• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 04/2006

NOWE SPOTKANIA SADOWNICZE W GRÓJCU

XI Spotkanie Sadownicze w Grójcu (24–25 stycznia) miało odmienić nie najlepszy wizerunek, jaki w świadomości sadowników i wystawców utrwalił się podczas ostatnich trzech edycji tej imprezy — głównie z powodu zimnej sali wykładowej. Tegorocznymi organizatorami grójeckiego spotkania były Instytut Sadownictwa i Kwiaciarstwa w Skierniewicach i — po raz pierwszy — Związek Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej. Nowa lokalizacja — Grójecki Ośrodek Sportu — okazała się, mimo największych od lat mrozów, jakie nawiedziły ten rejon (temperatura w nocy spadała poniżej –30oC), przyjazna dla wszystkich uczestników tego dwudniowego spotkania. Nikt nie narzekał na zimno, choć frekwencja nie była taka, jaką planowali organizatorzy. "Panujące mrozy uniemożliwiły dojazd wielu sadownikom, liczę jednak na to, że dzięki nowej lokalizacji uda się odbudować wizerunek spotkań sadowniczych organizowanych w największym sadzie Europy" — stwierdził Wojciech Kot wiceprezes ZSRP.

Rosnąca produkcja

Otwierający spotkanie prof. dr hab. Edward Żurawicz z ISK ze Skierniewic podkreślał, że dzięki znacznie niższej niż w minionych latach opłacie za wstęp (20 zł z materiałami) więcej sadowników mogło uczestniczyć w konferencji. Według profesora, uczestniczenie zimą w różnych szkoleniach i spotkaniach jest nadal bardzo ważne, gdyż służy zapoznaniu się z problemami branży. Rosną zbiory w Polsce, które w sprzyjających latach mogą przekroczyć 4 mln ton wszystkich owoców i być nawet o 1 mln ton większe od ubiegłorocznych. Równocześnie coraz silniej odczuwalna jest konkurencja na międzynarodowym rynku spowodowana zwiększającą się produkcją owoców poza UE, m.in. w Chinach, Turcji, Iranie, Ameryce Południowej, Nowej Zelandii oraz na Bałkanach. Zarazem w niektórych krajach "starej" UE zmniejsza się produkcja owoców, dotyczy to np. Niemiec, Wielkiej Brytanii, Holandii, a nawet Francji, co stwarza rosnące szanse eksportowe dla najlepszych polskich producentów owoców. Nadal jednak mamy zbyt dużo gospodarstw, w których wydajność produkcji jest mała, a zebrane owoce niewłaściwie przechowywane. Dlatego też jednym z przewodnich tematów zorganizowanej w Grójcu konferencji było omówienie sposobów wyznaczania terminu zbioru owoców oraz warunków przechowywania ważniejszych ich gatunków produkowanych w naszych sadach i na plantacjach (więcej na ten temat — w kolejnych numerach "Hasła").

Politycznie o sadownictwie

W ubiegłym roku Związek Sadowników RP obchodził jubileusz 5-lecia, w tym czasie znacznie umocnił swoją pozycję wśród polskich sadowników. Ma 40 struktur terenowych, głównie w rejonach ze skoncentrowaną produkcją sadowniczą. Sukces wyborczy odniósł Mirosław Maliszewski prezes ZSRP zostając posłem na Sejm. Jak podkreślał M. Maliszewski (fot. 1), członkowie związku coraz aktywniej działają w różnych komisjach przy Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi czy Radzie Gospodarki Żywnościowej. Stworzono również dobry klimat w MRiRW do polepszenia sytuacji prawnej polskich sadowników. Według prelegenta, polscy sadownicy muszą się liczyć z rosnącą konkurencją ze strony nie tylko chińskiego koncentratu soku jabłkowego, ale również azjatyckich jabłek deserowych, coraz częściej pojawiających się na rosyjskim czy unijnym rynku. Nadal nierozwiązana jest sytuacja na rynku owoców miękkich, a efekty 2-letnich działań naszych przedstawicieli w Brukseli są niezadowalające. Zarazem wzrost cen malin przemysłowych, jaki udało się nam wywalczyć za skupowane w 2005 roku w Polsce, pozwolił tylko na zwrot kosztów poniesionych w produkcji owoców tego gatunku — mówił M. Maliszewski. Według prezesa, dokonująca się obecnie w UE reforma rynku rolnego powinna jednak spełnić oczekiwania wielu polskich sadowników — są duże szanse na wprowadzenie dopłat do produkcji owoców miękkich i jabłek dla przetwórstwa. Bardzo niebezpieczne natomiast są działania w ramach tzw. wojen ekonomicznych, gdy próbuje się zamknąć międzynarodowe rynki przed polskimi owocami. Dotyczy to, na przykład, niepotwierdzonego zatrucia polskimi malinami w Danii, które doprowadziło do wstrzymania importu tych owoców przez ich największych europejskich odbiorców. Podobna sytuacja dotyczy rosyjskiego zakazu importu polskich produktów roślinnych. Może i my powinniśmy rozpocząć wojnę ekonomiczną chociażby o koncentrat soku jabłkowego importowany do Europy na przykład z Chin, pokazując z czego i jakimi metodami jest tam produkowany — sugerował Mirosław Maliszewski. Kolejnym niebezpieczeństwem jest ograniczanie środków przeznaczonych na dopłaty w ramach unijnej Wspólnej Polityki Rolnej, które może zatrzymać proces dostosowywania naszego rolnictwa do poziomu, jaki jest w krajach Piętnastki.


Fot. 1. Mirosław Maliszewski poseł na Sejm i prezes Związku Sadowników RP

Waldemar Guba (fot. 2) dyrektor Departamentu Wspólnej Organizacji Rynków z MRiRW, poinformował że 10 stycznia w Brukseli wszczęto postępowanie antydumpingowe przeciwko importowi tanich truskawek na rynek unijny. Równocześnie polscy producenci powinni dążyć do poprawy konkurencyjności oferowanych owoców tworząc OP. Tymczasem tylko około 2% krajowej produkcji owoców sprzedawane jest przez te organizacje. Tworzenie organizacji producentów ma się bardziej opłacać po wprowadzeniu 75% dofinansowania inwestycji dla grup dochodzących do wstępnego uznania. Dyrektor odniósł się również do kwestii dopłat do ubezpieczeń w sektorze ogrodniczym — jak wyjaśnił, nie wprowadzono ich z uwagi na ograniczony budżet państwa i koszty, jakie wiązałyby się z wypłatami odszkodowań w przypadku strat związanych z różnymi klęskami w ogrodnictwie. Czynione są jednak starania w KE o rozwiązanie tej sytuacji i dofinansowywanie z budżetu unijnego ubezpieczeń kryzysowych na terenie całej UE.


Fot. 2. Waldemar Guba dyrektor
Departamentu Wspólnej Organizacji Rynków Rolnych MRiRW

Widziane z Brukseli

Największe emocje wzbudziło wystąpienie po tytułem "Sadownictwo widziane z Brukseli" dr. Romana Izdebskiego (fot. 3), polskiego posła w Parlamencie Europejskim. Podane informacje o tym, jak mało jeszcze zrobiono do tej pory w Brukseli na rzecz polskiego sadownictwa, mogły zdenerwować słuchaczy. Zapewne o wywołanie takich emocji chodziło prelegentowi. Okazuje się jednak, że dużo już zyskaliśmy, konieczna jest natomiast dalsza walka i odwoływanie się do zasad funkcjonowania UE i WPR — solidarności i potrzeby wyrównywania różnic między poszczególnymi państwami członkowskimi. Wszystkie odstępstwa powinniśmy nagłaśniać w mediach, a nawet skarżyć takie przypadki do Rady czy Komisji Europejskiej oraz do Trybunału Sprawiedliwości Wspólnot Europejskich. Polskie owoce wzbogacają i umacniają ofertę Unii Europejskiej (), Polska wchodząc do UE wniosła również kilka ważnych towarowo gatunków, będących do niedawna na rynkach unijnych marginalną pozycją. Zmieniło się także znaczenie produkowanych w "25" owoców — teraz najważniejszym gatunkiem są jabłka, a tymczasem specjalne regulacje dotyczą na przykład bananów czy orzechów — poinformował R. Izdebski.


Fot. 3. Dr Roman Izdebski mówił o konieczności silniejszego oddziaływania polskich sadowników na prawo dotyczące produkcji owoców w UE

Jak stwierdził ten prelegent, dla rolnictwa połowy członków UE sektor owoców i warzyw ma podstawowe znacznie gospodarcze (zwłaszcza dla krajów śródziemnomorskich), równocześnie, mimo iż zajmuje jedno z najważniejszych miejsc w produkcji, wydatki budżetu unijnego kierowane do tego sektora są najmniejsze. Różnice między rynkiem owoców i warzyw a, na przykład, rynkiem winogron, oliwy z oliwek polegają na tym, że dotacje na rynku owoców i warzyw kierowane są przede wszystkim do producentów zrzeszonych w OP. W krajach "starej" UE za pośrednictwem tych organizacji sprzedawane jest około 36% produkcji owoców, a w nowo przyjętych do Unii zaledwie 1%. Dysproporcje są jeszcze większe, jeśli weźmie się pod uwagę wielkość pomocy — połowę funduszy operacyjnych (FO) przejmuje tylko 5% OP, z tego połowa tej kwoty kierowana jest do OP we Włoszech i Hiszpanii. Dla wielu producentów z nowych państw członkowskich UE szansę na związanie się z dobrze zorganizowanymi OP stwarza status tzw. transnarodowego członka (osoba przystępująca do OP znajdującej się w innym kraju). Dotyczy to jednak tylko najlepszych, inni mogą pozostać z nierozwiązanymi problemami. Oprócz wyrównywania różnic między produkcją w "starej" i "nowej" UE, trzeba domagać się, między innymi, utrzymania preferencji i ochrony dla produkcji wewnątrzunijnej. Na liście produktów tzw. wrażliwych należy umieścić ważne dla Polski jabłka przemysłowe oraz owoce miękkie, a także ograniczyć import z państw trzecich poprzez wprowadzenie np. cen wejścia, czy dodatkowych opłat celnych. Bardzo ważne jest ponadto wzmocnienie związków branżowych, które powinny wspierać tworzenie OP oraz szybko reagować na zmieniające się uwarunkowania zewnętrzne determinujące interesy polskich producentów owoców i warzyw.