• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 05/2000

FUKS

W sadowniczym światku jest nim odmiana jabłek, na której (raczej niespodziewanie) da się sporo zarobić. Myślę, że taką odmianą jest obecnie 'Idared', a niespodzianka polega na tym, że dobrze się zarabia na niej o kilka lat dłużej, niż wielu się tego spodziewało. Ma w tym swój udział (i to niebagatelny) rosyjski kryzys z 1998 roku oraz raczej umiarkowane zbiory tej odmiany w Polsce przez ostatnie dwa lata. Dla odbiorców ze Wschodu liczy się nadal przede wszystkim cena, która przy niezbyt wielkiej podaży tych jabłek jest określana przez naszych producentów jako "przyzwoita".

CO DALEJ Z 'IDAREDEM'?


Nie brakuje takich, którzy uważają, że 'Idared' będzie nadal "grał pierwsze skrzypce" w naszym eksporcie na Wschód. Znajomy szkółkarz opowiadał mi niedawno, że miał zamówienie (i to — wiosną) na 5000 drzewek tej odmiany. Słyszałem też o sadowniku, który w nowych nasadzeniach ma aż 25% 'Idareda'. Opierając się na danych GUS, dotyczących struktury odmianowej polskich sadów jabłoniowych (z uwzględnieniem ich wieku), wyliczyłem niedawno, że około 2005 roku 'Idared' może stanowić w grupie owocujących drzew nawet do 30%. Wygląda więc na to, że takich sadowników jest wielu. Jeśli zaś tak jest, to niedobrze. Nawet najwięksi zwolennicy tej odmiany muszą bowiem przyznać, że na rynku krajowym nie ma ona już wielkich szans. Obserwacje producentów nie pozostawiają wątpliwości: na 10 ton 'Šampiona' czy 'Jonagolda' sprzedaje się tonę 'Idareda' albo mniej. Rynek wschodni też się kurczy. Eksporterzy twierdzą, że 'Idared' jest kupowany teraz głównie w mniejszych miastach. Moskwa, Petersburg i inne większe aglomeracje dużo chętniej kupują 'Goldena' i 'Jonagoldy'. W tym miejscu wypada dodać, że te szlachetniejsze odmiany jabłek są już kupowane także od nas. Problem jednak w cenie, bo odbiorcy ze Wschodu chcą za nie płacić nie więcej niż za 'Idareda'. Obym się mylił, ale obawiam się, że w eksporcie musimy liczyć się z tym, iż odbiorcy będą zainteresowani w przyszłości zastąpieniem 'Idareda' 'Jonagoldami', 'Goldenem' i 'Šampionem', ale w cenie tego pierwszego. Dlatego myślę, że udział tej odmiany w nowych nasadzeniach nie powinien przekraczać 10%. Dziwię się przy tym, że tak małą popularnością cieszy się 'Jester'. Cechami produkcyjnymi nie ustępuje przecież 'Idaredowi', zaś przewyższa go smakiem (zwłaszcza wiosną). Piękne jabłka tej odmiany (i to przechowywane w zagłębionej piwnicy) widziałem na jednym z warszawskich bazarów na początku kwietnia.

Kończąc o eksporcie
Sezon ma się chyba ku końcowi. Ceny spadają, a wraz z nimi i zainteresowanie eksporterów. Na początku kwietnia za 'Idareda' o średnicy przynajmniej 7 cm płacono 0,85– 1,05 zł/kg. Jak się wydaje, tę odmianę większość sadowników ma już w bieżącym sezonie "z głowy". W marcu w wielu przechowalniach widać było dno, a niewielkie ilości, które jeszcze o tej porze pozostały, można było sprzedać w kraju — niejako przy okazji. Jeżeli jednak ktoś czekał z większymi ilościami do kwietnia, to chyba na tym nie zarobił, a mógł mieć kłopoty ze sprzedażą. Tylko nieliczne zakłady skupowały jeszcze w kwietniu jabłka przemysłowe, a i to prawie o połowę taniej, niż jesienią. Tymczasem na rynkach zachodniej Europy tona koncentratu jabłkowego o dużej kwasowości kosztuje już do 3700 DM, a Foodnews prognozuje, że wysokie ceny utrzymają się aż do nowych zbiorów. Dzieje się tak pomimo faktu, że Chiny sprzedały w Europie kilkadziesiąt tysięcy ton ksj — i to po dużo niższych cenach. Czyżby ktoś manipulował rynkiem?
Na miano fuksa (tyle, ze z ujemnym znakiem) zasługuje też chyba to, co dzieje się z cenami jabłek na rynku krajowym. Przed miesiącem napisałem, że można oczekiwać jeszcze pewnego wzrostu, ale bez fajerwerków. W kwietniu nie było ani fajerwerków, ani... wzrostu. Wprawdzie ceny hurtowe były o 21%, a detaliczne o 17% wyższe niż przed rokiem, ale w stosunku do notowań marcowych nastąpił spadek odpowiednio o 2% i 3%. Dynamika cen nic sobie w tym sezonie nie robi ze średnich wieloletnich. Całe podobieństwo tegorocznych cen hurtowych do wspomnianych średnich polega, zdaje się, na tym, że najniższe odnotowano w lutym. Marcowy wzrost był bardzo mizerny, zaś w kwietniu mieliśmy spadek. Od 1994 roku podobne cenowe "łamańce" obserwowałem tylko raz, kiedy to najwyższe ceny zanotowałem w... listopadzie. Przypominam sobie, że już późną jesienią ubiegłego roku jeden z sadowników przewidywał w bieżącym sezonie dość podobny rozwój sytuacji. Producent ten posiada chłodnię KA, ale handel jabłkami zakończył już przed świętami Wielkiej Nocy. 'Idareda' skończył sprzedawać dużo wcześniej. Sądzę, że postąpił słusznie.

Udany sezon
Mimo tak dziwacznego rozwoju sytuacji, sadownicy przyjmują ją raczej "z dobrodziejstwem inwentarza". Wskazują mianowicie na to, że wprawdzie tej wiosny nie dało się zarobić tak dobrze, jak w latach poprzednich, ale za to poziom cen w całym obecnym sezonie nie może być powodem do narzekań. Dlaczego jednak jabłka nie drożeją? Myślę, że częściowo odpowiada na to pytanie analiza dynamiki światowych cen bananów i pomarańczy w ostatnich kilkunastu miesiącach. Przez cały ubieg-ły rok ceny bananów spadały, pod koniec nawet do 40% (w stosunku do 1. kwartału 1999 r.). Pomarańcze zaczęły tanieć znacznie później, bo dopiero w październiku 1999, ale za to bardziej drastycznie — nawet o 70–80% (dane na podstawie ŚROiW 3/2000). W Hiszpanii nawet wiele owoców zostało na drzewach. Tendencje te odbijają się na naszym rynku owoców już od kilku miesięcy. Na początku kwietnia podaż cytrusów i bananów była nadal bardzo wysoka, a ceny niskie (tabela).

WYSOKOŚĆ I DYNAMIKA ŚREDNICH CEN OWOCÓW WYBRANYCH GATUNKÓW I ODMIAN NA RYNKU WARSZAWSKIM KWIECIEŃ 2000/KWIECIEŃ 1999


H - hurt, D - detal; *współczynnik konkurencyjności cenowej (ceny jabłek importowanych/ceny jabłek krajowych); x) odmiany Red Delicious i Granny Smith

Wszystkie analizowane gatunki owoców importowanych staniały, albo nie zmieniły notowań. Wyjątkiem były ceny detaliczne cytryn, ale ten wzrost można zakwalifikować jako inflacyjny. Doszło do tego, że w handlu detalicznym za kilogram bananów płaci się tyle samo, co za kilogram 'Cortlanda'. W supermarkecie bez kłopotu można kupić kilogram hiszpańskich pomarańczy za 2 złote, czyli w cenie 'Idareda'. Warto dodać, że na początku kwietnia znacznie niższe niż przed rokiem były także ceny hiszpańskich truskawek. Na szczęście 17 zł/kg to dla przeciętnego Polaka ciągle dużo, dlatego zapewne owoców tych nie było na rynku zbyt wiele.
Trzeba jeszcze przytoczyć kilka spostrzeżeń, wynikających z analizy cen odmian jabłek ujętych i nieujętych w tabeli. Po pierwsze 'Cortland'. Można chyba w tym sezonie mówić o bardzo poważnych stratach wyrządzonych przez oparzeliznę powierzchniową. Znam przypadki, kiedy producenci musieli wyrzucić nawet parę ton tych jabłek, a w rozmowach temat ten stale powraca. Mimo to, cena hurtowa pozostała na poziomie z zeszłorocznego kwietnia. To także mówi sporo o obecnych tendencjach na rynku. Ceny hurtowe 'Jonagoldów' wzrosły bardzo nieznacznie, a detaliczne pozostały bez zmian. W Unii Europejskiej przebąkuje się o nadpodaży tych jabłek. U nas natomiast ciągle nie mamy zbyt wielu jabłek "białych". Ładne 'Mutsu' czy 'Honeygold' można było sprzedać w hurcie po 2 zł/kg, czyli w cenie 'Šampiona' i 'Ligola'. Te dwie odmiany były w hurcie na początku kwietnia najdroższe.

Bronisze
W warszawskim handlu hurtowym zapoczątkowano w marcu dość radykalne porządki. Bronisze wykupiły targowisko na Okęciu, w czego wyniku handel przeniósł się w całości do nich. Trzeba będzie jeszcze załatwić sprawy własnościowe, które na Okęciu nie są do końca uregulowane. Stąd protesty handlowców, którzy posiadali tam działki. Nie sądzę, aby udział policji był najszczęśliwszą receptą na rozwiązanie tych problemów. Tak czy inaczej, sprawa wygląda na przesądzoną, zaś sadownicy-operatorzy uważają, że był to krok we właściwym kierunku. Wszystko to jeszcze wymaga "dotarcia", ale Bronisze ożywiły się w sposób wyraźny. Handel jabłkami koncentruje się obecnie poza halami, w których boksach mamy przewagę owoców południowych. Już teraz można chyba zaryzykować twierdzenie, że nieuzasadnione okazały się obawy, iż przeniesienie handlu owocami i warzywami do Bronisz spowoduje znaczny wzrost cen. Obserwacja rynku nie upoważnia do takiego wniosku. Operatorzy nie mają jeszcze konkretnej wizji funkcjonowania w tym nowym obiekcie. Znamienne jednak, że coraz częściej mówi się o instytucji przedstawiciela handlowego.
Znajomy szkółkarz wybrał się na początku kwietnia na duży targ podkładek i drzewek (nie napiszę dokąd pojechał, a to ze względu na raczej szokujące obserwacje, które przywiózł). Można się było spodziewać, że najbardziej poszukiwaną odmianą jabłoni będzie 'Šampion'. Bez specjalnego zdziwienia można by też przyjąć, że szukano 'Lobo'. Bardzo mieszane uczucia wywołują już jednak 'Cortland' i... 'Idared'. A do tego jeszcze podkładki, na jakich najczęściej poszukiwano materiału — 'A 2' (tak, tak!) i ewentualnie 'P 60'. Z rozmów ze szkółkarzami i sadownikami wnioskuję, że najbardziej popularny model sadu to nadal nasadzenia na 'M 26' o gęstości 1200–1300 drzew na hektarze. Dość popularna jest 'P 60', ale już dużo gorzej z 'P 14', a także (niestety) z 'M 9'. Trzeba będzie chyba jeszcze dość długo poczekać na dominację w naszych sadach materiału na tych ostatnich dwóch podkładkach. Pocieszające jest tylko to, że elita sadownicza na ogół poszukuje materiału w dobrych szkółkach, a nie na targu.
W znanych mi sadach obłożenie drzew pąkami kwiatowymi było duże, może nawet nadmierne. W Wielkopolsce pierwsze zabiegi przeciwko parchowi przeprowadzono już pod koniec marca. Na Mazowszu sadownicy "spali na opryskiwaczach". W centralnej Polsce pierwszych infekcji spodziewano się, podobnie jak w ubiegłym roku, do końca pierwszej dekady kwietnia.