• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 12/2001

SKRZYNKA JABŁEK

W rozmowach mazowieckich sadowników wyjątkowo często pojawiały się w ostatnich tygodniach słowa skrzynka, paleta, czy po prostu opakowanie. O ile bowiem w tym sezonie nie brakuje jabłek, o tyle zupełnie nie można tego powiedzieć o opakowaniach. Wszystkie znane mi gospodarstwa cierpią z powodu ich deficytu, co jest potwierdzeniem dużych zbiorów jabłek w środkowej Polsce.
O skali problemu mogą świadczyć przykłady. Gospodarstwo, które w dobrych latach zbierało 200–220 ton jabłek, w tym roku zebrało 300 ton owoców deserowych (które załadowano do chłodni) oraz około 50 ton przemysłowych. Inne, mniejsze, zbierające w przeciętnym sezonie 80 ton jabłek, w tym roku uzyskało ponad 100 ton owoców deserowych i około 40 ton przeznaczonych do przetwórstwa. Podczas zbiorów znajomy sadownik stwierdził, że: "w ostatnich latach przeciętna wartość jabłek w uniwersalce stanowiła równowartość około 4 godzin pracy zbieracza. W tym roku wystarcza na jedną." Jest w tym nieco przesady, gdyż cenowy dołek w największym stopniu dotyczy na Mazowszu odmiany 'Lobo' i o niej myślał cytowany sadownik. Ale nie oznacza to przecież, że problemu nie ma.

Zbierać, czy nie zbierać?
Takie pytanie zadawało sobie w październiku wielu producentów. Notowania owoców przemysłowych nadal oceniane były jako fatalne. Trzeba dodać, że podane wartości (tabela, wykres) nie dotyczyły wszystkich gospodarstw, gdyż często takie ceny otrzymywali pośrednicy, którzy dostarczali dużych partii jabłek bezpośrednio do zakładów. Sadownicy, zwłaszcza ci posiadający mniejsze gospodarstwa, uzyskiwali o 2–3 gr/kg mniej. Różnica to zarobek pośrednika, dla którego nie byłoby miejsca na rynku, gdyby producenci działali w grupie. Wtedy nadwyżka pozostawałaby do jej dyspozycji. Na początku listopada odbiór owoców przemysłowych nadal był utrudniony (kolejki i zapisy to niestety norma), ale była nadzieja, że szczyt dostaw owoców przemysłowych minął, że skończą się kolejki, a być może także wzrosną ceny. Nie wyrówna to już jednak producentom strat powstałych w wyniku sprzedaży (czy może lepiej wyrzucania) dziesiątek ton owoców za bezcen. Ponadto, jeżeli w nadchodzących latach sytuacja z roku ubiegłego i bieżącego się powtórzy, praktycznie nie sposób myśleć o preferencjach cenowych przy przeznaczaniu na sok owoców określonych odmian — na przykład 'Antonówki'.

Truskawek ciąg dalszy
Po raz trzeci powracam do tematu truskawek, bo myślę, że warto. Skutkiem braku ich mrożonych owoców na rynku amerykańskim jest wzrost cen również w Europie. W poprzednich latach braki na naszym kontynencie uzupełniano truskawkami kalifornijskimi. W tym roku Amerykanie poszukują tego gatunku w Europie. Dla producentów truskawek przemysłowych w Polsce może to stanowić optymistyczny sygnał co do cen tych owoców w przyszłorocznej kampanii, tym bardziej że część plantacji została już zaorana. Teoretycznie są więc szanse na dobre zakończenie tej historii, uważam jednak, że to tylko pozory. Dalej bowiem mamy do czynienia z huśtawką cenową na tym rynku, zwaną inaczej kominami cenowymi. Zatem, o jakiejkolwiek równowadze czy przewidywalności nadal nie może być mowy. Najszybciej i najwięcej zyskają przetwórcy — ten, kto ma największy wpływ na rynek, działa we własnym interesie i kosztem innych. Albo więc producenci wyciągną z tego wnioski, albo w nadchodzących latach będą znowu tymi "innymi uczestnikami rynku".

Przemienność - następna odsłona
W siódmej, czy może w ósmej edycji "Sadownictwa" profesora Pieniążka można przeczytać, że w zasadzie poradziliśmy już sobie z problemem przemienności owocowania. Autor słusznie stwierdza, że jest to (szczególnie w sadach jabłoniowych) jeden z mierników oceny stanu sadownictwa. Nie można oczywiście stwierdzić, że o przemienności wiemy już obecnie wszystko, jednak z pewnością dostatecznie wiele, aby ograniczyć występowanie tego problemu w drastycznej postaci. Jednak historia się powtarza i wiadomo już, że takie odmiany jak 'Jerseymac', 'Boskoop', 'Elstar', 'Melrose' (zdaniem niektórych także Jonagoldy) owocowały w tym roku nadmiernie obficie. Piszę o tym z zakłopotaniem, bo jest to efekt faktu, że wielu producentów w dalszym ciągu nie przerzedza zawiązków. Nie będę kolejny raz omawiał skutków takiego postępowania. Ograniczę się jedynie do stwierdzenia, że nadmierna w tym roku podaż 'Lobo', to przykład przypominający, że takie "szkolne" błędy mszczą się bezwzględnie i konsekwentnie. W tym roku 'Lobo' wysypuje się całymi paletami w punktach skupu zakładów przetwórczych, a w przyszłym owoców tej odmiany będzie zapewne brakować.

DYNAMIKA HURTOWYCH CEN JABŁEK NA RYNKU WARSZAWSKIM W SEZONACH 1999/2000 i 2000/2001



Siła spokoju w szkółkach
Niektórzy analitycy twierdzą, że nie można mówić o polskim rynku drzewek, bo ten faktycznie nie istnieje. Tak krańcowe sformułowanie można usprawiedliwić tegorocznymi notowaniami drzewek. Czereśnie dobrych odmian (np. 'Regina' czy 'Octavia') kosztują do 10 zł/szt., wiśnie i grusze oferowane są po 5 zł/szt., jabłonie w dużych partiach — po kosztach, czyli po 3 zł/szt. (po 5 zł przy zakupie pojedynczych drzewek). Ceny podkładek też zapowiadają się bardzo niskie — nawet po 0,2 zł za sztukę. Niektórzy twierdzą, że po zakończeniu zbiorów (w listopadzie) sytuacja może się nieco poprawić, ale nikt nie spodziewa się znaczących zmian koniunktury. Podchodząc jednak do tej sytuacji "na zimno", trzeba stwierdzić, że trudno o lepszą okazję do restrukturyzacji nasadzeń za niewielkie pieniądze. Można się pokusić o zakładanie gęściejszych sadów niż dotychczas. Będzie to miało ekonomiczne uzasadnienie, zwłaszcza, że dopracowaliśmy się już mało kłopotliwych i niezbyt kosztownych technologii prowadzenia takich sadów w pierwszych latach ich życia. Wyniki krajowych doświadczeń sugerują, że dobrego owocowania można się spodziewać w trzecim, a nawet w drugim roku po posadzeniu. Niezależnie od sytuacji na rynku owoców w przyszłym roku (może być odmienna niż obecnie), już teraz trzeba poszukiwać sposobów znaczącego obniżania kosztów produkcji. Tej jesieni można zrobić dobry początek. Nieodzowne jest karczowanie najstarszych kwater. Pozostaje jednak trudne pytanie — co sadzić? Z pewnością warto się zastanowić, czy kontynuować dotychczasowe tendencje.

Rynek jabłek deserowych bez większych zmian
Na początku listopada owoce były wprawdzie nieco droższe niż w październiku, ale w stosunku do sytuacji z ubiegłego roku to zaledwie kosmetyczne zmiany. Pozycję lidera zdecydowanie utrzymywał jedynie 'Ligol'. Jeżeli ktoś miał ładny 'Rubin' czy 'Mutsu' — też mógł nie narzekać. Ale już 'Šampion', 'Gala' czy 'Jonagoldy' odstawały od czołówki najlepiej sprzedających się jabłek i trzeba się liczyć z tym, że okres powodzenia tych odmian się kończy. Wyjątek stanowi 'Gala', która weszła na rynek później, ale z umiarkowanym powodzeniem.

WYSOKOŚĆ ORAZ DYNAMIKA ŚREDNICH CEN (w zł/kg) OWOCÓW WYBRANYCH GATUNKÓW I ODMIAN NA RYNKU WARSZAWSKIM - LISTOPAD 2001/LISTOPAD 2000: * - współczynnik konkurencyjności cenowej (ceny jabłek importowanych/ceny jabłek krajowych), x) - odmiany: 'Granny Smith', 'Golden Delicious', 'Red Delicious'


O eksporcie słychać było sporo. Na zasadzie "próbnych balonów" udało się sprzedać niewielkie partie Jonagoldów, 'Šampiona' i... 'Idareda' po 0,7 zł/kg. Zapotrzebowanie na rynkach wschodnich na polskie jabłka ma być duże (po części dlatego, że niższe są zbiory w UE), ale wygląda to jakoś teoretycznie, gdyż w zakłopotanie wprawia mnie poziom oferowanych cen — 'Idared' powyżej 7 cm po 0,4 zł/kg, zaś inne odmiany ('Lobo', 'Cortland', 'Gloster') nawet po 0,3 zł/kg. Znawcy twierdzą, że nawet mołdawskie jabłka są droższe. Dość powszechne jest mniemanie, że korzystniejszych warunków cenowych, zarówno na rynku krajowym, jak i w eksporcie można się spodziewać dopiero w okolicach marca. Tak przynajmniej bywało w innych sezonach o dużej podaży jabłek.