• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 03/2002

XI SPOTKANIE SADOWNICZE W SANDOMIERZU

W barwach Grupy Hasło
Już po raz jedenasty, a po raz drugi pod przewodnictwem Grupy Hasło w sandomierskim zamku zorganizowano Spotkania Sadownicze. Honorowy patronat nad XI Spotkaniem Sadowniczym w Sandomierzy objął Marszałek Województwa Świętokrzyskiego oraz Przewodniczący Sejmiku Województwa Świętokrzyskiego. Był to wyraz poparcia i wyraźny sygnał od władz wojewódzkich jak dużą rolę przywiązuje do tych spotkań. Odbywały się one w trudnym dla sadownictwa czasie, na którą zebrało się wiele przyczyn — niska cena jabłek, brak pomocy ze strony rządu i powodzie. Te ostatnie w ubiegłym roku dotknęły producentów owoców i warzyw właśnie z rejonu sandomierskiego. Jak co roku konferencję otwarł Marek Kawalec, organizatora i realizatora tej imprezy. Wstęp i materiały konferencyjne dla wszystkich uczestników (a było ich około 500) tegorocznej imprezy były gratis. Podziękowania za sponsorowanie bezpłatnego wstępu należą się firmą Bayer i Hydro Poland. Z roku na rok w Sandomierzu zwiększa się liczba wystawców — w tym było ich 60 (fot. 1).

FOT. 1. ZAMKOWY DZIEDZINIEC, JAK CO ROKU, ZAPEŁNIŁY MASZYNY DLA SADOWNICTWA


Na zamkowym dziedzińcu sadownicy mogli wypróbować się w strzelaniu z kuszy (fot. 2), a każdy kto trafił w jabłko otrzymywał w nagrodę preparat do walki z parchem jabłoni.

FOT. 2. NIEKTÓRYM MOŻNA BYŁO TYLKO POZAZDROŚCIĆ CELNEGO OKA



"Wyśmienity produkt Ziemi Sandomierskiej"
Bardzo dobre warunki klimatyczne przyczyniły się do powstania na Ziemi Sandomierskiej jednego z największych krajowych regionów produkcji owoców i warzyw. Ceny wyprodukowanych towarów nie są jednak proporcjonalne do kosztów i możliwości produkcyjnych. Trzeba również dostrzec zmieniające się wymagania konsumenta, który coraz częściej "kupuje oczami", a promocja pozwoli na lepszą identyfikację produktów z danego regionu. Takie były główne powody stworzenia znaku promocyjnego "Wyśmienity Produkt Ziemi Sandomierskiej" (fot. 1). Ma ono przyczynić się do powstania dobrej marki sandomierskich płodów rolnych i ukazania tego regionu, jako miejsca o tradycyjnych metodach produkcji, wolnego od zanieczyszczeń, gdzie dba się o zdrowie ludzi i szanuje środowisko naturalne zgodnie z obowiązującymi w Polsce normami. O przyznanie znaku mogą się ubiegać rolnicy oraz grupy producenckie (z powiatów: sandomierskiego, opatowskiego, staszowskiego — istnieje możliwość poszerzenia zasięgu terytorialnego) oraz podmioty gospodarcze prowadzące dystrybucję i przetwórstwo produktów — minimum 75% pochodzących z Ziemi Sandomierskiej. Logo będzie przyznawane produktom spełniającym zasady Regulaminu Znaku Promocyjnego, z których najważniejsze to: miejsce oraz kontrola zasad produkcji, standaryzacja, warunki pakowania i dystrybucji oraz kontrola nad przestrzeganiem zasad produkcji. Za przyznawanie znaku oraz promocję będzie odpowiedzialna powołana do tego celu 21-osobowa rada mająca charakter społeczny. Na konferencji w sandomierskim zamku wręczono 21 nominacji jej członkom. Zostali nimi: Stanisław Baska, Leszek Bijak, Andrzej Borycki, Jacek Bryła, Ryszard Ciźla, Robert Dziuba, Michał Gawlik, Piotr Korpysz, Roberta Kotowski, Stanisław Kraska, Wiesław Kubicki, Stanisław Olszański, Stanisław Pietruszka, Robert Pytka, Zbigniew Rewera, Maciej Skorupa, Marian Staszczyk, Janusz Suszyna, Janusz Stasiak, Grażyna Wrzosek i Andrzej Zając. Instytucjonalnym koordynatorem programu została Świętokrzyska Izba Rolnicza.

FOT. 3. ZNAK PROMOCYJNY WYŚMIENITY PRODUKT ZIEMI SANDOMIERSKIEJ



Austriackie logo
Również pod wspólnym logo sprzedaje się austryjackie jabłka. Największą skupiającą około 1000 sadowników i produkującą 80–90% krajowych owoców jest spółdzielnia Steiermark, sprzedająca owoce pod hasłem "Świeże, soczyste ze Styrii" (frisch-saftig steirisch). Stworzenie tak dużej i silnej organizacji pozwala na handel z sieciami handlowymi, z których dwie przejęły w Austrii 60% sprzedaży owoców i warzyw. Pozwala to również na otrzymywanie funduszy unijnych oraz rządowych, które przeznaczone są tylko dla zorganizowanych grup producenckich. Mówił o tym na spotkaniu Karl Waltl — doradca sadowniczy z Izby Rolniczej w Styrii. Uprawy sadownicze w Austrii zajmują powierzchnię 12 000 hektarów. Najwięcej jest ich w południowo wschodniej części kraju (fot. 4).

FOT. 4. U PODNÓŻY GÓRY KULM ZNAJDUJE SIĘ CENTRUM AUSTRIACKIEGO SADOWNICTWA


W ubiegły roku produkcja jabłek osiągnęła poziom 200 000 ton, z czego 160 000 ton przechowuje się w chłodniach. W produkcji dominują 'Golden Delicious' (45%), 'Idared', 'Jonagold' i 'Elstar'. W nowych nasadzeniach przeważają jednak 'Gala', 'Breaburn', 'Pinova'. W Styrii z uwagi na zagrożenia gradowe, 2500 hektarów prowadzi się pod siatkami przeciwgradowymi, na których założenie sadownicy otrzymują 18% dotacje. Obecnie koszt wyprodukowania kilograma jabłek wynosi tam 3 ATS. Za sprzedane jabłka producent uzyskuje średnio 3,3–3,5 ATS/kg. Znacznie droższe są jabłka w supermarketach, za te średniej jakości klient musi zapłacić średnio 10 ATS/kg, za najlepsze około 20–25 ATS. W Austrii, podobnie jak w wielu innych krajach, promuje się rozwój produkcji ekologicznej, w której nie wolno używać substancji syntetycznych. Obecnie za tak wyprodukowane jabłka uzyskuje się średnio 11,9 ATS/kg. Według K. Waltla rynek produktów ekologicznych wkrótce się nasyci, ponieważ zakupem takiej żywności jest zainteresowane tylko 3% ludności. Sady z taką produkcją zajmują 840 hektarów, z tego 365 ha znajduje się w Styrii. W 1998 roku pod patronatem spółdzielni Seiermark, zrzeszeni w niej producenci posadzili 110 ha 'Topaza'. Sadownicy, produkujący jabłka tej odmiany zobowiązani są dostarczać je do spółdzielni. Wszystkie owoce tej odmiany sprzedawane są przez sieć handlową Billa. Tegoroczna produkcja owoców 'Topaza' kształtowała się na poziomie 300 ton/ha. Byłoby ich znacznie więcej, jednak spora część kwiatów ucierpiała podczas wiosennych przymrozków. W Styrii na około 1000 hektarów uprawia się czarny bez, którego używa tam się głównie do produkcji czerwonego barwnika. Za kilogram jego owoców producent uzyskuje 5,5–8 ATS. Duże ilości czarnego bzu Austria importuje z Polski. Brak towarowych sadów tej rośliny w naszym kraju sprawia, że nie prowadzi się ochrony chemicznej, dzięki czemu owoce są chętniej kupowane. Może warto zadbać o przyznanie im certyfikatu — "produkt ekologiczny". W Austrii zrezygnowano z uprawy czarnej porzeczki, jej uprawa jest opłacalna tylko na plantacjach ekologicznych, podobnie jak borówki amerykańskiej. Jednym z powodów było duże rozdrobnienie plantacji, brak kombajnów do zbioru jagód oraz eksport dużej ilości owoców z Polski. W ubiegły roku produkcja jabłek osiągnęła poziom 200 000 ton, z czego 160 000 ton przechowuje się w chłodniach. W produkcji dominują 'Golden Delicious' (45%), 'Idared', 'Jonagold' i 'Elstar'. W nowych nasadzeniach przeważają jednak 'Gala', 'Breaburn', 'Pinova'. W Styrii z uwagi na zagrożenia gradowe, 2500 hektarów prowadzi się pod siatkami przeciwgradowymi, na których założenie sadownicy otrzymują 18% dotacje. Obecnie koszt wyprodukowania kilograma jabłek wynosi tam 3 ATS. Za sprzedane jabłka producent uzyskuje średnio 3,3–3,5 ATS/kg. Znacznie droższe są jabłka w supermarketach, za te średniej jakości klient musi zapłacić średnio 10 ATS/kg, za najlepsze około 20–25 ATS. W Austrii, podobnie jak w wielu innych krajach, promuje się rozwój produkcji ekologicznej, w której nie wolno używać substancji syntetycznych. Obecnie za tak wyprodukowane jabłka uzyskuje się średnio 11,9 ATS/kg. Według K. Waltla rynek produktów ekologicznych wkrótce się nasyci, ponieważ zakupem takiej żywności jest zainteresowane tylko 3% ludności. Sady z taką produkcją zajmują 840 hektarów, z tego 365 ha znajduje się w Styrii. W 1998 roku pod patronatem spółdzielni Seiermark, zrzeszeni w niej producenci posadzili 110 ha 'Topaza'. Sadownicy, produkujący jabłka tej odmiany zobowiązani są dostarczać je do spółdzielni. Wszystkie owoce tej odmiany sprzedawane są przez sieć handlową Billa. Tegoroczna produkcja owoców 'Topaza' kształtowała się na poziomie 300 ton/ha. Byłoby ich znacznie więcej, jednak spora część kwiatów ucierpiała podczas wiosennych przymrozków. W Styrii na około 1000 hektarów uprawia się czarny bez, którego używa tam się głównie do produkcji czerwonego barwnika. Za kilogram jego owoców producent uzyskuje 5,5–8 ATS. Duże ilości czarnego bzu Austria importuje z Polski. Brak towarowych sadów tej rośliny w naszym kraju sprawia, że nie prowadzi się ochrony chemicznej, dzięki czemu owoce są chętniej kupowane. Może warto zadbać o przyznanie im certyfikatu — "produkt ekologiczny". W Austrii zrezygnowano z uprawy czarnej porzeczki, jej uprawa jest opłacalna tylko na plantacjach ekologicznych, podobnie jak borówki amerykańskiej. Jednym z powodów było duże rozdrobnienie plantacji, brak kombajnów do zbioru jagód oraz eksport dużej ilości owoców z Polski.

Zaraza ogniowa
Zwalczaniu i zapobieganiu występowania zarazy ogniowej, której sprawcą jest bakteria Erwinia amylovora był poświęcony wykład dr hab. Piotra Sobiczewskiego z ISK w Skierniewicach. Choroba ta z różnym w kolejnych latach nasileniu występuje w kilku regionach sadowniczych. Jej objawem jest zamieranie gałęzi, pędów (fot. 5) lub całych roślin. Rozwojowi choroby sprzyjają ciepłe i wilgotne lata oraz intensywny wzrost roślin. Największe zagrożenie występuje w okresie kwitnienia i silnego wzrostu pędów. U odmian mających tendencję do ponownego kwitnienia ('Jonagold', 'Gala', 'Šampion') zagrożenie rozciąga się także na ten drugi okres. Z zakażonych owoców bakterie wnikają do krótkopędów, a następnie na gałęzie, gdzie powstają zagłębione, nekrotyczne plamy wyraźnie oddzielone od zdrowej tkanki (fot. 6).

FOT. 5. WYGIĘTY PASTORAŁOWATO PĘD Z BAKTERYJNYMI WYCIEKAMI




FOT. 6. PORAŻONY ZARAZĄ OGNIOWĄ PIEŃ GRUSZY Z NEKROZAMI


W pierwszych latach występowania choroby w Polsce (około 30 lat temu) sadownicy mieli obowiązek karczowania i palenia sadów przez nią porażonych. Istniejący obecnie program zwalczania tej choroby pozwala ograniczyć lub wyeliminować ją z sadu. W przypadku stwierdzenia zagrożenia należy w okresie nabrzmiewania pąków opryskiwać drzewa preparatami miedziowymi, ograniczając równocześnie nawożenie azotowe. Przy dużym zagrożeniu należy wykonać dwa opryskiwania Hortocyną 18 WP, preparatem zawierającym antybiotyk — streptomycynę w okresie kwitnienia. Zakup i stosowanie Hortocyny 18 WP jest możliwy po otrzymaniu zezwolenia wojewódzkiego inspektoratu ochrony roślin. Pierwszy zabieg tym preparatem należy przeprowadzić w okresie, gdy 30% kwiatów jest rozwinięte, a drugi najlepiej w odstępie pięciodniowym, w pełni kwitnienia. W szkółkach, w których choroba wystąpiła konieczne jest wykonanie dwóch zabiegów, w odstępie co 4–5 dni. Do infekcji może dochodzić już podczas 3 mm opadu i przy średniej dobowej temperaturze 13°C. Bakterie z porażonych tkanek mogą wydostawać się w postaci wycieków, a następnie na sąsiadujące rośliny przenoszone są za pomocą wody, wiatru i owadów, a podczas kwitnienia również przez pszczoły. Należy więc likwidować szkodniki będące wektorami tej choroby (mszyce, miodówki, przędziorki). W przypadku utrzymującej się aktywności choroby w sadzie należy rozważyć celowość wykonania cięcia letniego, albo w miarę możliwości je opóźnić. Po wystąpieniu gradobicia, które uszkodziło tkankę roślinną, w ciągu 24 godzin należy przeprowadzić zabieg preparatami miedziowymi. W bezpośrednim sąsiedztwie sadów nie należy sadzić, roślin żywicielskich zarazy — głogu, irgi, ognika, jarzębu, na których choroba ta może się rozwijać i porażać drzewa w sadzie. W USA w ostatnich latach odnotowano również epidemiczne choroby na śliwie japońskiej (Prunus saliciana), a w Kanadzie na malinie. Po raz pierwszy wykryto ją też na jarząbie chińskim (Sorbus folgneri). Powodzenie w walce z zarazą ogniową gwarantuje szybkie usunięcie porażonych roślin będących źródłem infekcji. O stwierdzeniu obecności tej choroby w sadzie należy jak najszybciej zawiadomić najbliższy inspektorat ochrony roślin. Występowanie zarazy ogniowej może również ograniczać Regalis 10 WG, który wykorzystywany jest do ograniczania wzrostu roślin. Hamuje on w roślinie biosyntezę giberelin odpowiedzialnych za wzrost pędów, a zmiany które wywołuje w metabolizmie roślin, prowadzą do zwiększenia ich odporności.

Nowe metody nawożenia sadów
Przedstawił je dr F. Liebe z Niemiec reprezentujący firmę COMPO/BASF. Tradycyjny model nawożenia sadów opiera się na nawożeniu podstawowym wiosną oraz pogłównym w fazie zawiązywania i tworzenia owoców. Okazuje się jednak, że 95% azotu wykorzystywanego w czasie kwitnienia pochodzi z rezerw zgromadzonych w roślinie. Pozwala to sformułować prosty wniosek, iż podawany w dotychczasowym programie nawożenia azot nie jest w pełni wykorzystywany, a zakończenie dostarczania go w fazie tworzenia owoców nie pozwala roślinom na zgromadzenie niezbędnych rezerw. Według specjalisty z Niemiec, odmiany wczesne należy nawozić pogłównie po zbiorach owoców, a późne — podczas zbiorów. Dawka azotu podawana po tym okresie powinna wynosić od 30% do 50% ogólnej (15–25 kg N/ha). Pozwoli to roślinom zgromadzić rezerwy, które zostaną wykorzystane wiosną. Nawożenie podstawowe należy przeprowadzić podczas kwitnienia, tak aby rośliny mogły w fazie intensywnego wzrostu wegetatywnego korzystać z dostarczonych składników. W tym okresie powinno się rozsiać 50–70% ogólnej ilości azotu (25–35 kg N/ha). Niezbędne jest również dostarczanie roślinom potasu i fosforu. Do tego modelu nawożenia najlepiej nadają się nawozy wieloskładnikowe o wydłużonym działaniu. Optymalne wykorzystanie składników mineralnych przez rośliny podnosi jakość zbieranych owoców — wyższa jest w nich zawartość cukrów, są twardsze, mniej podatne na choroby i dłużej się przechowują.