• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 04/2004

SZANSE, ZAGROŻENIA, MOŻLIWOŚCI. POLSKIE SADOWNICTWO I WARZYWNICTWO W UE

Tytułowy problem był i jeszcze niejednokrotnie będzie przedmiotem dyskusji. Do zabrania głosu skłoniły mnie refleksje, które zrodziły się po lekturze wykładu dr. Romana Izdebskiego pt "Szanse polskiego sadownictwa po przystąpieniu Polski do UE" wygłoszonego na "Owocobraniu" w Warce 15 listopada ubiegłego roku (czyt. też HO 2/2004). Autor jest wybitnym znawcą prawodawstwa unijnego w zakresie rynku ogrodniczego. Stąd też mój artykuł nie ma charakteru polemicznego, a jedynie uzupełniający. Problem widzę nieco inaczej niż Autor.

Unijne pieniądze dla rolnictwa

Odnosząc się do możliwości uzyskania przez naszych sadowników ewentualnych dodatkowych pieniędzy warto przypomnieć, że ogrodnictwo nie jest dziedziną szczególnie obficie wspomaganą przez Wspólnotę. W 2003 ro­­ku na przykład, zaplanowano, że łączne wydatki z bud­żetu UE wyniosą 97,8 mld euro, z czego fundusz rolny miał stanowić 45,7% (44,76 mld euro). Jeśli fundusz rolny przyjąć za 100%, to wydatki na produkcję zwierzęcą zaplanowano na 29,2%, zaś na roślinną — na prawie 58,5%. W tym dziale tradycyjnie największą pozycją są upra­wy polowe (37,5%, czyli prawie 16,8 mld euro).
W po­równaniu z wydatkami na uprawy polowe czy nawet na produkcję oliwy z oliwek (ponad 2 mld euro), środki przeznaczone na wspomaganie sektora owoców i warzyw (3,59%, czyli 1,61 mld euro) prezentują się nader skromnie i prawie nie odbiegają od przeznaczanych na te cele w latach ubiegłych. W 2004 roku będzie podobnie, mimo że Wspólnota powiększy się o 10 państw. Nie planuje się zwiększenia nakładów na wspomaganie funduszy ope­racyjnych organizacji producentów, zakładając najwidoczniej, że w nowych państwach członkowskich takie nie powstaną. O ponad 20 mln euro mają się natomiast zwiększyć nakłady na rynek bananów. Jest to informacja dość osobliwa, zważywszy, że większość nowych państw członkowskich nie leży w pobliżu równika.

Organizacje producentów najważniejsze

Wszystko to nie zmienia oczywiście faktu, iż dla tworzenia organizacji producentów (i to reprezentujących duży potencjał ekonomiczny) alternatywy nie ma — przynajmniej, jeśli założyć, że ma to przynieść korzyści finansowe producentom owoców. Mapa gospodarcza, podobnie jak i polityczna, nie znosi próżni. Jeżeli do organizowania rynku nie wezmą się sadownicy i producenci warzyw, zrobią to za nich chociażby kupcy. Można nawet powiedzieć, że już tak się dzieje. Mam tu na myśli niektóre sieci supermarketów. Organizują one rynek albo bezpośrednio — na przykład w sektorze produkcji pomidorów — albo pośrednio, przy pomocy "platform", gdy chodzi o inne produkty z naszej branży. Nie jest to, rzecz jasna, działalność charytatywna i korzyści czerpie z niej ten, kto pierwszy zdecyduje się na aktywne działanie.

Na szczęście, świadomość tego stanu staje się coraz bardziej powszechna — przynajmniej wśród działaczy sadowniczych organizacji zawodowych. Zdają oni sobie sprawę i z tego, że unijna pomoc finansowa jest tylko dodatkową korzyścią, wynikającą z tworzenia dużych organizacji producentów. Podstawowy zaś cel to utrzymanie się na rynku. Przy tej okazji trzeba dodać, że prawodawstwo unijne przewiduje specjalne uregulowania dla krajów, w których powstawanie organizacji producentów dopiero się rozpoczyna. Jeżeli w danym kraju produkcja ogrodnicza stanowi więcej niż 15% towarowej produkcji roślinnej, równocześnie zaś za pośrednictwem grup i organizacji sprzedawane jest mniej niż 15% produkcji ogrodniczej, to przepisy rozporządzenia Rady nr 2200/96 przewidują możliwość wyższej o 50% dopłaty do funduszu operacyjnego OP w takim kraju. Ponadto, zgodnie z traktatem akcesyjnym, z funduszy strukturalnych, w okresie 3–5 lat po akcesji zapewnia się pomoc finansową grupom producentów (między innymi owoców i warzyw) powołanym do życia na podstawie odpowiedniego prawodawstwa krajowego.

Chociaż UE wspomaga przede wszystkim wspólne przedsięwzięcia producentów owoców i warzyw, są również propozycje pomocy finansowej dla gospodarstw indywidualnych. Może być ona udzielana z funduszy strukturalnych, pod warunkiem współfinansowania z bud­żetu państwa członkowskiego w wysokości 20%. Transfery odpowiednich funduszy dla Polski na cele, o których mowa poniżej, przewidziano na lata 2004–2006.

W ramach Sektorowego Programu Operacyjnego dostępna jest pomoc na:

  • inwestycje w gospodarstwach rolnych,
  • ułatwianie startu młodym rolnikom oraz
  • poprawę przetwórstwa i marketingu artykułów rolnych.

Mogą się o nią ubiegać właściciele lub dzierżawcy gos­podarstw rolnych, którzy nie pobierają renty lub emerytury. Maksymalny poziom pomocy to 50% kwalifikowanych kosztów inwestycji. Jeśli gospodarstwo leży na terenach o niekorzystnych warunkach gospodarowania — 60%. Dla młodych rolników odpowiednio 55% i 65%. W tym przypadku, podobnie jak w programie SAPARD, pomoc ma charakter refundacji.

W ramach Planu Rozwoju Obszarów Wiejskich przewiduje się zarówno działania zmierzające do wyłączenia z produkcji gruntów najsłabszych (poprzez premie na zalesianie), a także rolników (również ogrodników) starszych wiekiem (renty strukturalne), jak również takie, które mają ułatwić aktywizację gospodarstw (np. wsparcie gospodarstw niskotowarowych w wysokości do około 5000 zł rocznie przez 3–5 lat).

W podsumowaniu dr Izdebski podejmuje interesującą próbę oszacowania dodatkowych przychodów, jakie mogą uzyskać polscy sadownicy z tytułu przynależności do GP lub OP. Autor zakłada, że w porównaniu ze sprzedażą indywidualną, uda się w takim przypadku uzyskać wzrost ceny jabłek o 0,1 zł/kg, co rzeczywiście jest całkowicie realne. Uzyskana łączna kwota — 230 mln zł rocznie — robi wrażenie i, według mnie, jest możliwa do osiągnięcia. Moje zastrzeżenia budzi natomiast struktura tych przychodów (dodatkowe 80 mln zł za jabłka deserowe i aż 120 mln zł za jabłka przemysłowe). Zgodnie z wynikami badań Stańczaka (2003 r.), w polskich sadach towarowych jabłka przemysłowe stanowiły w 2002 roku tylko nieco ponad 24%. Jest przy tym oczywiste, że należy dążyć do zmniejszenia tego udziału, ponieważ ani prowadzenie kwater, ani tym bardziej sadów przemysłowych nie ma ekonomicznego uzasadnienia.

Pozytywne zmiany w organizacji rynku, polegające na powstaniu niewielu, ale dużych OP, dysponujących około 100 000 ton owoców, oraz (być może) powołaniu fundacji do spraw eksportu, powinny pozwolić na dalsze zwiększenie eksportu polskich owoców świeżych (głównie jabłek, choć nie tylko). Myślę, że celem, jaki powinniśmy sobie postawić, jest osiągnięcie poziomu przynajmniej zbliżonego do realizowanego przez Francję. Ten czołowy eksporter jabłek w Europie i na świecie sprzedaje za granicę około 800 000 ton tych owoców rocznie. Polska w ostatnich latach eksportuje połowę tej ilości, ale przecież nie tak dawno nasz eksport ledwie przekraczał 100 000 ton.

Szanse eksportu

Zarysowują się trzy kierunki eksportowej ekspansji polskich owoców:

  • Nasze tradycyjne rynki, a więc kraje środkowowschodniej Europy, gdzie nadal powinniśmy umacniać naszą pozycję. Jest to wykonalne choćby ze względu na przewagę logistyczną, jaką mamy nad największymi konkurentami (np. Holandią, Francją).
  • Państwa południowej Europy. Na tych rynkach zaistnieliśmy dopiero w ostatnich latach, a statystyki dotyczące ubiegłego sezonu i fragmentaryczne doniesienia z bieżącego pozwalają przypuszczać, że możemy się na nich utrzymać.
  • Państwa dotychczasowej UE, w tym przede wszystkim rynek niemiecki — najbardziej chłonny i najbliższy nam geograficznie. Polska obecność jest tam znikoma (około 1% importowanych owoców świeżych) i zmiana tego stanu jest naszym najpilniejszym zadaniem.

Przystąpienie do UE stworzy nam dodatkowe szanse o tyle, że ułatwi dostęp do rynku nie tylko dotychczasowej Piętnastki, ale i nowych państw członkowskich (np. Węgier czy Litwy) poprzez eliminację istniejących jeszcze barier celnych. Szanse zwiększenia eksportu mamy jednak już obecnie i, jak wynika z danych statystycznych, są one wykorzystywane. Przypominanie o tych możliwoś­ciach wydaje mi się równie ważne, jak szacowanie dodatkowych dochodów z tytułu przynależności do GP i OP. Wspomniane szanse wynikają, między innymi, z:

  • niższych niż w krajach UE kosztów produkcji owoców, co pozwala nam skutecznie konkurować na rynkach trzecich (np. państw WNP) i stwarza realne perspektywy zwiększenia polskiego eksportu na rynki Piętnastki;
  • znacznie niższego niż w sadach państw UE zużycia środków ochrony roślin i nawozów sztucznych w polskich sadach, co jest bardzo ważne przede wszystkim w kontekście naszych perspektyw eksportowych właśnie do tych krajów;
  • walorów smakowych polskich owoców, czego przyczyną jest nasz klimat, a także usytuowanie większości naszych sadów na glebach lekkich;
  • zróżnicowania odmianowego naszej oferty — w przypadku jabłek dużo bogatszej od unijnej.

Po szczegółowej analizie naszej oferty dokonanej pod kątem gatunków i odmian, trzeba stwierdzić, że i tu kryje się wiele szans. Prawie zupełnie nie wykorzystujemy możliwości eksportu deserowych truskawek z upraw sterowanych. Paradoksalnie, możliwości takie stwarza nam klimat. Polskie truskawki wczesne pojawiają się bowiem na rynku wtedy, gdy znikają z niego hiszpańskie. W tej części oferty mamy zarówno odmiany sprawdzone (np. 'Honeoye'), jak i interesujące polskie nowości ('Salut'). Z odmian późnych ciekawa jest francuska 'Darselect', która — jak się wydaje — dość dobrze znosi nasz klimat, a ma atrakcyjne i smaczne owoce. Dysponujemy ciekawą ofertą krajowych odmian malin, głównie powtarzających, o opóźnionej porze dojrzewania, takich jak: 'Pol­ka', 'Pokusa', 'Poranna Rosa', a przede wszystkim znakomita 'Polana'. Są to odmiany znane już i cenione na zachodzie Europy, na przykład w Szwajcarii, gdzie niektóre z nich są uprawiane. Produkcją i eksportem jagodowych owoców deserowych zajmuje się obecnie niewiele, za to dużych, gospodarstw — można nawet powie­dzieć, iż eksporterami są tylko gospodarstwa-firmy. I tak pozostanie, jeśli w tym wyjątkowo rozdrobnionym sektorze nie powstaną organizacje producentów. Warto wspomnieć i o tym, że na rynku niemieckim agrest jest owocem deserowym, a dysponujemy przynajmniej dwiema dobrymi odmianami ('Biały Triumf', 'Invicta').

W minionym sezonie bardzo wyraźnie wzrósł eksport czereśni, przede wszystkim na rynki wschodnie. Moim zdaniem, są jednak szanse wejścia również i na rynki UE. Wynika to zarówno z bardzo konkurencyjnych cen, jak i coraz bogatszej oferty odmianowej (przede wszystkim odmian późnych, o dużych, efektownych i smacznych owocach). Obok już znanych i uznanych (np. 'Reginy', 'Kordii') pojawiają się mniej dotychczas znane, a interesujące (np. 'Vanda', 'Reinier').

Coraz więcej mamy również deserowych śliwek dob­rej jakości, o czym warto pamiętać głównie w kontek­ście rynku niemieckiego. Sprawdziły się już u nas odmiany wczesne — 'Herman' czy 'aanska Rana'. Dłużej utrzymują się na rynku odmiany późne, co wynika z przechowywania ich w coraz liczniejszych chłodniach. Warto tu wymienić 'Empress', 'Oneidę', 'Jubileum' (u nas nowość). Bardzo wysoką pozycję na rynku ma późna węgierka 'Amers' o niezwykle efektownych oraz bardzo smacznych owocach.

I wreszcie nasz eksportowy przebój, czyli jabłka. Niekwestionowanym liderem jest 'Idared', który umacnia swą pozycję w naszej strukturze odmianowej i — jak świadczą tegoroczne doniesienia — może być sprzedawany także na Zachód. Na uwagę zasługuje także 'Jester' — odmiana plenna, o bardzo efektownych i dobrze przechowujących się owocach. Bardzo poszukiwane są także jabłka 'Mutsu' czy 'Honeygolda'. Sektor jabłek "białych", to ciągle jeszcze w naszym sadownictwie "czarna dziura". W eksporcie na rynek unijny mogą liczyć się odmiany dobrze tam znane, a atrakcyjne ze względu na cenę: 'Golden Delicious', Jonagoldy czy 'Gala'. Jak wynika z tegorocznych doniesień, duże szanse na zdobycie pozyc­ji lidera na tym rynku ma 'ampion'. Wiele ofert kup­ców z UE dotyczy właśnie tej odmiany.

Jako przyszłościowa na uwagę zasługuje grupa odmian w typie 'Fuji', długo utrzymujących jędrność w obrocie handlowym. W polskich sadach są one reprezentowane przez 'Elise' oraz 'Yatakę' (sport odmiany Fuji, który już się w polskich warunkach sprawdził).