• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 12/2000

DWA OBLICZA KONKURENCJI

Do stałej obecności bananów i cytrusów na polskim rynku owoców przywykliśmy już od początku lat 90. Polscy konsumenci do tego stopnia zaakceptowali owoce południowe, że znacząco wpłynęło to na krajowy model spożycia owoców. Poprawność tego stwierdzenia można sprawdzić choćby obserwując stoły na różnych imprezach...
...często na paterach z owocami brakuje polskich jabłek (o innych gatunkach już nie wspomnę), ale prawie zawsze są tam banany, cytrusy i winogrona. Tymczasem produkcja owoców w Polsce spada już od roku 1998 — jeśli w 1997 roku zebraliśmy ich (według GUS) 2,888 mln ton, to w dwóch następnych odpowiednio 2,517 i 2,387 mln ton. W obecnym sezonie, z powodu znacznych szkód przymrozkowych, można oczekiwać kontynuacji tej tendencji. Najbardziej spada zaś produkcja naszego "asa atutowego", czyli jabłek (w 1997 r. — 2,098 mln ton, w latach następnych 1,687 i 1,604 mln ton, w roku bieżącym prawdopodobnie około 1,2 mln ton). Taka sytuacja dodatkowo stymuluje wzrost importu owoców — w 1997 roku sprowadziliśmy ich prawie 0,817 mln ton, w 1999 już ponad 1,028 mln ton (według CIHZ). Jak podaje Nosecka (2000), tendencja wzrostowa utrzymała się także w pierwszej połowie roku obecnego — według szacunków sprowadziliśmy wtedy o około 14 000 ton owoców (w tym o 8000 ton bananów i o 6000 ton owoców cytrusowych) więcej niż w pierwszym półroczu 1999 roku. O ile w przypadku cytrusów nie notuje się wzrostu (bodaj pierwszy raz od roku 1994), to w stosunku do danych z roku 1998, w 1999 r. import bananów wzrósł o 15%, winogron o 12%, zaś brzoskwiń i nektaryn — aż o 136% (do 59 000 ton). Warto odnotować, że banany i cytrusy stanowią około połowy ogólnego importu owoców, podczas gdy brzoskwinie zaledwie 0,06%. Te ostatnie są jednak ogromną konkurencją dla polskich truskawek, czereśni, malin i... brzoskwiń.

Pomarańcze i banany kontra jabłka
Z polskimi jabłkami konkurują przede wszystkim banany i cytrusy. Pojęcie "konkurencja" przywykliśmy kojarzyć i rozpatrywać dopiero na etapie handlu. Ma ono jednak także i swoje drugie oblicze — wiele ze swych przewag nad jabłkami cytrusy i banany ujawniają już w trakcie produkcji. Drzewa pomarańczowe kwitną przez kilka tygodni i można na nich znaleźć jednocześnie kwiaty i owoce w różnym stadium dojrzałości. Zmniejsza to ryzyko strat związanych z niekorzystnym przebiegiem pogody w czasie kwitnienia i wydłuża okres zbioru owoców. Tym samym równomierniejsze jest rozłożenie ich podaży w czasie. W uprawie znajdują się odmiany pomarańczy zawiązujące owoce bez zapylenia. Nie mają one także nasion. Partenokarpia — bardzo rozpowszechniona wśród cytrusów — jest dla sadowników zjawiskiem nadzwyczaj wygodnym, bo umożliwia zakładanie całego sadu z jednej odmiany, bez potrzeby sadzenia zapylaczy. Wspomnianych odmian jest zresztą w produkcji tylko kilka, co bardzo usprawnia zbiór i przygotowanie do sprzedaży dużych, jednorodnych partii towaru. Znacznie łatwiej niż w przypadku jabłek jest także określić ściśle termin zbioru pomarańcz — zależy on po prostu od stężenia w soku cukrów i kwasów. Sezon zbiorów jest rozciągnięty na parę miesięcy (europejskie kraje śródziemnomorskie), a nawet na cały rok (strefa tropikalna) i pozwala na rytmiczne zaopatrywanie rynku. Łatwiej także poradzić sobie z nadprodukcją (przynajmniej niektórych odmian). Pomarańcze dają się przetrzymywać na drzewach przez parę miesięcy bez obaw, że opadną, a jeśli ich ceny nie wzrosną, to w ostateczności można owoce przerobić na sok.
Jeżeli skrzynkę z jabłkami upuści się z wysokości 15–20 cm, to połowa z nich zostanie najprawdopodobniej uszkodzona. U pomarańczy gruba, elastyczna, składająca się z dwóch warstw tkanka okrywająca, nie tylko znakomicie chroni przed uszkodzeniami mechanicznymi, ale też bardzo ogranicza transpirację. I na koniec przewaga nad jabłkami bodaj największa: pomarańcze nie wymagają praktycznie żadnych obiektów przechowalniczych, można je długo przetrzymywać w dodatniej (nawet wysokiej) temperaturze. Umożliwia to transport na znaczne odległości i obniża koszty przygotowania owoców do handlu.
Banan jest rośliną zielną, a jej część owocująca to pęd wyrastający z kłącza, który po wydaniu owoców zamiera. Tymczasem u jego podstawy pojawia się następny, który owocuje w trzy do sześciu miesięcy po pierwszym — w ten sposób każdy fragment kłącza z pędami owoconośnymi daje od 2 do 4 plonów rocznie. Okresy poszczególnych zbiorów prawie łączą się ze sobą i plantacja owocuje właściwie bez przerwy. Tak samo wyglądają możliwości zaopatrywania rynku w owoce. Pierwsze owoce uzyskuje się po 13–18 miesiącach od założenia plantacji. Ponieważ rośliny te rozmnaża się przez podział kłączy, odpada więc problem szkółek. Podobnie jak pomarańcze, zawiązują owoce partenokarpicznie. Można je zrywać, gdy osiągną około 80% końcowej wielkości. Są wtedy jeszcze zielone, a proces żółknięcia dopiero się rozpoczyna. W tym stadium bardzo dobrze znoszą transport i przechowywanie przez kilkadziesiąt dni. Pakuje się je w kartonowe pudła, ale tylko dlatego, że umożliwia to mechanizację wszelkich dalszych prac. Jeśli banany przechowuje się dłużej niż przez tydzień, to trzeba im zapewnić temperaturę 11–12°C.

KONKURENCJA DLA JABŁEK ZE STRONY OWOCÓW POŁUDNIOWYCH NA RYNKU WARSZAWSKIM W SEZONACH OD 1997/98 DO 99/2000


Tak więc banany i cytrusy wyprzedzają jabłka "o parę długości" już na starcie do obrotu handlowego. Z tego właśnie wynika ich obfitość na rynku, jak również i to, że są na nim obecne przez cały rok. W ostatnich latach obserwujemy jednak jeszcze jedno zjawisko: spadają ceny bananów i cytrusów, natomiast krajowe jabłka drożeją. Relacje cen tych ostatnich w stosunku do notowań bananów, mandarynek, pomarańczy oraz winogron prześledziłem na rynku warszawskim w ostatnich trzech sezonach. Brałem pod uwagę okres od września do czerwca, kiedy na rynku jest najwięcej krajowych jabłek. Zarówno w hurcie, jak i w detalu (tabela) można było stwierdzić, że najbardziej konkurencyjne w stosunku do jabłek okazały się banany, w następnej kolejności pomarańcze, mandarynki i winogrona, a konkurencyjność zwiększała się wraz z upływem czasu i była największa w ostatnim sezonie. Ceny wszystkich analizowanych owoców były znacznie bardziej zbliżone w detalu niż w hurcie. Dla przykładu — przez cały sezon 1999/2000, czyli przez 10 miesięcy, notowania bananów zarówno w detalu, jak i w hurcie były do 1,5 raza wyższe niż ceny jabłek. Jednakże w hurcie tylko dwukrotnie banany były tańsze lub kosztowały tyle samo, co jabłka, podczas gdy w detalu taka sytuacja powtórzyła się aż dziewięciokrotnie. Trzeba dodać, że w handlu detalicznym analizowałem ceny bazarowe. Tam bowiem Polacy kupują owoce najchętniej. Nie brałem natomiast pod uwagę supermarketów. Obserwuję, że oferują one owoce południowe po cenach zbliżonych do hurtowych, ale ceny jabłek są tam porównywalne z bazarowymi. Stąd konkurencyjność owoców południowych jest tam jeszcze wyższa. Małe różnice cen poszczególnych asortymentów w handlu detalicznym można wytłumaczyć tym, że owoce południowe sprzedawane na bazarach są różnego pochodzenia. Pozwala to handlującym na elastyczne ustalanie ceny i świadczy o znacznym udziale "szarej strefy" w tym sektorze.

Przyszłość
Przedstawiony stan rynku nie napawa optymizmem. Konkurencja cenowa ze strony owoców południowych wymusza na krajowych producentach i handlowcach utrzymywanie cen polskich jabłek w granicach, które są do zaakceptowania przez klienta, i może mieć negatywny wpływ na poziom ich sprzedaży. Trzeba się, niestety, liczyć z tym, że w nadchodzącym sezonie sytuacja niewiele się zmieni. W następnych latach, a w szczególności po przystąpieniu do Unii Europejskiej, można oczekiwać wzrostu konkurencyjności cytrusów i winogron. Owoce te pochodzą bowiem głównie z krajów Piętnastki. Powinniśmy pamiętać także i o tym, że niskie ceny bananów i cytrusów w ostatnim sezonie to nie tylko funkcja wysokiej produkcji tych owoców. Na Zachodzie 70–80% rynku tych owoców znajduje się w dyspozycji 4, 5 podmiotów gospodarczych. Zwykle zajmują się one nie tylko handlem, ale i produkcją. A duży może więcej — sprzedawać taniej, zajmować się promocją i marketingiem w pełnym tych pojęć znaczeniu. Czas, aby zaczęło to dotyczyć także polskich jabłek i ich rynku.