• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 01/2000

50 GROSZY ZA SZTUKĘ

Przeciętnie tyle, a czasem i więcej, trzeba było zapłacić pod koniec roku w Warszawie za pojedyncze (chociaż zwykle dorodne) jabłko w detalu. Nie jest to jednak wyłącznie wina słabego urodzaju i chciwości handlarzy. W ubiegłym roku, do początków grudnia, paliwo podrożało 21 razy. W efekcie, pod koniec 1999 roku materiały pędne były już o 50% droższe niż na początku roku. Jeśli doda się do tego niepokojąco wysoką inflację (9,3% od listopada 1998 r. do listopada 1999 r.), to ocena obecnych notowań jabłek stanie się mniej optymistyczna. Wszystko to bowiem oznacza kolejny wzrost kosztów produkcji i relatywny spadek dochodów sadowników. A przecież bieżący sezon za bardzo dobry mogą uznać tylko ci, u których zbiory były dobre (a więc raczej mniejszość).
W grudniu znowu zdrożały jabłka przemysłowe. Było ich już jednak bardzo niewiele, a liczba firm, które prowadziły skup, malała. Z drugiej jednak strony, w dalszym ciągu poszukiwano owoców przemysłowych za granicą. Słyszałem, na przykład, o zakupach z Litwy i o przetwórcach gotowych zapłacić za kilogram "przemysłu" nawet 0,9 zł. Można wątpić, czy w przyszłości surowiec zakupiony po tak wysokiej cenie pozwoli na zyskowną sprzedaż koncentratu soku jabłkowego. Z podobnym mechanizmem mieliśmy do czynienia dwa lata temu w przypadku truskawek. W ubiegłym roku nie zarobili też ci, którym zostały zapasy mrożonych malin z 1998 r.
Na warszawskim rynku jabłek deserowych ceny hurtowe były na początku grudnia wyższe średnio o 55%, zaś detaliczne o 47% w porównaniu z rokiem ubiegłym. Są to wskaźniki wyższe niż przed miesiącem. Gdy jednak porównywać ceny listopadowe z grudniowymi, to okazuje się, że różnic praktycznie nie ma. Owszem, grudniowe notowania były jeszcze wysokie, ale przypuszczam, że rozpoczęła się już stagnacja, normalna dla tej pory roku. W "typowym" sezonie zastój trwa nawet do początku marca. Trudno przewidzieć, jak będzie w obecnym. Nie jest wykluczone, że tym razem ceny zaczną zmieniać się wcześniej. Może się tak zdarzyć, ponieważ część posiadaczy chłodni wychodzi z założenia, że obiekty te służą nie tylko osiąganiu maksymalnych cen, ale i racjonalnemu rozłożeniu podaży owoców w ciągu całego sezonu. Na to jednak mogą sobie pozwolić wyłącznie liderzy, którzy produkują jabłka takiej jakości, że już w grudniu osiągają ceny powyżej średnich. W każdym razie, podaż krajowych jabłek na warszawskich bazarach była pod koniec ubiegłego roku wysoka. To samo (przynajmniej w większości przypadków) można powiedzieć o ich jakości. Największe zastrzeżenia budzą owoce sprzedawane w supermarketach. Na targowiskach importowanych jabłek trzeba było szukać (pojawiły się tylko niewielkie ilości "Granny Smith").
W grudniowej sondzie udało mi się porównać ceny sześciu odmian w hurcie i jedenastu w detalu (tabela).

CENY (ŚREDNIE W ZŁ/KG) I ICH DYNAMIKA DLA OWOCÓW WYBRANYCH GATUNKÓW I ODMIAN NA RYNKU WARSZAWSKIM: GRUDZIEŃ '99/GRUDZIEŃ '98


* współczynnik konkurencyjności cenowej (ceny jabłek importowanych/ceny jabłek krajowych)
x) odmiana Granny Smith

Wszystkie (nawet odmiana "Connel Red", której owoce bardziej nadają się do oglądania niż do jedzenia) w stosunku do ubiegłego roku, podrożały. W hurcie najdroższe były czerwone sporty "Jonagolda" oraz "Šampion".W detalu w czołówce (oprócz wymienionych) ciągle utrzymywał się duży i dobrze wybarwiony "Ligol". Z odmian, których notowań nie zamieszczam w tabeli, warto w pierwszym rzędzie wspomnieć o "Gali". W hurcie kosztowała 1,8–1,9 zł/kg, zaś w detalu 3–3,5zł/kg. Za ładnego "Honeygolda" (jak na tę odmianę, wyjątkowo w tym roku smacznego) płacono w hurcie nawet 2 zł/kg. Coraz więcej widać na rynku "Rubina", który cenami detalicznymi nie ustępuje "Gali". Po kilku "chudych" latach rynek warszawski znowu docenił "Red Boskoopa". W hurcie kosztował on w grudniu 1,8–1,9 zł/kg, a w detalu 3–3,5 zł/kg. Z innych odmian wart wspomnienia jest też "Beforest", poszukiwany głównie przez starszych klientów ze względu na swój niepowtarzalny smak. Średniej wielkości jabłka tej odmiany kosztowały w detalu 3 zł/kg. Na koniec parę słów o "Idaredzie" (na rynku krajowym oczywiście). Opowiadano mi niedawno o sadowniku, któremu udało się znaleźć odbiorcę tej odmiany — płacił 1,5 zł/kg. Producent uznał cenę za bardzo dobrą i w początkach grudnia już kończył sprzedaż, a miał kilkaset ton. Myślę, że jest to zastanawiające bo przecież polski konsument niechętnie kupuje "Idareda". Skąd więc taki popyt i to już późną jesienią? Powodem może być cena jabłek innych odmian, ptak wysoka, że część klientów zaczyna się zastanawiać, czy stać ich na taki zakup.
W tym roku zanosi się na rekordowy import (może przekroczyć milion ton) owoców południowych. Nie jest to dobra wiadomość dla sadowników, gdyż produkty te nie zawsze są droższe od krajowych jabłek. Owocami luksusowymi stały się także krajowe gruszki, cenowo porównywalne tylko z mandarynkami i winogronami, bo już pomarańcze i banany są od nich tańsze. Najwięcej jest "Konferencji", która chyba się wreszcie na naszym rynku przyjęła. Podobnie jak na Zachodzie, ordzawienie jej owoców przestaje nabywcom przeszkadzać, bo kojarzą je z atrakcyjnym smakiem owoców. Nie wiadomo, czy na rynku gruszek za parę lat rewolucji nie zrobią nam nowe (u nas) odmiany czeskie. W Polsce wykupiono już bowiem licencję na rozmnażanie dwóch z nich ("Erica" oraz "Dicolor" — fot.), a takich inwestycji nie czyni się w celach charytatywnych.

W POLSCE WYKUPIONO JUŻ LICENCJĘ NA ROZMNAŻANIE CZESKIEJ ODMIANY GRUSZY - 'DICOLOR'


Nadal trwa rywalizacja pomiędzy warszawskim zieleniakiem, a rynkiem hurtowym w Broniszach. Pomimo reklamy radiowej i faktu, że w Broniszach można do końca roku handlować za darmo, wszyscy sadownicy których pytałem, twierdzą zgodnie, że handel w tym miejscu nadal nie może nabrać tempa, a tygodniowo sprzedaje się tam najwyżej do kilkunastu "klatek" jabłek. Stali bywalcy Bronisz mówią, że ochotników do osiągania takich obrotów zaczyna ubywać. Wielu jednak jest zdania, że trzeba koniecznie doprowadzić do zmiany tej sytuacji, gdyż dla producentów owoców i warzyw z Mazowsza jest to niepowtarzalna szansa prowadzenia handlu w cywilizowanych warunkach, której nie można zaprzepaścić.
Dylemat: sprzedawać czy czekać w największym stopniu dotyczy właścicieli dużych ilości "Idareda" w zwykłych przechowalniach. Firmy eksportujące oferowały za te jabłka na początku grudnia 1,15–1,2 zł/ kg, przy czym tyle proponowano już czasem za jabłka o średnicy od 6,5 cm. Mówi się, że mało kto decydował się na sprzedaż, a eksport określano jako śladowy. Coraz więcej jest jednak takich, którzy uważają, że ze sprzedażą nie można zbyt długo zwlekać. Pewien sadownik określił tę sytuację następująco: "Wschód czeka na "Idareda", a nasi czekają na dwa złote za kilogram". Nasze jabłka należą w tym sezonie do najdroższych w Europie. Ale nie jestem pewien, czy polski eksportowy "Idared" po 0,32 USD/kg wytrzyma konkurencję z holenderskim "Golden Deliciousem" po 0,25 USD/kg.
Warto wiedzieć, że zachodnioeuropejscy sadownicy coraz częściej się organizują. W Południowym Tyrolu 70% produkcji kontroluje już jedna organizacja producencka, należąca do największych na świecie podmiotów gospodarczych w tej branży ("Światowy Rynek Owoców i Warzyw" 23/99). Tyrolczycy myślą już także o wejściu na rynek rosyjski. Sporo można już powiedzieć o mijającym sezonie handlu materiałem szkółkarskim, którego przebojem okazały się drzewka śliw. W przeciwieństwie do sytuacji z 1998 roku, w ubiegłym wyprzedano je całkowicie. Na początku sezonu śliwy można było kupić po 5 zł za drzewko, ale już pod koniec trzeba było za nie (i to te na ałyczy) zapłacić na Mazowszu 7 złotych. Wśród jabłoni największym powodzeniem cieszyły się drzewka "Šampiona" i letniej odmiany "Geneva Early". Najchętniej kupowano materiał na "M 26" i "P 60". Za te podkładki żądano jesienią odpowiednio 1 i 1,2 zł/szt. Szkółkarze mówią, że materiał na "M 9" (średnia cena podkładki z jesieni — 1,2 zł/szt.) ciągle jeszcze wymaga promocji. Są tacy, którzy do dużej partii drzewek na podkładkach półkarłowych dodają bezpłatnie parę na "M 9" z komentarzem: "Co ja Panu będę mówił! Posadź Pan i sam zobacz, które szybciej i lepiej zaowocują!" Nie potwierdziły się niektóre prognozy przewidujące w tym roku wyjątkowo wysoką sprzedaż drzewek jabłoni. Sezon był raczej przeciętny. Wielu szkółkarzy odłożyło odejmowanie podkładek z mateczników jabłoni do wiosny. Przyczyną była letnia susza. W wielu rejonach zaczęło padać dopiero we wrześniu, co spowodowało, że opóźniło się ukorzenianie podkładek. Pod koniec listopada większość korzeni była jeszcze biała i zbyt delikatna. Tym, którzy z odejmowaniem podkładek czekają do wiosny, do grudnia sprzyjała pogoda. Nawet w trakcie listopadowej zimy nie było silnych mrozów, a ziemia pod śniegiem nie zamarzła. Nie brakuje więc wilgoci, a po ociepleniu także i temperatura nie stanowi przeszkody dla wzrostu korzeni (do tego wystarczy już 4°C). W ostatnich latach wzrasta popularność szczepienia w ręku. Można je wykonywać zimą, albo nawet wiosną, bezpośrednio przed sadzeniem. Jeżeli nie brakuje wody i szkółka jest starannie odchwaszczana, to tak wyprodukowane drzewka jabłoni przyjmują się nie gorzej niż szczepione zimą. Z tego względu wiosną też nie zabraknie klientów zainteresowanych podkładkami. Nie zabraknie zapewne także chętnych do nabycia jabłek. Tylko czy aby jabłek nie braknie? Przydarzyło się to przecież w ubiegłym roku, a zbiory były wtedy wyższe.