• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 05/2000

SAŁATA OPŁACALNA NA WIOSNĘ

W Europie produkuje się ponad 3 mln ton sałaty rocznie. Rekordowe były lata 1997 i 1998, kiedy na naszym kontynencie (głównie w Unii Europejskiej, gdzie warzywo to jest najpopularniejsze) wyprodukowano jej około 3,3 mln ton (według danych FAO). W 1999 roku wielkość ta obniżyła się do 2,2-2,4 mln ton, z czego prawie milion ton pochodziło z Hiszpanii, tyle samo z Włoch, a trzecia w kolejności Francja dostarczała około pół miliona ton. Poziom spożycia sałaty w Europie Północno-zachodniej jest wysoki i rodzima produkcja jest tam niewystarczająca. W ostatnich latach kraje UE sprowadzały 380–390 tys. ton sałaty rocznie. Był to jednak głównie import wewnętrzny w obrębie Wspólnoty (sama Hiszpania eksportuje 200–230 tys. ton).
Czy warzywa liściowe będą powszechne na polskim stole?
W porównaniu ze spożyciem w krajach "Piętnastki", konsumpcja sałat w Polsce jest znikoma. Warzywa te uprawia się u nas przede wszystkim latem, w okresie długiego dnia, i wtedy też najczęściej są spożywane. W zimie i na przedwiośniu produkcja rodzima, mało opłacalna ze względu na wysokie koszty, uzupełniana jest importem. Więcej krajowej sałaty (uprawianej w gruncie w niskich tunelach lub pod osłoną z agrowłókniny) pojawia się wiosną. Polscy konsumenci mają jednak wiele zastrzeżeń do warzyw pochodzących z upraw przyspieszonych, gdyż panuje przekonanie, że takie produkty zawierają duże ilości metali ciężkich, azotanów, itp. Stwierdzenie to jest prawdziwe tylko w przypadku warzyw uprawianych w niekorzystnych warunkach świetlnych, głównie zimą. Ale nawet w tym okresie nowoczesne technologie produkcji (na przykład uprawy torfowo-wodne lub hydroponiczne), w których dozowanie substancji mineralnych jest elektronicznie kontrolowane, pozwalają wyeliminować ten problem.
Przez wiele lat na polskim rynku dominowała prawie wyłącznie sałata masłowa. Obecnie w sprzedaży detalicznej można spotkać wiele różnych gatunków i odmian, na przykład sałatę kruchą, liściową (kędzierzawą) czy długolistną (rzymską). Mało rozpowszechnionym warzywem, użytkowanym podobnie jak sałata, jest endywia. Uprawiana jest praktycznie tylko na skalę amatorską, a jej eksport jest śladowy. Na Zachodzie ma ona dużo większe znaczenie, na przykład we Włoszech roczna produkcja wynosi około 250 tys. ton, we Francji — 150 tys. ton, a w Holandii przekracza 45 tys. ton. Najwięcej sałaty uprawia się wokół dużych miast, w których konsumpcja tego warzywa jest największa. Nabywcy coraz częściej zwracają uwagę na jakość i za świeże, zdrowe produkty o atrakcyjnym wyglądzie gotowi są zapłacić wyższą cenę (świadczy o tym popyt na nowalijki z importu). Warto zatem zatroszczyć się, aby towar był odpowiednio przygotowany do sprzedaży. W celu przyciągnięcia konsumenta i rozwiania jego wątpliwości co do jakości sałaty warto postarać się o estetyczne opakowanie, najlepiej z logo producenta oraz informacją, że produkt posiada certyfikat zdrowej żywności, podobny do tych, które funkcjonują już w produkcji owoców (np. certyfikacja Ekoland, IPO). Należy liczyć się z faktem, że powoli będziemy w Polsce przejmować zachodnioeuropejski model żywienia, a więc udział warzyw liściowych w diecie będzie rósł, przy jednoczesnym spadku spożycia korzeniowych.

Ceny sałaty
Ubiegłoroczny skup krajowej sałaty rozpoczął się w spółdzielniach ogrodniczych już w styczniu. W tym okresie producenci otrzymywali 0,9 zł/szt. Do kwietnia ceny te wzrosły do 1,14 zł/szt., a w maju zaczęły spadać i osiągnęły 0,76 zł/szt. (warto zauważyć, że w 1998 r. spółdzielnie rozpoczęły skup sałaty dopiero w marcu i oferowały wtedy 1,35 zł/szt.). W ubiegłym roku na rynkach hurtowych krajowa sałata kosztowała od 1–1,8 zł/szt. w styczniu, do 1,2–2,5 zł/szt. w marcu, w maju ceny obniżyły się do 0,6–1,2 zł/szt. W dwóch ostatnich latach notowania sałaty krajowej były konkurencyjne w stosunku do cen zagranicznej. W kwietniu 1999 r., gdy ta z importu była najtańsza i oferowano ją po 1–3,3 zł/szt., polską sprzedawano po 0,8–2,3 zł/szt. Podobnie było w 1998 roku, gdy w kwietniu za krajową płacono maksymalnie 1,8 zł/szt., a za importowaną nawet 3,5 zł/szt.
Według nieostatecznych jeszcze danych CIHZ, w ubiegłym roku sprowadzono do Polski 3,7 tys. ton sałaty głowiastej (wykres).

IMPORT SAŁATY DO POLSKI W LATACH 1997-99


60% całego importu (około 2,2 tys. ton) przypadło na okres od stycznia do marca. Głównym dostawcą była Holandia (eksport z tego kraju do Polski wyniósł 2,2 tys. ton, z tego 2,1 tys. ton przypadło na wiosnę). Następna w kolejności Hiszpania sprzedała nam około tysiąca ton tego warzywa. Trzeba jednak zaznaczyć, że import w 1999 r. obniżył się o 20% w stosunku do wielkości z roku poprzedniego. Dostawy sałat innych niż głowiasta są dużo mniejsze (0,6–0,7 tys. t). Z grupy warzyw liściowych sprowadzamy też kilkadziesiąt ton endywii i cykorii. Polska jednak nie tylko kupuje sałatę za granicą, lecz także ją tam sprzedaje. W 1999 r. wyeksportowaliśmy 0,3 tys. ton, między innymi, do Włoch i na Węgry. Ilość ta nie jest wprawdzie imponująca, ale w ubiegłym roku wzrosła ona trzykrotnie w stosunku do danych z 1998 roku. Wśród odbiorców, oprócz wymienionych już krajów, znajdują się też Czechy, Szwajcaria oraz Szwecja.

Stałe cło z wyjątkami
Cło na sałatę importowaną do Polski jest stałe w ciągu całego roku i wynosi 25% dla wszystkich krajów, z wyjątkiem rozwijających się (którym stawkę obniżono do 17,5%) oraz niektórych państw CEFTA, korzystających z systemu preferencji. Dla sałaty sprowadzanej do nas z Czech, od 1 grudnia do 31 marca, nie ma cła (taryfa 0%), natomiast w pozostałych miesiącach wynosi ono 5%. Węgrzy płacą cło w wysokości 10% tylko od 1 kwietnia do 30 listopada, a przez resztę roku są z niego zwolnieni. Szeroki asortyment i wysoka jakość warzyw produkowanych w UE może przyczynić się w przyszłości do zwiększenia importu (bezcłowego po przyjęciu naszego kraju do Wspólnoty) gatunków sprowadzanych dotychczas do Polski w niewielkich ilościach. Należy zatem przygotować się do ostrej konkurencji. Do tego, aby jak najwięcej nowalijek oraz warzyw uprawianych w niewielkich ilościach pochodziło nie z importu, ale z krajowej produkcji, potrzebna jest jednak jej wyższa opłacalność, którą zapewnić mogą tylko nowoczesne technologie, gwarantujące duże plony z jednostki powierzchni.

Mgr G. Stępka jest pracownikiem samodzielnej Pracowni Ekonomiki Ogrodnictwa IERiGŻ w Warszawie