• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 09/2000

ILE OWOCÓW JESZCZE SPADNIE?

To pytanie nurtowało w lipcu prawie wszystkich mazowieckich sadowników, których gospodarstw nie ominęły tegoroczne przymrozki. Obfity czerwcowy (świętojański) opad zawiązków, który kończy się w środkowej Polsce zwykle około 10 lipca, tym razem się przedłużył (i to pomimo końca długotrwałej suszy), a producenci obawiali się, że może wystąpić także później.
To pytanie nurtowało w lipcu prawie wszystkich mazowieckich sadowników, których gospodarstw nie ominęły tegoroczne przymrozki. Obfity czerwcowy (świętojański) opad zawiązków, który kończy się w środkowej Polsce zwykle około 10 lipca, tym razem się przedłużył (i to pomimo końca długotrwałej suszy), a producenci obawiali się, że może wystąpić także później. Początkowo sadownicy liczyli, że straty przymrozkowe ominą 'Glostera' (odmiana ta kwitnie później niż inne), niestety, w drugiej połowie lipca i z tych drzew licznie posypały się, już nie zawiązki, ale małe owoce. Podobne zjawisko wystąpiło także, choć w mniejszym nasileniu, w ubiegłym roku (przyczyna ma związek z przymrozkami — gniazda nasienne wielu owoców są puste albo niepełne).
Zasadniczo do końca lipca zakończono już podstawowy program walki z parchem. Kłopoty z infekcjami wtórnymi mają jednak ci sadownicy, którzy oszczędzali na wcześniejszych zabiegach. Wysoka temperatura sprzyjała rozwojowi mszyc, a w mazowieckich sadach obficie pojawił się w tym roku (szczególnie na 'Jonagoldach' i 'Šampionie') pordzewiacz jabłoniowy. Zdarzały się też przypadki uszkodzeń (głównie na zawiązkach 'Šampiona' i 'Jerseymaca') spowodowanych przez chrząszcze ogrodnicy niszczylistki — obserwuje się je od kilku sezonów, ale w tym roku w niektórych sadach chrząszcze te pojawiły się bardzo licznie.
Lipcowe deszcze przyczyniły się do intensywnego wzrostu drzew prawie pozbawionych owoców. Największe kłopoty są w sadach, które wiosną nawieziono azotem. Sadownicy, obawiając się wtórnego wzrostu pędów, planowali więc opóźnienie cięcia letniego.

Jabłka przemysłowe
Pierwsze oficjalne prognozy GUS mówią, że w bieżącym roku zbierzemy prawie o 22% owoców mniej niż w 1999 r. Zbiory jabłek szacowane są obecnie na około 1,3 mln ton. Obfite opadanie owoców w sadach intensywnych, a także niewielkie szkody przymrozkowe w sadach przydomowych, owocujących w zasadzie normalnie, spowodowały wczesne rozpoczęcie skupu owoców przemysłowych, których podaż była na początku sierpnia dość duża, więc i ceny pozostawały umiarkowane (tabela).

WYSOKOŚĆ ORAZ DYNAMIKA ŚREDNICH CEN OWOCÓW WYBRANYCH GATUNKÓW I ODMIAN NA RYNKU WARSZAWSKIM - SIERPIEŃ 2000/SIERPIEŃ 1999




* - współczynnik konkurencyjności cenowej (ceny jabłek importowanych/ceny jabłek krajowych)
x) - odmiany: 'Red Delicious', 'G. Delicious', 'Jonagold'

Sądzono jednak, że jest to zjawisko przejściowe i notowania jabłek przemysłowych zaczną rosnąć. Pogląd ten nie jest pozbawiony podstaw, gdyż Polska jest największym światowym producentem kwaśnego koncentratu jabłkowego. Ze względu na przewidywane małe zbiory jabłek w naszym kraju, można się spodziewać, że podaż owoców przemysłowych w trakcie sezonu się zmniejszy. Obecny sezon to już trzeci rok, w którym produkcja koncentratu będzie się zmniejszała. Według prognoz może ona być o 30% mniejsza od średniej wieloletniej, a nawet o 50% od tej z sezonu 1997/98. Przewidywania te nie uwzględniają jednak wątpliwości niektórych sadowników co do przydatności do przechowywania zebranych w tym roku jabłek odmian zimowych. Sądzą oni, że ze względu na liczne w tym sezonie czynniki stresowe (przymrozki, upały, susza, a potem ulewne deszcze) owoce nie będą się dobrze przechowywały. Może to wpłynąć na spiętrzenie ich podaży jesienią, a zatem także i na ceny — zarówno owoców deserowych, jak i przeznaczonych dla przemysłu. O nasileniu opadania owoców przed zbiorem, jak też o ich przydatności do przechowywania zadecyduje także pogoda w sierpniu i we wrześniu.

Tanie letnie jabłka
Znacznie tańsze niż rok temu były one przede wszystkim w hurcie (tabela) i — jak zwykle — dużo mniej tracili detaliści. Sądzę, że powodów takiej sytuacji cenowej było kilka. Przede wszystkim, tegoroczny sierpień trudno jest porównywać z ubiegłorocznym, z powodu znacznego przyspieszenia wegetacji i większej podaży letnich jabłek — przed rokiem rejestrowałem na rynku trzy odmiany, obecnie było ich siedem. Na początku sierpnia pojawiły się już nie tylko 'Delikates', ale i 'Antonówka'.
Nie bez znaczenia był też z pewnością wcześniejszy niż zwykle początek skupu owoców przemysłowych i stosunkowo niskie ich ceny. Myślę, że pomimo niewielkiej — najprawdopodobniej — podaży odmian późniejszych, nie należy się raczej spodziewać, aby te jabłka były droższe niż w ubiegłym roku.

Owoce miękkie - polskie i nie tylko
Susza pod koniec sezonu zbioru truskawek spowodowała, że w lipcu nie było ciągłości dostaw tych owoców, tak jak w ubiegłym roku. Ostatni raz widziałem je 6.07. (detal, 4 zł/kg), potem była długa przerwa (susza i upał nie sprzyjały uprawie truskawek na zbiór opóźniony — rośliny owocowały przedwcześnie, ale owoce były małe i często zniekształcone). Większe ilości ładnych truskawek odmian późnych (w opakowaniach jednostkowych po 0,5 kg) zaczęły się pojawiać pod koniec lipca (w hurcie po 5 zł/kg, a w detalu po 10 zł/kg).
Niespodzianką były w tym roku maliny, nawet te leśne obficie obrodziły. Zbiory odmian uprawnych — według pierwszych szacunków — były większe niż w roku ubiegłym, owoce były aromatyczne, smaczne i dobrej jakości. Ceny i perspektywy eksportu są zadowalające. Ubiegłoroczne zapasy w chłodniach UE skończyły się już wiosną, a z powodu suszy zbiory w Serbii nie będą duże. Od 19.06. do 10.07. za maliny przemysłowe płacono na ogół więcej niż przed rokiem, średnio 2,02– 3,26 zł/kg. Owoce deserowe, mimo dużej podaży, także miały dość dobre ceny — w hurcie 5–6 zł/kg, w detalu 8–12 zł/kg. Po raz pierwszy widziałem w tym roku w sprzedaży 'Poranną Rosę'. Nasz konserwatywny konsument nie przywykł jednak do żółtych malin i ze zbytem były duże kłopoty. Ale parę lat temu — z braku promocji — to samo było przecież z 'Šampionem'.
Przy wiśniach wart odnotowania jest eksperyment podjęty przez jeden z supermarketów — sprzedaż tych owoców w koszyczkach o pojemności 1 kg (podobnych do tych, w których oferuje się importowane brzoskwinie). Ponieważ był to jednak tylko pojedynczy przypadek, trudno przewidzieć, czy nasz konsument zaakceptuje tak podane owoce.
Problem ze śliwkami jest podobnej natury, jak z letnimi jabłkami. Wszelkie porównania z ubiegłym rokiem mogą dotyczyć jedynie kalendarza i na nim się kończą. Na przełomie lipca i sierpnia na rynku była już 'Čačan ska Lepotica', a nawet 'Węgierka Dąbrowicka' (chociaż jeszcze mało dojrzała). Ceny śliwek były znacznie niższe niż w ubiegłym roku. Częściowo było to związane z tegoroczną pogodą, ale istotna była też zapewne konkurencja importowanych brzoskwiń, które zasypały rynek warszawski (ceny hurtowe niższe niż w ubiegłym roku, a detaliczne na tym samym poziomie).
Pozostałe owoce importowane także były tańsze niż przed rokiem. Ceny bananów na rynkach światowych nadal spadały. O cytrusy chwilowo można się nie martwić, ale nie wiadomo, co będzie, gdy ich import przestanie być obciążony cłem. Winogrona także były w sierpniu tańsze niż przed rokiem, a był to dopiero początek sezonu tych owoców.

Rynki hurtowe i bazary
Tych pierwszych miało być 35, a obecnie działają tylko dwa — w Poznaniu i Broniszach pod Warszawą. Doskonale wyposażony rynek hurtowy w Barniewicach koło Gdańska nie wytrzymał konkurencji z istniejącym od lat Chwaszczynem. Nie wiem, z jakich względów, ale w Trójmieście nie zdecydowano się (jak w Warszawie) na likwidację dotychczasowego targowiska. Obecnie w Barniewicach próbuje się więc zorganizować giełdę samochodową.
W koncepcji tworzenia rynków hurtowych zapomniano, jak się wydaje, o paru sprawach. Aby mogły one sprawnie funkcjonować, muszą być szczytem piramidy, której podstawę stanowią grupy producenckie, a wyższe piętro — rynki lokalne. Tymczasem ustawę o grupach Sejm uchwalił całkiem niedawno, zaś rynki lokalne to nadal po prostu place targowe.
Na zachodzie Europy i w Stanach Zjednoczonych klasyczne rynki hurtowe skupiały większość handlu owocami i warzywami dobre parę lat temu. Burzliwy rozwój supermarketów stopniowo ograniczał znaczenie tych rynków na rzecz hurtowników specjalizujących się w zaopatrywaniu już nie tylko pojedynczych obiektów, ale całych sieci. Podobnie zaczyna się dziać i w Polsce.
Pocieszające jest jednak to, że w wielu mniejszych i większych ośrodkach miejskich (tak samo w Warszawie, jak np. w Lęborku) następuje proces cywilizacji bazarów. Miejsce mniej lub bardziej obskurnych bud zajmują estetyczne pawilony, do których przenoszą się do drobni kupcy często znacząco partycypujący w kosztach budowy. Czynią tak, bo nie mają innej możliwości. Dobrze także, że nie mogą sobie pozwolić na podnoszenie cen w porównaniu z czasami straganów. Dzięki temu ruch na "nowych" bazarach się nie zmniejsza.