• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 04/2002

WPROWADZENIE UNIJNYCH WYMAGAŃ JAKOŚCIOWYCH

Ze wzrostem konkurencji na rynku ogrodniczym szczególnego znaczenia nabiera jakość. Stała się ona, obok ceny, czynnikiem decydującym o zakupach. Konsument kupuje tam, gdzie za swoje pieniądze otrzyma najbardziej wartościowy produkt. Ponadto lepsza jakość oznacza również możliwość uzyskania wyższej ceny. Ważne jest jednak, aby jakość była rozumiana jednakowo przez wszystkich uczestników obrotu, w czym pomocne jest ustanawianie standardów jakościowych produktów. Normy stwarzają warunki uczciwej wymiany handlowej, ułatwiają obrót, obniżają koszty transakcji, pozwalają na rozwój handlu bez fizycznej obecności produktów. Znaczenie norm spotęgowała rosnąca globalizacja rynku oraz koncentracja popytu w rękach coraz większych odbiorców (eksporterów, sieci super- i hipermarketów). Z korzyści płynących ze stosowania norm powinni zdać sobie sprawę polscy producenci. Przy rozdrobnionej strukturze produkcji nie można współpracować z dużym odbiorcą bez stosowania wspólnych norm. Znane są przykłady utraty szansy eksportu jabłek tylko dlatego, iż nasi producenci nie byli w stanie zgromadzić dużych partii jednorodnego towaru.
Brak świadomości
Niestety w dalszym ciągu producenci niewiele wiedzą na temat jakości. Z badań przeprowadzonych na rynku warszawskim wynika, że około 1/3 sadowników w ogóle nie widzi potrzeby stosowania norm, a tylko 65% wie o istnieniu Polskiej Normy dla jabłek, co nie jest jednak jednoznaczne z przestrzeganiem określonych nią wymagań. Na przykład, 22% badanych wprowadza do obrotu, niedopuszczone normą, jabłka klasy III. Przy podziale na klasy jakości producenci zwracają uwagę przede wszystkim na wielkość jabłek, która zgodnie z normą nie jest cechą jakościową. Znacznie większe niż dopuszcza norma jest zróżnicowanie owoców pod względem wielkości w pojedynczym opakowaniu, różny jest stopień dopuszczanych wad, itp. Odejście od stosowania norm było wynikiem załamania się struktur spółdzielczych i państwowego skupu, rozszerzenia się najprostszego kanału dystrybucji producent-konsument, umacniania się przeświadczenia, że mamy wolny rynek i konsument decyduje o tym, co chce kupić, a także zaprzestania jakiejkolwiek kontroli jakości na rynku wewnętrznym przez zobligowane do tego jednostki kontrolne. Producenci uważają, iż w Polsce nie obowiązują żadne normy. Uważa tak na przykład aż 60% badanych sadowników. Często w tym przeświadczeniu utrzymują ich nieprecyzyjnie podawane informacje w różnych opracowaniach czy artykułach. Jest to jednak tylko część prawdy.

Stan obecny
Faktycznie, w 1994 roku ustawą o normalizacji zniesiono w Polsce obligatoryjność wszystkich norm, co oznacza, że stały się one dokumentami technicznymi do dobrowolnego stosowania. Ale jednocześnie ustawa ta daje możliwość wprowadzenia przez właściwego ministra obowiązku stosowania norm. Z tego zapisu skorzystał minister rolnictwa wprowadzając jako obowiązujące 12 norm dla owoców (agrest, brzoskwinie i nektaryny, czereśnie, gruszki, jabłka, maliny, morele, porzeczki, śliwki, truskawki, winogrona, wiśnie) i 20 norm dla warzyw świeżych (bakłażany, cebula, cukinie, cykoria sałatowa, czosnek, fasola szparagowa, groch zielony, kalafiory, kapusta, kapusta brukselska, marchew, ogórki, pieczarki, papryka, pomidory, por, sałaty oraz endywie (te o liściach kędzierzawych i o szerokich), szparagi oraz szpinak). Dla innych warzyw i owoców również istnieją normy, ale w handlu nie ma obowiązku ich przestrzegania. Wszystkie powyższe normy mają statut Polskiej Normy, gdyż tylko takie mogą obowiązywać na rynku wewnętrznym, ale pod względem treści część z nich to nasze stare normy branżowe, inne to tłumaczone normy międzynarodowe (Normy EKG). W 1994 roku, na mocy ustawy, Polską Normą stały się automatycznie wszystkie dotychczasowe normy branżowe. Jednocześnie rozpoczęto proces przekształcania w Normy Polskie norm międzynarodowych, które, jako obowiązujące nas w handlu zagranicznym, wydane zostały w postaci Projektów Polskich Norm. Niestety proces ten uległ zahamowaniu. Niekorzystny z punktu widzenia producenta jest fakt, iż obowiązujące Polskie Normy będące przekształceniem starych norm branżowych dotyczą najważniejszych na naszym rynku produktów, bowiem wiele z tych uregulowań różni się istotnie od norm EKG. Przykładem są tu normy dla jabłek, gruszek, pomidorów, ogórków czy kalafiorów. Zakończenie procesu przekształcania norm międzynarodowych w Normy Polskie mogłoby nam pomóc dostosować się do wymagań jakościowych Unii Europejskiej, gdyż te są prawie całkowicie zbieżne z normami EKG. W obecnej sytuacji, w celu wprowadzenia standardów unijnych, konieczne stały się dodatkowe rozwiązania legislacyjne. Jednym z nich jest ustawa o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych. Dokument ten daje ministrowi rolnictwa prawo do określania drogą rozporządzeń innych wymagań jakościowych niż te określone Normą Polską. Wprowadzenie standardów unijnych powinno nastąpić jak najszybciej, aby w momencie wstąpienia do UE nasi producenci mogli konkurować z towarem unijnym nie tylko ceną, ale także jakością. Bez tej ostatniej przegramy bowiem tę rywalizację. Ponadto bez spełnienia wymagań jakościowych nasi producenci nie będą mogli skorzystać z rekompensat za wycofywanie owoców i warzyw objętych systemem interwencji.

Nieznajomość norm unijnych
Konieczność szybkiego wydania rozporządzeń zawierających normy unijne wynika z faktu, iż potrzebny jest czas na ich upowszechnienie, a następnie na wprowadzenie do praktyki przez producentów. Znajomość tych norm jest niewielka, choć wielu ją deklaruje. Wspomniane już badania wykazały, że jabłka przygotowane do obrotu przez polskich producentów ogólnie nie spełniają minimalnych wymagań unijnych co do jakości, zasad sortowania według wielkości, pakowania oraz znakowania. Producenci mają nawyki z czasu obowiązywania norm branżowych i stosują mniej lub bardziej zmodyfikowane zasady w nich określone. Podstawowe różnice między normami używanymi przez naszych producentów a określonymi w standardach unijnych można ująć w czterech punktach. ? Przede wszystkim, polscy producenci sortując owoce i warzywa na klasy Ekstra, I i II (często też III) biorą pod uwagę jakość i wielkość. W Unii natomiast zaliczenie do danej klasy zależy jedynie od jakości, a ściślej od stopnia występowania dopuszczalnych wad w odniesieniu do rozwoju, dojrzałości, kształtu, barwy oraz różnego rodzaju uszkodzeń. Sortowanie według wielkości jest oddzielnym wymaganiem i dotyczy wszystkich klas jakości łącznie. Jest to słuszne podejście, gdyż jeden konsument chce kupić, na przykład, produkt najwyższej jakości, ale mały, drugi też najwyższej jakości, ale o wymiarach większych. Jedynie dla nielicznych towarów wielkość jest związana z klasą jakości (np. jabłka), ale dotyczy to tylko wielkości minimalnej. ? Polscy ogrodnicy dzieląc produkt na klasy jakości dowolnie zwracają uwagę na niektóre jego cechy i dopuszczają różny stopień wad. Tylko niewielu stosuje zasady określone Polską Normą. Ale tak w pierwszym, jak i w drugim przypadku różnią się one w mniejszym lub większym stopniu od ustalonych w standardach unijnych. Na przykład, norma unijna dzieli odmiany jabłek na cztery grupy (w zależności od naturalnej barwy skórki) i dla każdej z nich bardzo dokładnie określa minimalny stopień wybarwienia owoców w poszczególnych klasach jakości. Podaje także dopuszczalny stopień ordzawienia, które uznaje za wadę. Nasi producenci oceniają wybarwienie "na oko", a na ordzawienia zwracają niewielką uwagę, chyba że są wyraźne i pogarszają wygląd jabłka. ? Tak na rynku polskim, jak i unijnym dopuszcza się do obrotu produkty powyżej pewnej wielkości minimalnej. I tu znów nasi producenci postępują z dużą dowolnością, choć Polskie Normy tę wielkość określają. Jeszcze poważniejszy problem stanowi jednorodność towaru w jednostkowym opakowaniu, do czego w Unii przywiązuje się bardzo dużą wagę. Standardy UE najczęściej, poza podaniem minimalnej wielkości, określają dopuszczalne różnice wielkości między najmniejszym i największym produktem. Większość Norm Polskich nie uwzględnia jednorodności. Oznacza to, że w opakowaniu może znajdować się produkt bardzo różnej wielkości, byle nie mniejszy niż wymagana wielkość minimalna. ? W Unii na każdym opakowaniu handlowym muszą znaleźć się takie informacje, jak nazwa i adres pakującego lub spedytora, nazwa produktu, kraj pochodzenia, klasa jakości i wielkości. W Polsce do tej pory nie było wymagane umieszczanie etykiet i stąd też ogólnie nie stosuje się go w praktyce. Ale nasi producenci muszą zdawać sobie sprawę, iż już od l stycznia 2001 r. istnieje obowiązek znakowania opakowań, który nakłada na nich ustawa o jakości handlowej artykułów rolno-spożywczych. Obecnie spełnienie tego wymogu jest jednak bardzo trudne, gdyż mało jest jeszcze firm oferujących oznakowanie opakowań czy wykonywanie etykiet, co powoduje, że usługi te są kosztowne. Proces dostosowywania się do wymagań unijnych nie będzie ani łatwy, ani szybki. Konieczne jest przede wszystkim popularyzowanie korzyści płynących ze wspólnych standardów oraz upowszechnienie tych ostatnich, a następnie wdrożenie się producentów do ich używania, co często będzie łączyło się z poniesieniem dodatkowych kosztów — na przykład na myjnie, sortownie, lepsze opakowania czy etykiety. Nie ulega jednak wątpliwości, że bez tych standardów przegramy konkurencję na rynku, niezależnie czy do Unii wstąpimy, czy też nie. Wszystkie granice otwierają się bowiem coraz szerzej.

Dr hab. Lilianna Jabłońska jest pracownikiem Samodzielnej Pracowni Organizacji i Ekonomiki Ogrodnictwa SGGW w Warszawie