• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 08/2004

OGRODNICTWO W NORWEGII

Gdy patrzy się z boku na norweskie ogrodnictwo, wydaje się, że podobnie jak w polityce, Norwegowie wolą kroczyć własną drogą. Co do polityki, to już dwukrotnie, w drodze powszechnego referendum, odrzucili członkostwo w Unii Europejskiej (stać ich na niezależność), zaś co do ogrodnictwa, kierunki jego rozwoju są inne niż w pozostałych krajach europejskich.

Specyfika kraju

Na ogół w Europie poszukuje się energooszczędnych metod produkcji, gatunków łatwiejszych w uprawie, a w sezonach trudnych dla rodzimej produkcji (niedostatek światła zimą czy niska temperatura) wiele roślin, owoców, warzyw importuje się z innych stref klimatycznych. W Norwegii natomiast jest nieco inaczej.

Wydawać by się mogło, że ten kraj — ze względu na położenie geograficzne i trudne przez większą część roku warunki dla uprawy roślin ogrodniczych tam panujące — powinien być głównie importerem tanich produktów ogrodniczych. Jednakże polityka państwa jest tak prowadzona, by wspierać własną produkcję. Opracowano system dopłat oraz innych rozwiązań, by dochody ludności utrzymującej się z rolnictwa nie były mniejsze niż osób zatrudnionych w przemyśle. By zapobiec wyludnieniu mało przyjaznych północnych rejonów, nałożono tam niższe podatki niż w pozostałej części kraju. Od lat — za pomocą wysokich ceł — konsekwentnie broniono własnego rynku przed importem tanich produktów. Norwegię zamieszkuje zaledwie 4,7 mln ludzi, tak więc nawet niewielka krajowa produkcja (tab. 1, 2) wystarcza w wielu działach ogrodnictwa (nie dotyczy to np. jabłek) dla zaspokojenia potrzeb rynku wewnętrznego. Oczywiś­cie, nie eliminuje to importu.

Tabela 1. Powierzchnia najważniejszych upraw sadowniczych i warzywniczych w Norwegii

Tabela 2. Produkcja roślin doniczkowych i rabatowych w Norwegii

Areał gleb wykorzystywanych rolniczo stanowi zaledwie 3% powierzchni Norwegii, o podobnej wielkości jak Polska, bo wynoszącej 324 000 km2. Spora część tego skandynawskiego kraju znajduje się poza kręgiem polarnym. Korzystny wpływ Golfsztromu — ciepłego prądu morskiego — powoduje jednak, że temperatura nie jest aż tak niska, jak wynikałoby to z położenia geograficznego (południowe i zachodnie wybrzeże ma podobną temperaturę, jak Holandia i Dania). Podstawowym prob­lemem jest niedobór światła, znaczna liczba krótkich dni, a także niezbyt urodzajne kamieniste gleby.

Sadownictwo

Wiele gatunków drzew owocowych i krzewów, na przykład jabłonie, grusze, czereśnie i śliwy, może być uprawiane tylko w południowych rejonach kraju, a i tak owoce dojrzewają z reguły później niż w Europie Środkowej. To, co wydaje się problemem, może stać się też zaletą. Dojrzewające późno, bo w sierpniu, czereśnie, o bardzo dużych owocach doskonałej jakości, zbierane nad fiordami Hardanger i Sogne w zachodniej Norwegii, są eksportowane do supermarketów do Wielkiej Brytanii, gdzie osiąga się za nie korzystne ceny. Również w Norwegii ceny czereśni są wówczas bardzo wysokie, do 90 koron (NOK) za kilogram (1 NOK to około 0,55 zł). Warto podkreślić, że drzewa czereśniowe są osłaniane folią, co ma przeciwdziałać pękaniu owoców pod wpływem obfitych w tym rejonie deszczów.

W Norwegii uprawia się sporo roślin jagodowych, głównie truskawek (pola przed zimą ściółkuje się słomą i okrywa agrowłókniną — fot. 1) oraz porzeczek. Sezon zbioru truskawek jest bardzo długi, od końca czerwca — począwszy od plantacji na południu kraju — aż do końca sierpnia, w północnych rejonach. Na plantacjach pracuje wielu Polaków, zwłaszcza studentów czasie wakacji (istnieje zresztą potoczna opinia, wyrażana przez Norwegów, że ich rolnictwo i ogrodnictwo nie rozwijałoby się tak dobrze, gdyby nie solidni pracownicy z Polski przyjeżdżający masowo latem). Apetyt na świeże truskawki w Norwegii można jednak łatwo stracić patrząc na ceny, które wynoszą w sezonie nawet 20 NOK (ok. 11 zł) za 0,5 kg. Bardzo drogie są również norweskie jabłka, ceny kilograma tych owoców w supermarketach wynoszą 18–20 NOK, podczas gdy jeszcze miesiąc przed sezonem jabłka importowane z Argentyny czy Nowej Zelandii są znacznie tańsze.


Fot. 1. Norweska plantacja truskawek okryta na zimę agrowłókniną

Dużo owoców jagodowych pozyskuje się z roślin dziko rosnących, głównie borówek — czarnej i brusznicy oraz popularnej w całej Skandynawii maliny moroszki (Rubus chamaemorus) o pomarańczowych owocach (zwykle jeden na szczycie rośliny) i atrakcyjnym miodowym posmaku. Moroszki rosną nawet daleko na północy i na rozległych wyżynnych pustkowiach środkowej Norwegii. Na dzikich stanowiskach, z reguły na torfowis­kach, z jednego hektara można pozyskać zaledwie do 20 kg owoców. Cieszą się tak dużym popytem, że ich zbiór na terenie prywatnym może być przez właściciela terenu zakazany dla turystów — takie ograniczenie nie dotyczy owoców innych gatunków.

Ponieważ produkcja roślin sadowniczych nie może być duża ze względu na warunki naturalne, poszukuje się alternatywnych kierunków rozwoju, na przykład uprawy roślin jagodowych o dużej zawartości antyoksydantów w celu pozyskiwania z nich składników czynnych do produkcji parafarmaceutyków. Na Uniwersytecie Rolniczym w s koło Oslo rozpoczęto badania dotyczące tego zagadnienia biorąc pod uwagę również wiele dziko rosnących roślin, jak świdośliwa, albo uprawianych amatorsko, jak czarna malina.

Przykłady z warzywnictwa

Produkcja warzyw, zwłaszcza na wczesny zbiór, prowadzona jest — nawet na południu Norwegii — głównie pod osłonami — w tunelach lub pod okrywą z agro­włókniny. Popularnym warzywem polowym jest szwedzka rzepa, podobna w smaku do naszej brukwi.

Producenci pomidorów i ogórków szklarniowych są bardzo zadowoleni ze swoich dochodów. Pojedynczo pakowane ogórki szklarniowe nawet latem osiągają cenę około 5 koron za sztukę w hurcie i 9–10 koron/kg w supermarketach. W celu zwiększenia plonu ogórki są zwykle intensywnie doświetlane. Prowadzi się bardzo ciekawe badania naukowe nad zwiększeniem plonowania ogórków poprzez doświetlanie międzyrzędowe. Dolne i środkowe liście są zwykle silnie cieniowane, toteż spada ich aktywność fotosyntetyczna. Rozpoczęto zatem oświadczenia — we współpracy z norweskim producentem lamp, firmą Gavita — których celem jest wykazanie, czy doświetlanie międzyrzędowe, świetlówkami o specjalnym kształcie, korzystnie wpłynie na plonowanie poprzez zwiększenie poziomu światła pomiędzy roślinami (fot. 2). Pierwsze wyniki uzyskane we wdrożeniowym gospodarstwie produkcyjnym są obiecujące.


Fot. 2. Doświetlanie ogórków lampami zawieszonymi nisko, pomiędzy rzędami

Rośliny ozdobne — "kwitnąca branża"

Dynamicznie rozwija się w Norwegii kwiaciarstwo, zwłaszcza pod osłonami. Wpływy z niego stanowią 60% ogólnych wpływów z produkcji ogrodniczej. Norwegowie specjalizują się w produkcji kwitnących roś­lin doniczkowych (tab. 2, 3), głównie begonii (Begonia x cheimantha) z grupy 'Glorie de Lorraine' oraz saintpaulii, dzwonków (Campanula sp.), róż doniczkowych i poinsecji. Ta specjalizacja wynika w dużej mierze stąd, że Norwegowie bardzo lubią dekorować mieszkania kwitnącymi roślinami — zimą, gdy dni są krótkie i ciemne, poprawia to znacznie nastrój.

Tabela 3. Powierzchnia uprawy pozostałych roślin ozdobnych w Norwegii

Prowadzi się wiele badań nad sterowaniem kwitnienia, poprzez regulację fotoperiodu, intensywności światła oraz modyfikacje genetyczne, by przedłużyć trwałość roś­lin. Ze względu na duże zapotrzebowanie, wiele roślin z tej grupy, jak kalanchoe, cyklameny, lilie doniczkowe, jest importowanych, zwłaszcza z Danii. Roślin cebulowych, w tym pędzonych w doniczkach, uprawia się w Norwegii niewiele, a chyba jedyne gospodarstwo spec­jalizujące się w hydroponicznym pędzeniu tulipanów należy do Polaka.

By róże doniczkowe obficie kwitły i miały właściwy pokrój, konieczne jest intensywne doświetlanie. Norwegowie doświetlają aż 24 godziny na dobę, dzięki czemu skracają cykl uprawy, a rośliny osiągają bardzo dobrą jakość. Producent doniczkowych róż Erik Rosnes, właś­ciciel firmy Finstad Gartneri, produkujący rocznie około 1,5 mln sztuk tych roślin na powierzchni 1 ha nowoczes­nych szklarni (fot. 3), praktykuje całodobowe doświet­lanie i uważa, że jest to opłacalne, gdyż może szybciej i więcej produkować. Jego rośliny są eksportowane do innych krajów skandynawskich. Być może, bardzo dob­re efekty produkcji w tym przedsiębiorstwie to również skutek zatrudniania pracowników z Polski, od lat tej samej ekipy ludzi obeznanych z technologią i wszystkimi niuansami produkcji.


Fot. 3. Doświetlana przez całą dobę plantacja doniczkowych róż
w firmie Finstad Gartneri (pracownica z Polski)

Coraz popularniejszą rośliną jest doniczkowa eus­toma. Zwykle sprowadzano ją z Danii lub Holandii, ale ostatnio podjęto badania nad zintensyfikowaniem produkcji w Norwegii (fot. 4). Finansowane są częś­ciowo przez krajowych producentów. Podobnie jak w przypadku róż doniczkowych, doświetlano eustomy przez 24 godziny światłem o różnej intensywności. Uzyskane, jak dotąd, wyniki są obiecujące, gdyż przy intensywnym doświetlaniu udało się otrzymać dobrze rozkrzewione i zwarte rośliny z wieloma pąkami kwiatowymi, nawet w przypadku sadzenia jednej sadzonki do doniczek o średnicy 10–12 cm. Takie doświetlanie wpływa w sposób specyficzny na procesy fizjologiczne w roślinie, przede wszystkim na otwieranie się szparek. W efekcie, konieczne jest szczególnie dokładne sterowanie klimatem, a zwłaszcza wilgotnością powietrza w szklarni, by rośliny miały dobrą jakość i nie więdły zbyt szybko po przyniesieniu do mieszkania. Choć koszty doświetlania są dość duże (w Norwegii i tak relatywnie niższe niż u nas), badania wykazały, że lepsze plony dają pełną rekompensatę poniesionych wydatków. Wprawdzie niektórzy nazywają skandynawskie ogrodnictwo "fitotronowym", czyli prowadzonym niemal całkowicie w sztucznych warunkach, ale skoro to się opłaca, przy wsparciu ze strony państwa, które dba o ochronę własnej produkcji, nie należy się spodziewać zmian w najbliższym czasie. Ze względu na intensywne doświetlanie plantacji produkcyjnych w Norwegii i bogate doświadczenia tamtejszych naukowców w tej dziedzinie, kolejna międzynarodowa konferencja na temat doświetlania roślin odbędzie się w 2005 roku właśnie w tym kraju, w mieście Lillehammer.


Fot. 4. Doświadczenia nad doświetlaniem doniczkowych eustom (uprawa w rynnach) koordynuje prof. Hans Ragnar (z lewej)

Na Uniwersytecie w s prowadzi się też wiele prac naukowych dotyczących intensyfikacji rozmnażania roś­lin, między innymi z użyciem bioreaktorów. Ostatnio rozpoczęto również badania nad wpływem zieleni w pomieszczeniach na samopoczucie i zdrowie ludzi. Temat będzie prowadzony przy współpracy lekarzy z różnych dziedzin oraz psychologów, przy zastosowaniu nowoczesnej aparatury do pomiaru pochłaniania przez rośliny niekorzystnych substancji wydzielanych przez meble, a także różne urządzenia w biurach i mieszkaniach. Wydział Ogrodniczy Uniwersytetu w As — mający znakomite zaplecze badawcze oraz wyróżniającą się kadrę naukową — zmienił w ubiegłym roku nazwę, która obecnie brzmi: Wydział Uprawy Roślin i Ochrony Środowiska. Ta przemiana — i towarzysząca jej reorganizacja placówki — dobrze oddaje tendencje w norweskim ogrodnictwie, które ma być przyjazne środowisku.

I tak, dużą wagę przywiązuje się do tego, by uprawa prowadzona była metodami zintegrowanymi, z ograniczonym wykorzystaniem środków chemicznych. Trwają badania nad użyciem krzemu do pożywek jako składnika podnoszącego odporność roślin, między innymi róż, na mączniaka prawdziwego.

W Norwegii bardzo dobrze działa system doradztwa. Ponieważ producentów jest niewielu, na ogół bardzo dob­rze się znają z doradcami i pracownikami naukowymi, najnowsze wyniki doświadczeń są im na bieżąco przekazywane i weryfikowane w produkcji. Stosunkowo duże są tam ponadto nakłady na badania naukowe oraz wysoki jest poziom kształcenia studentów.