• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 10/2006

MARSZ NA ZACHÓD

Na początku tego roku w Niemczech odbyły się dwie sadowniczo-szkółkarskie imprezy targowe — pierwsza w miejscowości Jork koło Hamburga (8–9 lutego), druga we Friedrichshafen nad Jeziorem Bodeńskim (10–12 lutego). Wybór tych miejscowości na miejsce targów nie jest przypadkowy — leżą w dwóch największych niemieckich zagłębiach sadowniczych.

W Jorku

Wśród uczestników tej imprezy dominowały przedsiębiorstwa niemieckie, głównie wytwórcy sprzętu sadowniczego. Było również i dwóch polskich wystawców — produkująca opakowania firma braci Węgrzynowskich oraz Stowarzyszenie Polskich Szkółkarzy — obaj w Jorku pojawiają się od kilku lat i, jak do tej pory, pozytywnie oceniają swój udział w wystawie. Według Piotr Kaczora prezesa SPS, zainteresowanie ofertą tej grupy — sadowniczym materiałem szkółkarskim — było ogromne. Powodem tego są trzy czynniki: materiał oferowany przez członków stowarzyszenia jest dobrej jakości i nie odbiega od standardów unijnych, ma sprawdzoną zdrowotność i jest oferowany po atrakcyjnej cenie. Pewnym ograniczeniem dla polskich szkółkarzy są trudności z nabyciem licencji — prawa do rozmnażania najnowszych i poszukiwanych na zachodzie Europy odmian jabłoni.

Niemieccy sadownicy najczęściej pytali o drzewka odmian 'Jonagored', 'Elstar' i jego czerwone sporty oraz 'Topaz', a wśród tych ze wschodnich Niemiec sporo było zainteresowanych zakupem drzewek odmiany 'Šampion'.

Na wystawie obecni byli również niemieccy szkółkarze. Najsilniej promowaną odmianą w tym północnym rejonie Niemiec był w tym roku Rubens® (fot. 1), następne to Kanzi® (fot. 2) i Cameo®, wszystkie są odmianami klubowymi.


Fot. 1. Rubens®


Fot. 2. Kanzi®

Część maszyn prezentowanych w Jorku można wcześniej było obejrzeć na naszych krajowych wystawach, niektóre urządzenia wytwarzane są teraz przez polskich producentów. Były także nowości, np. skośny podcinacz do korzeni drzew (fot. 3).


Fot. 3. Maszyna do podcinania korzeni

W Friedrichshafen

Wśród prezentowanych tam maszyn dominowały te, które pozwalają ograniczyć nakłady pracy w sadzie (fot. 4) oraz ułatwiają zbiór. Zastanawiająco spora była oferta maszyn służących do zbioru jabłek na dużej wysokości (fot. 5), zwłaszcza że w sadach w rejonie Jeziora Bodeńskiego królują drzewa na karłowych podkładkach o wysokości nieprzekraczającej 3 m. I w tych targach uczestniczyło wielu europejskich szkółkarzy, tutaj także wyróżniał się Rubens®, następne były jednak sporty odmiany 'Fuji' (fot. 6).


Fot. 4. Kosiarka do trawy wyposażona w przystawkę pozwalającą podczas koszenia zwalczać chwasty w rzędach drzew


Fot. 5. Samojezdna maszyna ułatwiająca zbiór jabłek z dużej wysokości


Fot. 6. Beni Shogun® to wcześnie dojrzewający sport odmiany 'Fuji'

Na przykładzie jednej z największych szkółek europejskich — Davodeau Ligonniere, obecnie SNC Elaris — można prześledzić procesy globalizacji w rolnictwie. Szkółka ta sprzedaje rocznie 1,5 mln drzewek produkowanych w różnych krajach. Jej działalność polega głównie na wprowadzaniu nowych odmian i kontrolowaniu spraw licencyjnych, a nie na produkcji drzewek.

Kryzys w niemieckim sadownictwie

Największe znaczenie miały jednak dla mnie informacje uzyskane w kuluarach tych imprez, dotyczące kryzysu w sadownictwie niemieckim. Zarówno w sezonie 2004/2005, jak i w 2005/2006 znaczna część niemieckich sadowników zmuszona była sprzedawać jabłka poniżej kosztów produkcji.

Pierwszym powodem załamania się cen było 4 lata temu podpisanie przez jedną z dużych niemieckich sieci umowy na import jabłek z południowej półkuli. Trzy lata temu zaczęły napływać pierwsze transporty tanich jabłek z tej części świata, a w 2005 roku tylko przez tę sieć wprowadzono na rynek niemiecki 150 000 ton jabłek z południowej półkuli. W 2005 roku do grona "winowajców" dołączyli polscy sadownicy, kiedy to po przystąpieniu do Unii zalaliśmy Zachód naszymi tanimi i dobrymi jabłkami. Winą za załamanie się cen obarczani są też Francuzi, do tej pory główni dostawcy jabłek na rynek niemiecki, którzy dopiero w sierpniu 2005 r. zaczęli opróżniać chłodnie ze zbiorów 2004 r., psując jednocześnie cenę jabłek letnich odmian.

Cena 1 kg jabłek dla sadownika niemieckiego na początku lutego 2006 roku wynosiła 0,27 euro, czyli mniej niż w tym okresie w Polsce (0,30 euro/kg), a koszt wyprodukowania 1 kg jabłek waha się w Niemczech od 0,30 do 0,40 euro. Składają się na to m.in. wysokie koszty pracy — do 15 euro/godz. przy zatrudnieniu oficjalnym i 4–5 euro za godzinę pracy "na czarno". Sytuacji nie omieszkały wykorzystać sieci sprzedaży detalicznej, dyktujące niskie ceny i zwiększające swoje marże. Wszystko to powoduje, że nastroje tamtejszych sadowników nie są najlepsze. Wyższą cenę można uzyskać jedynie za jabłka odmian klubowych, a także 'Gali' i jej sportów (0,35 euro/kg) oraz czerwonych sportów odmiany 'Elstar' (nawet do 0,45 euro/kg). Można przypuszczać, że konsekwencją tego jest "zepsucie" cen w całej Europie nawet na kilka lat. O cenie owoców w Europie decydują sieci super- i hipermarketów, które są dominującym graczem na rynku. Jedyna nadzieja w skutkach ciężkiej tegorocznej zimy, ponieważ u największego europejskiego producenta jabłek — w Polsce — będzie mniejsza podaż, co prawdopodobnie pozwoli osiągnąć wyższe ceny w UE.

Wniosek na razie jest taki, że dopóki drastycznie nie wzrosną jednostkowe koszty produkcji w Polsce, możemy liczyć na eksport jabłek na zachodnioeuropejskie rynki. Na razie za 0,27 euro/kg polski sadownik jest w stanie jeszcze wyżyć (w przeciwieństwie do sadowników ze "starej" UE). Nie mamy jednak co liczyć na możliwość legalnej produkcji odmian klubowych z Zachodu, gdyż są one jedyną nadzieją tamtejszych sadowników. Powinniśmy natomiast pomyśleć o promocji polskich odmian lub stworzeniu krajowych odmian klubowych, ale przy naszej mentalności i zacofaniu w dziedzinie marketingu owoców nie widzę jak dotąd firmy, która potrafiłaby — przynajmniej na razie — to zrobić.