• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 04/2001

POMIDORY DLA PRZEMYSŁU - ZAGROŻONA PRODUKCJA

Zapoczątkowany u schyłku lat 50. rozwój przemysłu owocowo-warzywnego trwał nieprzerwanie do końca ósmej dekady ubiegłego wieku. Zwłaszcza w tych ostatnich latach notowaliśmy wzrost liczby chłodni i intensyfikację produkcji koncentratów.
Znaczące osiągnięcia miał nasz przemysł owocowo-warzywny w przerobie pomidorów. Ciągły wzrost zapotrzebowania rynku na przetwory z tego warzywa spowodował rozbudowę wielu przedsiębiorstw, wokół których powstały "zagłębia pomidorowe", zaspokajające niemal w pełni zapotrzebowanie przetwórni na surowiec. Reformy społeczno-ekonomiczne lat dziewięćdziesiątych, zwłaszcza prywatyzacja przemysłu państwowego i spółdzielczego, spowodowały kryzys w samym przetwórstwie i w jego rolniczym otoczeniu. Większość zakładów przetwórczych odstąpiła od współpracy z plantatorami, a surowce kupuje od pośredników. Dzisiaj prywatyzacja przedsiębiorstw przemysłu owocowo-warzywnego dobiega końca. Uporządkowanie własności w tym sektorze przemysłu powinno przywrócić wypracowane kiedyś przez Związek Zrzeszeń Plantatorów Owoców i Warzyw dla Przemysłu formy jego współpracy z plantatorami, które są całkowicie zbieżne z tymi, jakie przyjęto w krajach Unii Europejskiej. (Podkreślić należy, że w kilku przedsiębiorstwach, mimo prywatyzacji zakładów, współpraca ta nigdy nie ustała.)
Okres transformacji przemysłu owocowo-warzywnego uznać trzeba za bardzo niekorzystny dla rodzimej produkcji wielu gatunków, a zwłaszcza pomidorów. Przemysł w sposób radykalny ograniczył przerób pomidorów krajowych, ale nie zrezygnował z produkcji wyrobów z tego surowca. Opiera ją na koncentracie z importu, który, dzięki wysokim dotacjom do jego produkcji i eksportu, jest tani. Takich dotacji nasz plantator ani przetwórstwo nie otrzymuje, co sprawia, że przerób pomidorów w Polsce od wielu lat systematycznie maleje. Zmniejsza się też (wg GUS) areał uprawy tego gatunku: w 1991 r. wynosił on 31 600 ha, w 1995 r. — 28 500 ha, a w 2000 r. — już tylko około 24 000 hektarów. Tymczasem w ostatnich latach wzrasta zapotrzebowanie rynku na przetwory z pomidorów. Ograniczony przerób pomidorów rodzimych nie pokrywa popytu. Wzrasta więc import koncentratu pomidorowego — w 1995 r. sprowadzono 12 850 ton, a w 1997 aż 28 145 ton. Odpowiada to 60 000–150 000 ton surowca, który mógłby być produkowany u nas. Przemysł od wielu lat systematycznie obniża cenę skupu pomidorów krajowych — w 1996 roku wynosiła ona 0,48 zł/kg, w latach 1997–1999 — 0,45 zł/kg, a w 2000 r. — 0,40 zł/kg. Pokrywało to zaledwie od 51% do 64% kosztów produkcji. Poziom cen skupu określany jest na podstawie ceny koncentratu z importu, który jest wysoko dotowany tak przez kraje Unii Europejskiej, jak i Węgry.
Znaczącej pomocy w utrwalaniu niekorzystnej dla polskich ogrodników polityki cenowej dotyczącej pomidorów udzielają przemysłowi i importerom władze państwowe poprzez niskie cła i wysokie limity kontyngentów na import koncentratu. W 2001 roku limit ten został określony na 11 200 ton, w tym z Węgier na 7000 ton. Jest on wyższy od zeszłorocznego o 4000 ton. Sytuacja taka jest niekorzystna dla rodzimej produkcji pomidorów dla przemysłu, bowiem trudno jest konkurować z dostawcami, którzy otrzymują wysokie dotacje do wyprodukowanych i wyeksportowanych produktów. Kontynuacja takiej polityki zmusi naszych plantatorów do wycofania się z uprawy tego gatunku, co rynek odczuje szybko — po zniknięciu rodzimej produkcji importerzy będą musieli przyjąć dyktat cenowy zagranicznych producentów koncentratu, a i sami zechcą może skorzystać z szansy stwarzanej przez ogołocony z własnego produktu rynek.
Warto również zwrócić uwagę, że produkcja owoców i warzyw, w tym pomidorów, wymaga dużych nakładów siły roboczej. Zatem produkcja tych gatunków może mieć istotne znaczenie w złagodzeniu bezrobocia na wsi. Mając to na względzie należałoby stworzyć mechanizmy ekonomiczne zachęcające przemysł owocowo-warzywny do zwiększania przerobu rodzimych pomidorów (ale nie tylko ich). Przyczyniłoby się to do rozładowania ciągle narastającego, groźnego problemu społecznego, jakim jest plaga bezrobocia na polskiej wsi.

Władysław Kowalczyk jest dyrektorem Biura Krajowego Związku Zrzeszeń Plantatorów Warzyw i Owoców dla Przemysłu, sekretarzem Polskiej Federacji Ogrodniczej