. Zebrani wysłuchali referatów polskich naukowców i przedstawicieli Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, wystąpień producentów owoców oraz przedstawiciela zakładów przetwórczych (Marka Pawlonki dyrektora Vallo Saft Polska Sp. z o.o.) — jedynego z tej branży, który zgodził się wziąć udział w spotkaniu.


W konferencji wzięło udział ponad 600 osób

Ministerialny priorytet

Jolanta Czapla dyrektor departamentu Wspólnej Organizacji Rynków Rolnych w MRiRW powiedziała, że sektor owoców miękkich jest jednym z priorytetów ministerstwa. Prawie połowa polskiej produkcji tej branży trafia bowiem na rynki Unii Europejskiej. Globalizacja powoduje jednak, że szybko przybywa nam konkurentów. Są nimi np. Chiny w przypadku truskawek, a Serbia — w przypadku malin. Dalsze funkcjonowanie rynku owoców miękkich zależeć będzie więc od ochrony rynku Wspólnoty. To zadanie nie jest jednak łatwe, gdyż działania na arenie międzynarodowej wskazują raczej na likwidowanie ochrony niż jej umacnianie (w tym samym czasie, w którym odbywała się konferencja w Lublinie, w Hongkongu trwała kolejna runda rozmów WTO — Światowej Organizacji Handlu — na temat liberalizacji handlu). Polskie ministerstwo prowadzi rozmowy z Komisją Europejską na temat objęcia dopłatami produkcji owoców miękkich i jabłek dla przetwórstwa, na zasadach, jakie obowiązują już w przypadku produkcji pomidorów polowych. Raport UE — wraz z propozycjami zmian — ma być przedstawiony na początku tego roku. Drugim ważnym działaniem ma być przyspieszenie tworzenia grup producenckich (np. przez zwiększenie pomocy na działania administracyjne dla grup wstępnie uznanych), bo tylko przez nie może w przyszłości popłynąć jakakolwiek pomoc finansowa.

Według Ryszarda Kazubka z MRiRW, mamy w Polsce obecnie 40 wstępnie uznanych grup i 9 organizacji producenkich. Łącznie przechodzi przez nie już 2% produkowanych w Polsce owoców i warzyw. To dobra wiadomość. Gorsza, zdaniem tego prelegenta, to fakt, że wszyscy, którzy chcieli stworzyć grupę, już to zrobili. Ryszard Kazubek radził tym, którzy myślą o rozpoczęciu współpracy, aby nie występowali od razu o uznanie organizacji (od 1 stycznia 2005 roku takie wnioski składa się do marszałków sejmików właściwych ze względu na lokalizację grupy, a nie — jak do tej pory — do wojewodów). Lepiej przejść przez etap grupy wstępnie uznanej, gdyż w tym przypadku można wykorzys­tać dostępne formy pomocy na rozbudowę infrastruktury grupy (części kwalifikowanych kosztów inwestycji — 50% z funduszy UE i 25% z budżetu krajowego)

Co robić dalej?

Profesor Eberhard Makosz podkreślił, że lubelskie spotkanie było wynikiem problemów ze zbytem i nis­kich cen owoców miękkich (tabela). Zorganizowałem tę konferencję, bo producenci pytali mnie, co robić dalej? Dłużej niż 2 lata trudno bowiem dokładać do produkcji. Muszę powiedzieć, że straciłem trochę dotychczasowego optymizmu. W UE nie ma już miejsca na działania indywidualnych osób, pojedynczych organizacji czy nawet regionów produkcji. Musimy działać razem — powiedział prelegent.

Polska produkcja owoców miękkich zwiększyła się z 44 000 ton w 1950 r. do 558 000 ton w 2004 r. Takiego wzrostu nie odnotowała chyba żadna inna branża ogrodnictwa.

Profesor Makosz zestawił też mocne i słabe strony polskiej produkcji owoców miękkich oraz przekazał swoje propozycje zmian, których należałoby dokonać. Do tych ostatnich należą, między innymi:

  • zwiększenie plonów z jednostki powierzchni i poprawa jakości owoców,
  • zwiększenie udziału owoców deserowych w produkcji,
  • poprawa współdziałania producentów,
  • rozwój współpracy producentów z zakładami przetwórczymi,
  • rozpoczęcie promocji owoców oraz ich przetworów w kraju i za granicą,
  • utrzymanie dotychczasowego poziomu bezpieczeństwa zdrowotnego w produkcji zarówno owoców, jak i ich przetworów.

Według prelegenta, ważną kwestią jest także niedostateczne informowanie konsumentów w kraju i za granicą o właściwościach odżywczych i leczniczych owoców miękkich. Do tego potrzebna jest jednak reklama i promocja, ale na takie działania brakuje środków finansowych. Fundusze na nie można otrzymać z UE, pod warunkiem posiadania na te cele 25–30% środków własnych. Aby te ostatnie zebrać, profesor zaproponował stworzenie tzw. funduszu surowcowego z obowiązkowych opłat od kupionych lub sprzedanych owoców (1 zł od tony) albo od powierzchni uprawy (w postaci podatku rolnego). Podkreślił, że wielu producentów wyraziło gotowość udziału w utworzeniu takiego funduszu i dobrowolnie chce się opodatkować. Najważniejsze wnioski z konferencji przesłano do MRiGŻ oraz Sejmowej Komisji Rolnictwa i Rozwoju Wsi.

Dlaczego rośnie produkcja?

Zdaniem Jana Świetlika z Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej, czy tego chcemy, czy nie, produkcja owoców miękkich w Polsce będzie rosła, bo zapewnia ona szanse egzystencji rolnikom, którzy mają gos­podarstwa o powierzchni 7–15 ha. Na takim areale nie da się już utrzymać z produkcji mięsa czy zbóż, a uprawa buraków cukrowych czy mleka jest zablokowana unijnymi limitami kwotowymi. Według tego prelegenta, problemy na rynku owoców miękkich wystąpiły nie z powodu naszego przystąpienia do UE, ale w wyniku wzrostu produkcji oraz importu i pojawienia się konkurencji chińskiej, a także serbskiej. Po wielu latach fałszowania danych dotyczących wielkości produkcji Chińczycy podali, że w 2004 r. wyprodukowali 840 000 ton truskawek. Polskim producentom szkodzi jednak nie wielkość chińskiego eksportu mrożonych truskawek, ale ich cena. Średnia cena mrożonych truskawek z Polski w okresie od stycznia do września 2005 r. wyniosła 726 euro/t, z Chin — 453 euro/t. Tymczasem koszty produkcji tony mrożonych truskawek (cena surowca plus koszty własne chłodni) oszacowano w Polsce w sezonie 2005/06 na 710 euro/t.

O tym, jakie mamy szanse na unijne dopłaty do produkcji owoców miękkich, mówił dr Grzegorz Klimek z Instytutu Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach. Prelegent ten podkreślił, że jesteśmy europejskim i światowym potentatem w produkcji owoców miękkich, co — jak stwierdził — działa na naszą niekorzyść. W UE produkuje się bowiem głównie owoce deserowe i większość form pomocy uwzględnia interesy krajów basenu Morza Śródziemnego.
Z tego powodu trudno znaleźć kraje równie jak Polska zainteresowane wspieraniem produkcji owoców miękkich. Będę zadowolony, jeżeli uda się nam uzyskać dopłaty do produkcji truskawek. W przypadku pozostałych gatunków będziemy jednak musieli chyba radzić sobie sami — zakończył dr Klimek.

Wybrane dane dotyczące produkcji owoców miękkich w Polsce i w Unii Europejskiej

* dane GUS i IERiGŻ

Konieczne zmiany technologii

Kilku prelegentów przedstawiło także swoje opinie i propozycje dotyczące doboru odmian do produkcji owoców miękkich w Polsce. Nowe odmiany są bowiem niezbędne do jej unowocześnienia. O malinach uzyskanych w ramach programu hodowlanego sadowniczej stacji doświadczalnej w Brzeznej mówił dr Jan Danek. Jego zdaniem, dobór odmiany jest podstawowym elementem produkcji. Stacja w Brzeznej słynie — nie tylko w Polsce, ale i na świecie — przede wszystkim z malin. Obecnie można te owoce oferować w Polsce od maja do końca listopada — z Brzeznej pochodzi 5 odmian owocujących na tegorocznych pędach ('Polana', 'Poranna Rosa', 'Polka', 'Pokusa' i 'Polesie') oraz 4 typu tradycyjnego ('Beskid', 'Nawojka', 'Laszka' i 'Benefis').

O wiśniach mówiła dr Elżbieta Rozpara z ISK w Skierniewicach, która zwróciła, między innymi, uwagę na: powszechność zawirusowania 'Łutówki' w polskich sadach (drzewa rozmnaża się powszechnie przez odrosty korzeniowe), możliwość wykorzystania lokalnych klonów wiśni do produkcji wyrobów regionalnych, konieczność propagowania wiśni jako owoców deserowych (w tym wykorzystania nowych odmian oraz zapomnianych mieszańców wiśni i czereśni, tzw. czerech).

Ocenę produkcyjną odmian truskawek, a także czarnych porzeczek i malin przedstawili prof. dr hab. Justyna Winiarska oraz dr Paweł Michalski z AR w Lublinie. Spośród truskawek bardzo interesujące owoce mają np. odmiany Camarosa® i Ventana®.

Profesor Makosz zaprezentował natomiast listę odmian jabłoni i grusz zalecanych do produkcji towarowej w Polsce.

Głosy producentów

W dyskusji wzięli udział producenci i przedstawiciele ich grup. Najważniejsze było to, że — jak podkreślił profesor. Makosz — wszyscy mówili jednym głosem i rozumieli konieczność zmian.

Janusz Glinicki właściciel gospodarstwa Sadpol (450 ha truskawek i 150 ha malin) stwierdził, że Polska ma duże szanse na sukcesy w produkcji owoców deserowych. Abyśmy byli żna jest cena owoców, ale dla odbiorców liczy się przede wszystkim jakość. Podobnie wypowiadał się Paweł Dąbrowski, który produkuje rocznie około 400 t truskawek i 100 t malin, głównie owoców deserowych. Jego zdaniem, problemem jest fakt, że dla większości polskich producentów uprawa tych owoców jest dodatkowym, a nie głównym źródłem dochodów
w gospodarstwie. Tacy producenci nie mogą sprostać wymaganiom co do jakości owoców, nie mają też środków finansowych na inwestycje.

O konieczności obniżania kosztów produkcji przypominał Wiesław Błocki, który uprawia czarne porzeczki na kilkuset hektarach. Nie można się spodziewać, że cena owoców czarnej porzeczki wzrośnie w najbliższych dwóch latach. Oby utrzymała się na poziomie 0,80–1,00 zł/kg. Obecny trudny okres trzeba wykorzystać na modernizację plantacji, w tym wymianę odmian na plenniejsze i bardziej odporne na choroby oraz szkodniki. Z plantacji odmiany 'Tisen' posadzonej na glebie IV i V klasy zebrałem 16 t owoców z hektara, a z poletka doświadczalnego nawet 22 t/ha — mówił W. Błocki.

Zbigniew Krzewiński (szkółkarz produkujący krzewy jagodowe) zwrócił uwagę, że jeśli szybko nie rozwiążemy swoich problemów, produkcja owoców miękkich może się przenieść z naszego kraju na Ukrainę, gdzie ziemia i siła robocza są tańsze niż w Polsce. Potwierdził, że szanse na lepszą przyszłość daje rozwijanie produkcji owoców deserowych, gdyż za kilka lat polskie przetwory będą dla UE za drogie.

Producent i przetwórca aronii Włodzimierz Bereziński, po raz kolejny wrócił do tematu sezonowej siły roboczej. Pytał, czy nie ma sposobu na legalne zatrudnienie pracowników ze Wschodu w okresie zbioru owoców. Stanisław Toporek ze Zrzeszenia Producentów Owoców i Warzyw z Kraśnika stwierdził, iż to niepokojące i upokarzające, że na każdej konferencji brakuje przetwórców.

Zbigniew Chołyk prezes grupy Stryjno-Sad zwracał uwagę, że — mimo sytuacji na unijnym rynku — certyfikaty i wyniki badań świadczące o bezpieczeństwie owoców są niedoceniane przez zakłady przetwórcze. Wszyscy członkowie jego organizacji mają obowiązek prowadzenia upraw zgodnie z zasadami integrowanej produkcji, ale takie surowce i tak później są mieszane z tymi bez certyfikatów.

Jolanta Czapla z MRiRW odpowiedziała, że w ministerstwie pracuje się obecnie nad programem dopłat do produkcji owoców i warzyw według zasad IP. Miałyby one zostać wprowadzone w latach 2007–2013 w formie rekompensat z tytułu zniżki plonów na skutek wprowadzenia integrowanej produkcji.

O tym, że maliny dla przetwórstwa pozostaną trzonem produkcji na Lubelszczyźnie, a owoce deserowe — produktem niszowym, przekonywał Tomasz Solis ze Związku Sadowników RP. Problemem tego regionu jest mnogość małych gospodarstw, które szybko nie zjednoczą się w grupy producenckie. Produkcja tych owoców daje jednak utrzymanie wielu rodzinom i tego społecznego argumentu należy używać w rozmowach z Komisją Europejską. Jeśli nie stworzy się organizacji producenckich, Lubelszczyzna może się zderzyć z problemem socjalnym. Dodał także, że konieczna jest zmiana mentalności sadowników, gdyż obecnie trzeba produkować to, czego chcą zakłady przetwórcze — owoce dobrej jakości. Na plantacjach malin dominują jednak rośliny odmiany 'Malling Seedling', często samodzielnie rozmnażane nawet przez 20 lat i obecnie mające niewiele wspólnego z odmianą wyjściową.

Wnioski z konferencji przekazane do MRiGŻ oraz Sejmowej Komisji Rolnictwa
i Rozwoju Wsi:

1. Nadal trzeba zabiegać o środki pomocowe w Komisji Europejskiej, potrzebne do rozwoju rynku owoców miękkich w Polsce, argumentując, że właściwy rozwój tej branży w Polsce może ustabilizować rynek owocowy w całej Unii Europejskiej. Na tym zależy Komisji Europejskiej. Uzyskane środki powinny być przeznaczone na wspieranie zorganizowanej produkcji owoców, np. na podstawie umów kontraktacyjnych z zakładami przetwórczymi. Drugi ważny rodzaj pomocy to dotacje do likwidowania tzw. nieużytków sadowniczych — taka pomoc przed laty była stosowana w Unii Europejskiej.

2. Na słabej współpracy producentów z zakładami przetwórczymi tracą obie strony. To jedna z przyczyn niestabilnej sytuacji na rynku owoców miękkich (nie tylko w Polsce) oraz zmniejszenia szansy na uzyskanie środków pomocowych z UE. W związku z tym trzeba podjąć różne działania, aby nakłonić zakłady przetwórcze (zwłaszcza je) oraz producentów owoców do ścisłej partnerskiej współpracy. Konieczne jest wspieranie małych zakładów przetwórczych korzystających tylko z kapitału krajowego. Mają one wielkie problemy ekonomiczne, a wiele z nich już dobrze współpracuje z producentami owoców, z korzyścią dla obu stron.

3. Jednym z podstawowych czynników, mających wpływ na opłacalność produkcji owoców i przetworów owocowych, jest wzrost ich spożycia. Można to osiągnąć przez szeroką promocję w kraju i za granicą. Na to są potrzebne znaczne środki finansowe, których, jak na razie, nie ma w naszym kraju. Są natomiast w Unii Europejskiej, ale — aby z nich skorzystać — trzeba posiadać własne środki na poziomie 20–30% planowanej kwoty, a tych także brakuje w Polsce. Jedną z możliwości uzyskiwania własnych środków na promocję jest utworzenie funduszu surowcowego przez obligatoryjne opłaty od owoców kupowanych przez zakłady przetwórcze lub w formie podatku rolnego od powierzchni upraw sadowniczych.

Prof. dr hab. Eberhard Makosz
Towarzystwo Rozwoju Sadów Karłowych w Lublinie