Sprzedaż przez spółdzielnie
Jedną z największych organizacji producentów owoców w Niemczech jest Elbe-Obst — spółdzielnia zrzeszająca 550 sadowników z rejonu Altes Land. Uprawy sadownicze prowadzone przez jej członków zajmują odpowiednio — ziarnkowe 5200 ha, pestkowe 420 ha, jagodowe 130 ha. W nasadzeniach jabłoni 50% stanowią 'Jonagold' i jego sporty (głównie 'Jonagored'), 'Elstar' oraz 'Boskoop' (fot. 1). Inne ważne w produkcji odmiany to 'Gloster', 'Holsteiner Cox', 'Koksa Pomarańczowa', 'Ingrid Marie'. W ostatnich latach wzrosła powierzchnia uprawy tej ostatniej, która została uznana za odmianę regionalną i może być sadzona tylko w tym rejonie, a producenci jej owoców nie mają problemów ze zbytem. 'Gala' stanowi 2–3% nasadzeń jabłoni i powierzchnia jej uprawy nie będzie wzrastała w spółdzielni, jeszcze mniej uprawia się odmiany 'Topaz'. Członkowie spółdzielni wprowadzają do produkcji dwie odmiany klubowe — Rubens® i Red Prince® (fot. 2).
Fot. 1. 'Boskoop' to ciągle jedna z najważniejszych odmian uprawianych przez sadowników w rejonie Altes Land
Fot. 2. 'Red Prince®' — jedna z odmian klubowych uprawiana przez sadowników z Elbe-Obst
Roczna produkcja owoców wynosi średnio 150 000 ton, a obroty kształtują się na poziomie 50 mln euro. W spółdzielni jest zatrudnione na stałe 180 pracowników oraz 20 sezonowo. Elbe-Obst dysponuje 11 punktami, do których sadownicy dostarczają owoce (fot. 3) — tam są przechowywane, sortowane i pakowane (fot. 4).
Fot. 3. Uczestnicy wyjazdu zorganizowanego przez firmę Arysta Agro Polska przed jednym z 11 centrów logistycznych należących do Elbe-Obst
Fot. 4. Przygotowania owoców na elektronicznej linii sortującej
z wodnym rozładunkiem wymagają niemieccy odbiorcy — na zdjęciu 3-ścieżkowa sortownia firmy AWETA
Ponad połowę owoców przechowuje się w centralnych chłodniach, resztę — w prywatnych, należących do sadowników. Wybrano system zdecentralizowany. Według Jensa Andersona, kierownika do spraw marketingu w Elbe-Obst, taniej byłoby wybudować jedno wielkie centrum logistyczne, jednak istniejący system bardziej odpowiada sadownikom z tego regionu.
Spółdzielnia prowadzi także niewielką stację doświadczalną, w której testuje się odmiany i sprawdza nowe technologie produkcji, a członkowie zaopatrują się w niej w środki produkcji i korzystają z kompleksowych usług doradczych.
Główne zadania Elbe-Obst to sortowanie i pakowanie owoców, logistyka, marketing i sprzedaż. Spółdzielnia zapewnia sadownikom także opakowania na owoce — co roku zwiększa się liczbę plastikowych skrzyniopalet. Handlowcy muszą przedstawiać wiarygodne informacje o cenach owoców poszczególnych odmian i prowadzić zadowalającą sadowników politykę cenową. Stąd, między innymi, wprowadzanie do sprzedaży odmian klubowych, które — mimo znacznych kosztów związanych z promocją i efektownym opakowaniem — umożliwiają uzyskanie trochę lepszych cen za owoce — mówił J. Anderson.
Od 1998 roku zrzeszeni sadownicy muszą sprzedawać za pośrednictwem swojej organizacji 80% wyprodukowanych w gospodarstwie owoców. W praktyce jednak, na przykład członkowie Elbe-Obst wszystkie owoce sprzedają przez spółdzielnię. Utworzenie jednostki mogącej zaoferować dużą masę jednorodnych owoców wymusiły na niemieckich sadownikach sieci handlowe, które opanowały większość tamtejszego rynku.
Około 15–20% owoców z Elbe-Obst jest eksportowane — główne kierunki zbytu to Skandynawia i Rosja. Dla zwiększenia eksportu owoców do Rosji utworzono w spółdzielni specjalną jednostkę zajmującą się kontaktami z klientem i sprzedażą. Podstawową odmianą eksportowaną do Rosji jest 'Gloster'.
Jak podaje J. Anderson, w Elbe-Obst ostatnio rozwija się dział, w którym przygotowuje się półprodukty — marmolady, soki, kostkę jabłkową, owoce do sałatek, wydrylowane śliwki i wiśnie. Około 1% owoców przeznacza się na produkcję alkoholu. Sprzedażą przetworów zajmują się specjalnie do tego przygotowani handlowcy, którzy utrzymują kontakty, między innymi z piekarniami, hotelami, zakładami produkującymi sałatki, firmami cateringowymi. Dzięki temu udaje się zagospodarować dużą część owoców, których nie można sprzedać jako deserowe (w ubiegłym roku za owoce przemysłowe sadownicy otrzymywali 0,09 euro/kg, a za deserowe — średnio 0,6 euro/kg).
Tylko około 25% producentów z tego regionu nie należy do Elbe-Obst. Wyprodukowane w gospodarstwach owoce sprzedają w należących do nich małych sklepach (fot. 5) lub na targowiskach.
Fot. 5. Tylko 25% sadowników w rejonie Altes Land prowadzi sprzedaż owoców na własną rękę w sklepach przy gospodarstwach lub na targowiskach
Nowoczesne opryskiwacze
W tym roku 2–3 marca w miejscowości Jork odbyła się wystawa sadownicza, na której prezentowano, między innymi, różnorodne maszyny do produkcji sadowniczej. W wystawie uczestniczą także największe europejskie organizacje szkółkarskie, a od dwóch lat biorą w niej udział także polscy szkółkarze należący do Stowarzyszenia Producentów Wysokiej Jakości Materiału Szkółkarskiego (więcej o ofercie szkółkarzy prezentowanej w Jorku czyt. w "Szkółkarstwie" 2/2004).
Sadownicy w Niemczech coraz częściej do ochrony swoich plantacji wybierają opryskiwacze tunelowe, które — dzięki recyrkulacji — pozwalają na oszczędności 30% cieczy użytkowej. Takie maszyny nie są tanie, na przykład jeden z prezentowanych opryskiwaczy tunelowych firmy Lipco (fot. 6) kosztuje około 20 500 euro. Gdy przyjmiemy, że ochrona hektara sadu rocznie kosztuje 1000 euro, to oszczędzając 30% zużywanej cieczy, oszczędzamy także 300 euro. Dla 10 hektarów sadu uzyskujemy całkowity zwrot poniesionych kosztów po 10 latach używania opryskiwacza. W rejonach takich, jak Altes Land, gdzie duża część sadów położona jest bezpośrednio nad kanałami wodnymi, można — używając takich opryskiwaczy — znacznie lepiej wykorzystać pole i dokładniej opryskiwać skrajne rzędy. W ofercie firmy są również samojezdne opryskiwacze tunelowe, umożliwiające równoczesne opryskiwanie dwóch rzędów roślin, a w przypadku winorośli czy porzeczek — nawet czterech.
Fot. 6. Zakup opryskiwacza tunelowego, dzięki możliwości zao-szczędzenia w sezonie 30% cieczy roboczej, zwraca się przy jego użytkowaniu na 10 hektarach po dziesięciu latach
Według Simone Sailera z firmy Holder, bardzo ważne, aby podczas zabiegu nie wypryskiwać dużej ilości cieczy użytkowej w powietrze. Więcej oszczędza się wtedy środków chemicznych, ale również buduje pozytywny wizerunek sadu u klientów, decydujących się na zakup produkowanych przez nas owoców. W opryskiwaczu OVS 50 przystawka wentylatorowa składa się z dwóch ruchomych elementów, co pozwala na zmianę kierunku wypryskiwanej cieczy, w zależności od konfiguracji terenu lub wysokości drzew czy krzewów. Można także zamknąć wylot powietrza z wentylatora podczas opryskiwania skrajnych rzędów w pobliżu zabudowań, dróg publicznych lub zbiorników wodnych. Model QU 16 (fot. 7) ma z kolei przystawkę o wysokości 3 metrów wyposażoną w kolumnowy wentylator o wydatku powietrza 35 000 m3/godz. Powietrze zasysane jest w nim przez pionową szczelinę w obudowie wentylatora i opuszcza go przez podobną szczelinę wylotową skierowaną w kierunku opryskiwanego drzewa. Takie wentylatory wytwarzają prawie idealny strumień powietrza. W opryskiwaczach z tej serii można regulować z kabiny ciągnika objętość strumienia powietrza wydmuchiwanego z przystawki, można także zwiększać kąt wypryskiwanej cieczy względem rzędu uprawy, przez co zwiększa się penetrację roślin przez ciecz, która dłużej pozostaje w koronie drzewa.
Fot. 7. Opryskiwacz z wentylatorem kolumnowym wytwarza niemal idealny strumień powietrza
Na wystawie prezentowano także belkę herbicydową (fot. 8), która pozwala na opryskiwanie chwastów stężonym herbicydem, bez konieczności mieszania go z wodą. Napędzana jest elektrycznie od prądnicy w ciągniku. Stężona ciecz użytkowa jest wypryskiwana za pomocą specjalnych końcówek, rozbijających herbicyd na krople o średnicy 0,001 mm.
Fot. 8. Elektryczna belka herbicydowa, a — specjalna dysza rozbija stężony herbicyd na krople o średnicy 0,001 mm
W trosce o jakość
Na stoisku niemieckiej firmy chemicznej Spiess-Urania dużo mówiło się o systemie poprawy jakości owoców, poprzez opryskiwanie ich w okresie wegetacji nawozami wspomagającymi prawidłowe zawiązanie i wzrost owoców oraz o opryskiwaniu drzew nawozami wapniowymi. Według Gerda Beckmana (fot. 9) doradcy sadowniczego z rejonu Altes Land i pracownika firmy Spiess-Urania, w celu poprawienia jakości owoców sadownicy często korzystają z gotowych programów — są to drogie zabiegi, ale wzrost plonu tylko o kilka procent pozwala na zwrot poniesionych kosztów i lepszą sprzedaż owoców. Według tego doradcy, dobre wyniki uzyskuje się opryskując drzewa (w okresie od kwitnienia do czerwcowego opadu zawiązków) czterokrotnie organiczno-mineralnym nawozem z alg morskich Gomar BM 86 (w fazie zielonego pąka, różowego pąka, w pełni kwitnienia i po kwitnieniu, każdorazowo w dawce 2,5 l/ha). Preparat ten stymuluje procesy zapłodnienia i zawiązania owoców, wpływa na zwiększenie średnicy owoców, a tym samym ich masy. Potwierdzają to także polskie badania — na przykład owoce 'Jonagolda' były średnio o 2 mm większe od nieopryskiwanych, 'Golden Deliciousa' o 1,8 mm, a 'Gali' o 2,9 mm. W celu ograniczenia występowania chorób fizjologicznych, poprawienia właściwości przechowalniczych owoców poleca się opryskiwanie drzew w okresie wzrostu zawiązków (do opadu czerwcowego) wieloskładnikowym nawozem dolistnym Fruton Kombi zawierającym 13,3% azotu, 15% wapnia, 2,2% magnezu, 0,3% boru, 0,55% manganu, 0,02% cynku. Po czerwcowym opadzie zawiązków warto opryskiwać drzewa kilkakrotnie płynnym chlorkiem wapnia (na przykład nawozem Fruton zawierającym 12,5% Ca w dawce 10 l/ha). Wapń znajdujący się w tym nawozie jest łatwiej przyswajany przez owoce, w porównaniu z używanym przez wielu sadowników przemysłowym chlorkiem wapnia, który może zawierać metale ciężkie i być fitotoksyczny. Opryskiwanie drzew Frutonem nawet w dawce 20 l/ha nie powodowało poparzeń. Używanie nawozów dolistnych poprawia również jędrność owoców, zarówno podczas przechowywania, jak i w obrocie handlowym.
Fot. 9. Według Gerda Beckmana, sadownicy niemieccy kładą duży nacisk na opryskiwanie drzewa preparatami wpływającymi na poprawienie jakości owoców