• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 04/2007

CZY WARTO WPROWADZAĆ PSZCZOŁY DO SADU?

Dziwne pytanie? Może i tak, ale czy na pewno? Choć rola pszczół w sadzie, zdaniem wielu sadowników, wydaje się niepodważalna, są jednak i tacy, którzy poglądu tego nie podzielają. Korzyści z wprowadzenia pszczół do sadu jest wiele. Są jednak i zagrożenia, np. rozprzestrzenianie zarazy ogniowej, a także trudności z wypożyczeniem uli oraz względy ekonomiczne. Czy warto więc "zaprosić" pszczoły do sadu?

Znaczenie owadów zapylających

Znaczenie owadów zapylających w sadownictwie porównuje się często do nawożenia, ochrony, a także nawadniania. W trakcie zbierania pyłku i nektaru owady przenoszą ziarna pyłku z pylników jednych kwiatów na znamiona innych i w ten sposób przyczyniają się do lepszego ich zapylenia. Obecność tych owadów poprawia samozapylenie i korzystnie wpływa na zapylenie krzyżowe odmian samopłonnych.

Najliczniejszą i najważniejszą grupą owadów zapylających są błonkówki, a wśród nich osobniki z rodziny pszczołowatych (m.in. pszczoła miodna — zapyla kwiaty ok. 90% drzew i krzewów), trzmiele i pszczoły samotnice. Ważną rolę w tym procesie pełnią również muchówki. Drzewa i krzewy owocowe w naszym klimacie kwitną przeważnie od połowy kwietnia (np. agrest i porzeczka) do końca maja. Ważne jest więc, aby wtedy były oblatywane przez owady zapylające.

Plantacje jagodowe i sady

Prawie 700 gatunków roślin bez zapylania przez owady wydaje o 30–70% niższe plony.

Na przykład niedostateczne zapylenie porzeczki jest przyczyną opadania kwiatów i zawiązków owocowych, a więc słabego owocowania. I choć polecane odmiany porzeczek są w wysokim stopniu samopylne i samopłodne, jednak zapylenie ich kwiatów przez pszczoły wyraźnie poprawia zawiązywanie owoców — z krzewu można zebrać nawet o około 2 kg jagód więcej.

Większość uprawianych odmian jabłoni, gruszy i czereśni jest samobezpłodna. Wśród wiśni i śliw zdarzają się zarówno odmiany samopłodne, jak i samobezpłodne. Zapylenie przez pszczoły kwiatów niektórych odmian samopłodnych obcym pyłkiem zwiększa jednak często znacznie plon.
A więc im więcej pszczół w sadzie, tym więcej kwiatów zawiązuje owoce, np. jabłonie bez udziału pszczół zawiązują ich 0–2,7%, z pszczołami — 6–10%, grusze, odpowiednio, 0,5–7,8% i 8–23%, wiśnie — 0–0,7% i 2–18%, śliwy — 0,3–1,2% i 11–15%. Różnice te są najbardziej widoczne w przypadku agrestu (7% i 80%) oraz porzeczki czarnej (18% i 85%).

I choć owady zapylające w różnym stopniu wpływają na wielkość plonu, to jednak owoce powstałe z kwiatów zapylonych przez pszczoły są lepiej wykształcone, mają więcej nasion i lepszy smak, a więc większą wartość handlową. Wielu naukowców uważa, że obecność pszczół w sadzie wpływa nie tylko na jakość jabłek, lecz także na ich przydatność do przechowywania, ponieważ wraz ze wzrostem liczby nasion wzrasta w owocach zawartość wapnia. Korzystny wpływ owadów zapylających na plon można zauważyć szczególnie w latach niesprzyjających dobremu plonowaniu (nawet odmian samopłodnych).

Ile uli i kiedy?

Aby zapewnić dobre zapylenie kwiatów w sadach i na plantacjach na 1 ha należy ustawić 2–4 uli (fot. 1). Warto zwrócić uwagę, że efekt zapylania zależy przede wszystkim od siły rodzin pszczelich, czyli liczby pszczół robotnic, a nie od liczby rodzin. O tym,
czy pszczoły daną uprawę będą w czasie kwitnienia licznie odwiedzać, decydują m.in. warunki atmosferyczne (np. obfite deszcze uniemożliwiają pszczołom opuszczanie ula). Nie bez znaczenia jest też temperatura — wyższa sprzyja obfitszemu nektarowaniu kwiatów. Najefektywniej pszczoły pracują w temperaturze 15–20°C i wilgotności powietrza 50–80% oraz przy bardzo słabym wietrze. Pszczoły oblatują najczęściej te kwiaty, które obficie wydzielają nektar o dużej zawartości cukrów. Częściej odwiedzają czereśnie, jabłonie i wiśnie niż śliwy czy grusze. A więc w sadach gruszowych i śliwowych trzeba postawić więcej uli.


Fot. 1. W sadach na 1 ha należy ustawić 2–4 uli

Pszczoły należy wprowadzić do sadu lub na plantację krzewów owocowych, gdy ok. 10% kwiatostanów rozwinie pierwsze kwiaty (fot. 2). Jeśli zrobimy to wcześniej, kwitnące w pobliżu uprawy lub rośliny dziko rosnące mogą przywabić pszczoły i utrzymać je do końca kwitnienia. Jeśli natomiast owady te wprowadzimy zbyt późno, część kwiatów już przekwitnie, zwłaszcza najcenniejszych, np. u jabłoni kwiaty centralne — koronowe (fot. 3), które zawiązują owoce o największej masie i liczbie nasion.


Fot. 2. Pszczoły należy wprowadzić do sadu,
gdy ok. 10% kwiatostanów rozwinie pierwsze kwiaty


Fot. 3. Najbardziej cenne u jabłoni są kwiaty centralne — zawiązują się z nich owoce
o największej masie i liczbie nasion

Rośliny konkurencyjne

Poszczególne gatunki roślin sadowniczych znacznie się różnią między sobą pod względem produkcji miodu i pyłku. W pobliżu sadu mogą jednak występować rośliny konkurencyjne, które przywabią owady zapylające, gdyż ich kwiaty obficiej nektarują i pylą. Takimi konkurencyjnymi roślinami są, ze względu na tę samą porę kwitnienia, m.in. rzepak i rzepik ozimy oraz mniszek lekarski (dlatego należy go skosić, zanim zakwitną drzewa).

Z 1 ha kwitnącego rzepaku pszczoły mogą pozyskać surowiec do wytworzenia ok. 130 kg miodu, w przypadku mniszka — 60 kg, a sadu — tylko ok. 25 kg. Rośliny sadownicze nie są więc dla pszczół zbyt atrakcyjne.

Aby zapewnić dobre zapylenie upraw mniej atrakcyjnych dla pszczół, próbuje się przywabiać na nie owady, np. opryskując uprawy rozcieńczonym syropem cukrowym. Istnieje jednak
ryzyko, że pszczoły będą zbierały syrop tylko z liści i pędów opryskiwanych roślin, zrezygnują natomiast z intensywnego oblotu i penetracji kwiatów. Można też rozpylać w sadzie atrakcyjne dla pszczół substancje zapachowe, np. Pollinus.

Aby zwiększyć atrakcyjność kwiatów drzew owocowych, pszczelarze oraz niektórzy sadownicy prowadzą tzw. tresurę pszczół. Polega ona na tym, że sadownik zrywa trochę kwiatów z drzew tego gatunku, który chce, aby był najintensywniej oblatywany, zalewa je wodą i gotuje z dodatkiem cukru. Tym płynem spryskuje wyloty lub podaje go bezpośrednio
do ula. Wtedy pszczoły zachęcone "wabikiem" chętniej oblatują daną uprawę.

Uwaga na prewencję

Gdy wykonuje się zabiegi ochrony roślin w czasie kwitnienia — bez względu na to, czy do sadu wprowadzono pszczoły, czy nie — należy szczególną uwagę zwracać na toksyczność preparatów oraz bezwzględnie przestrzegać prewencji*.

W czasie kwitnienia zabiegi należy wykonywać wieczorem, po oblocie pszczół, preparatami najmniej szkodliwymi dla owadów zapylających i o najkrótszej prewencji.

Nie można także lekceważyć miejsca przygotowywania cieczy użytkowej i sposobu napełniania opryskiwacza. Nie może być tam kałuż, w których znajdowałyby się pozostałości środków ochrony. To bardzo niebezpieczne dla pszczół, bowiem woda w kałużach w ciągu dnia nagrzewa się i dłużej pozostaje ciepła, a pszczoły chętniej ją piją niż zimną rosę.

Zaraza ogniowa a pszczoły

Niestety, pszczoły i inne owady zapylające w czasie kwitnienia drzew są potencjalnym wektorem bakterii wywołującej zarazę ogniową. Zgodnie z dyrektywą Rady 2000/29/EC, ule z pszczołami mogą być wprowadzane do tzw. stref chronionych przed tą chorobą tylko z takich samych stref lub z krajów spoza UE wolnych od zarazy ogniowej. W innym przypadku ule muszą być poddane zabiegom kwarantannowym.

O tym, jak groźna może być obecność pszczół w sadzie, jeśli wystąpi zaraza ogniowa, przekonało się już wielu sadowników. W pobliżu uli i w miejscach najintensywniejszych oblotów pszczół grusze były najsilniej porażone przez zarazę ogniową. Czasem wystarczyło wycięcie porażonych gałęzi czy pędów i opryskiwanie preparatami miedziowymi. Najczęściej jednak kwatery takie trzeba było wykarczować.