• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 03/2000

JAK SIĘ NIE MA, CO SIĘ LUBI...

W listopadzie można było otrzymać 1,2 zł za kilogram 'Idareda' na eksport, a wielu odbiorców deklarowało wtedy chęć zakupu jabłek o średnicy 6,5 cm. Na początku lutego z niektórymi trzeba się było już targować o 1,1 zł/kg i na dodatek, najchętniej brali owoce o średnicy 7 cm. Mniejsze sprzedać było trudno, a jeżeli już się to komuś udało, to po 0,76 zł/kg. Zapytałem kolegę sadownika, czy nie lepiej było pozbyć się takich jabłek (bez zachodu, pakowania, itd.) jako surowca dla przemysłu po 0,75 zł/kg? Odpowiedział: No wiesz, myślałem, że eksport dojdzie do 1,5 złotego. Nie doszedł i w początkach lutego prawie nikt nie wierzył, że dojdzie. W tym okresie oferowane ceny uważano za dobre, równie powszechnie, jak w listopadzie na nie narzekano. Prawdopodobnie na takie opinie wpłynęła też konkurencja jabłek z UE.
Niektórzy sadownicy (zwłaszcza ci z terenów dotkniętych przymrozkami w ubiegłym roku) obawiali się, że w tym sezonie 'Idared' nie będzie się przechowywał tak dobrze, jak zwykle. Już na przełomie stycznia i lutego na owocach obserwowano pierwsze objawy gorzkiej zgnilizny ("oczkowanie"). Trudno się więc dziwić, że łatwiej dochodziło do zawierania transakcji i eksport na Wschód "ruszył" na dobre. Oprócz 'Idareda', sprzedawano także niewielkie ilości 'Glostera'. Oferowana cena (1,15 zł/kg jabłek o średnicy 7 cm i powyżej) zniechęcała sadowników do sprzedaży większej ilości owoców, bo w krajowym hurcie można było za nie dostać 1,6 zł/kg. Odmianą eksportową staje się także 'Šampion'. Słyszałem o sprzedaży partii tych owoców na Łotwę po atrakcyjnej cenie 1,8 zł/kg. Transakcja doszła do skutku, ponieważ w ofercie unijnej brakuje 'Šampiona'. Sądząc po popycie w naszym kraju na drzewka tej odmiany, za kilka lat znacznie przybędzie tych jabłek w polskiej ofercie. Myślę więc, że już teraz trzeba się rozglądać za rynkami zbytu. Może to być równie dobrze Łotwa, jak i kraje UE. Może być, bo jak dotychczas, wykorzystanie preferencyjnego kontyngentu na eksport jabłek deserowych do UE od lat wygląda podobnie (11.01.2000 r. wynosiło 9,8%, a całość kontyngentu to 5160 ton — dane ze Światowego Rynku Owoców i Warzyw 1/2000). Trudno uwierzyć, żeby takiej ilości 'Šampiona' nie można było sprzedać w UE, a zwłaszcza w krajach Trójkąta Wyszehradzkiego (blisko i bez ceł), które w ubiegłym roku miały kiepskie zbiory o przeważnie "przemysłowej" jakości. Wracając zaś do Łotwy, to można przypuszczać, że na tamtejszym rynku miałby szanse nie tylko 'Šampion', ale także 'Lobo', 'Ligol' czy 'Alwa', które rosną już przecież w łotewskich młodych sadach.
W stosunku do notowań z poprzednich miesięcy na początku lutego ceny owoców przemysłowych spadały. W najbliższym okresie czynnikiem napędzającym koniunkturę na krajowym rynku owoców może się stać eksport, który w pierwszym kwartale każdego roku bywa zwykle najwyższy. W lepszych sezonach sporo jabłek sprzedajemy na Wschód jeszcze w kwietniu, a nawet w maju. Nie sądzę, aby coś tu zmieniła informacja o tym, że według GUS zebraliśmy nie 1,51 mln ton jabłek, ale 1,60 mln ton, gdyż dalej nie oznacza to ich nadmiaru. Na marginesie tych rozważań: kiedy nareszcie będziemy znali pojemność krajowego rynku jabłek deserowych? Obecnie dostępne dane różnią się w tym względzie zasadniczo. Według jednych, zjadamy ponad milion ton jabłek rocznie, według innych — ponaddwukrotnie mniej. Przy takim stanie statystyk trudno cokolwiek zaplanować.
Stan warszawskiego rynku owoców na początku lutego oceniałem raczej optymistycznie. Średnie ceny hurtowe były wyższe od ubiegłorocznych o 24%, zaś detaliczne — o 28%. Ceny wszystkich porównywanych odmian wzrosły. W hurcie w dalszym ciągu najdroższe były: 'Golden Delicious', czerwone sporty 'Jonagolda' i 'Šampion'. W detalu do liderów zaliczały się: 'Rubin' (do 4 zł/kg), 'Ligol' (do 3,5 zł/kg), 'Golden Delicious' (do 4 zł/kg), za 'Šampiona' i 'Jonagoldy' płacono 3,15–3,25 zł/kg. Średnie notowania na początku lutego w hurcie były tylko o 1,3%, a w detalu o 0,6% niższe od styczniowych. W styczniu ceny hurtowe spadły o 8%, zaś detaliczne wzrosły o 1,7%. To porównanie zdaje się świadczyć o pewnej zmianie tendencji notowań. Jeśli okaże się ona trwała, to w następnych miesiącach ceny hurtowe będą rosły i to raczej szybciej od detalicznych. Taki rozwój sytuacji można przewidywać także na podstawie zachowania się średnich wieloletnich. Wielu sadowników sądzi zapewne tak samo. Owoce z przechowalni w lutym już się kończyły, zaś właściciele chłodni nie rozpoczęli jeszcze sprzedaży albo raczej wstrzymywali się z zawieraniem większych transakcji. Wzrost cen detalicznych może być wolniejszy także dlatego, że nadmierny uruchomi barierę popytu (nie zapominajmy, że Polska jest krajem biednym, gdzie według oficjalnych statystyk nie dojada 6–8 mln osób).
Niekorzystna dla przyszłości zbytu naszych jabłek jest też sytuacja na europejskim rynku owoców południowych, szczególnie cytrusów. Z powodu dużego urodzaju, i to pomimo niskich cen, Hiszpanie mają wielkie kłopoty ze sprzedażą mandarynek i pomarańczy. U nas tanieją nie tylko cytrusy, ale również banany (tabela). Rynek wydaje się nasycony i nadmierny wzrost cen (szczególnie detalicznych) krajowych jabłek może oznaczać spadek ich sprzedaży. W tym kontekście (i to nie po raz pierwszy podczas tego sezonu) powinien powrócić problem promocji i ochrony owoców własnej produkcji.

CENY (ŚREDNIE W ZŁ/KG) I ICH DYNAMIKA DLA OWOCÓW WYBRANYCH GATUNKÓW I ODMIAN NA RYNKU WARSZAWSKIM: LUTY 2000/LUTY 1999


*wpółczynnik konkurencyjności (ceny jabłek importowanych/ceny jabłek krajowych)
a)odmiany: Golden Delicious, Granny Smith
b)owoce nadgniłe

Na koniec tradycyjnie już kilka zdań o Broniszach, o których wciąż krąży wiele plotek. Pewne jest tylko to, że handlu nadal tam nie ma. Wiadomo również, że wedle koncepcji zarządu nastąpić ma ujednolicenie hurtowego handlu owocami i warzywami w Warszawie. Nie wiadomo jednak, co to konkretnie oznacza. Istotne wydają się jeszcze dwa fakty. Producenci-operatorzy, mający udziały w spółce Bronisze, zjednoczyli się w ramach utworzonego przez siebie związku. Z pewnością będą przez to silniejsi, a tego im teraz bardzo potrzeba. Fakt drugi — nawet ci producenci, którzy mają w Broniszach udziały, a obecnie tam nie handlują, cały czas wnoszą obowiązujące opłaty. Trudno o lepszy dowód otwarcia tych ludzi na zmiany. A przecież akurat oni mają zwykle tak dobre kontakty handlowe, że nawet
w latach dużego urodzaju nie miewają kłopotów ze zbytem owoców. Ale chyba nawet ta grupa nie do końca wyobraża sobie, w jaki sposób może w Broniszach funkcjonować. Aby posiadanie boksu się opłacało, handel w nim musi się odbywać "na okrągło", przez cały rok. W takim zaś przypadku rynek hurtowy będzie miejscem pracy nie producentów, ale zatrudnionych przez nich przedstawicieli handlowych. O konieczności funkcjonowania tych ostatnich jeszcze nie wszyscy sadownicy są przekonani.