Zalety skrzyniopalet (palet skrzyniowych, skrzyń paletowych, dużych skrzyń czy jak tam one się jeszcze mogą nazywać) są niepodważalne. Zmniejszają, w stosunku do skrzynek, nakłady pracy na poszczególnych etapach obrotu owocami i umożliwiają lepsze o 20–25% wykorzystanie pojemności komór chłodniczych. Wymagają również o 20–30% mniej drewna. Jednocześnie skrzyniopalety ograniczają uszkodzenia mechaniczne owoców. Na prawie dwukrotną redukcję tych uszkodzeń korzystnie wpływa mniejsza powierzchnia styku owoców z twardymi bokami i dnem skrzyni. Gdy zbiera się owoce do skrzyniopalet, trzeba używać specjalistycznych środków transportowych — poza wózkami widłowymi i podnośnikami ciągnikowymi, także prostych wózków i przyczep do zbioru oraz linii do sortowania i pakowania owoców wyposażonych w wywrotnice.
Historia skrzyniopalet sięga lat 40. ubiegłego stulecia. Skonstruowano je w Nowej Zelandii. W latach 50. rozpowszechniły się w Stanach Zjednoczonych skąd dziesięć lat później dotarły do Polski za pośrednictwem stażystów Instytutu Sadownictwa przebywających w tym kraju. Pierwsze wzory konstrukcji, zapożyczone od amerykańskich sadowników, sprawdziły się w naszych warunkach. Skrzyniopalety miały wymiary 120 x 100 x 83 cm i solidną konstrukcję. Narożniki wykonane z drewna wysokiej jakości mogły wytrzymać obciążenie składowania nawet na wysokość 8 skrzyń. Boki i dno wykonane z desek 1-calowych, od wewnątrz struganych, tworzyły równą powierzchnię. Szczelina (2,5–3,0 cm) pomiędzy dnem a bokami skrzyni ułatwiała wentylację i wodny wyładunek owoców. Narożniki skrzyni skręcane śrubami z paletą i deski przybijane tak zwanymi gwoździami skręcanymi zapewniały odpowiednią sztywność konstrukcji.
O jednolity standard gabarytów dbali wówczas niemal wszyscy pracownicy ISK rozdając rysunki skrzyniopalet.
W ten sposób, pomimo powszechnych niedoborów, udało się przez prawie 20 lat utrzymać jednolite wymiary tych opakowań. Znacznie gorzej było z konstrukcją, która często odbiegała od solidnego pierwowzoru. Trudności w dostępie do materiałów rodziły pomysły na kolejne uproszczenia. W miejsce heblowanych od wewnątrz desek stosowano "króciaki" i zwykłe gwoździe zamiast skręcanych. Z kolei w miejscu dwóch śrub w każdym z narożników spajających skrzynię z paletą, używano grubych gwoździ. Pomimo daleko idących uproszczeń te oszczędnie wykonywane skrzyniopalety wytrzymywały nieraz ponad 10 lat użytkowania, czyli znacznie dłużej niż tradycyjne drewniane "jedynki".
Prawdziwym gwoździem do trumny jednolitej skrzyniopalety okazali się urzędnicy, którym zamarzyły się dalej idące uproszczenia i Polska Norma. Zamiar ujednolicenia byłby bardzo sensowny, gdyby nie pomysł nowej konstrukcji. Przeforsowano wówczas wzór skrzyniopalety pozbawionej, ze względów oszczędnościowych, solidnych narożników wykonanych z grubego, ale i trudno dostępnego wówczas drewna. Tak zaprojektowana skrzyniopaleta nawet pusta chwiała się na boki ledwo "trzymając się na nogach", a raczej rogach, a cóż dopiero po wypełnieniu jej jabłkami i zestawieniu w słupki w chłodni. Dzięki Bogu nikt nigdy nie próbował wykorzystać tej normy do produkcji skrzyniopalet i pewnie tylko dlatego uniknęliśmy ofiar w ludziach. Jednocześnie musieliśmy w instytucie zaprzestać propagowania solidnej konstrukcji, ponieważ przestrzeganie ówczesnych norm było obowiązkowe.
Od tego czasu minęło wiele lat. Drewna i innych materiałów już nie brakuje, a na rynku dostępne są solidne i prawidłowo wykonane skrzyniopalety. Problem w tym, że niemal każdy wytwórca proponuje swój własny model, który nie tylko różni się konstrukcją, ale także wymiarami zewnętrznymi. Dotyczy to zwłaszcza wysokości, która waha się w granicach 70–85 cm. Tak duża dowolność powoduje wiele zamieszania. Najwięcej problemów powstaje podczas wyładunku i załadunku owoców na liniach technologicznych do sortowania. Nie bez znaczenie jest także konstrukcja palety i jej przydatność do przemieszczania się po różnego rodzaju przenośnikach. Odmiennego typu przenośnika wymaga skrzyniopaleta oparta na tradycyjnej palecie podbitej wzdłużnymi deskami od tej stojącej na tak zwanych słupkach.
Odmienne konstrukcje skrzyniopalet powodują niepotrzebny wzrost kosztów linii do sortowania owoców i są prawdziwą zmorą dla ich wytwórców. Utrudniają również pracę sadownikom. Dlatego bardzo ważne, aby skrzyniopalety były identyczne, przynajmniej w gospodarstwie lub grupie producenckiej. Problem ten nabiera coraz większego znaczenia w związku z rosnącym zainteresowaniem naszych sadowników powszechnymi już w świecie skrzyniopaletami wykonanymi z tworzywa sztucznego. Są one często 5–6-krotnie droższe od drewnianych, ale i trwalsze oraz łatwiejsze do utrzymania w czystości.
Sądzę, że przyszedł już czas na ujednolicenie skrzyniopalet. Należy uchronić przed błędnymi decyzjami wszystkich, którzy planują zakup nowych opakowań. Tylko kto miałby się tym zająć? Najlepiej sadownicy we współpracy ze specjalistami, przy koordynacji związków sadowniczych. Ustalenie odpowiedniego standardu jest konieczne i pozwoli nam oszczędzić wiele pieniędzy i nerwów.