• 12-636-18-51
  • wydawnictwo@plantpress.pl
ogrodinfo.pl
sad24.pl
warzywa.pl
Numer 06/2005

NACZYNIA JESZCZE NIEPOŁĄCZONE

W Sandomierzu 12 i 13 kwietnia dyskutowali polscy producenci koncentratów oraz soków owocowych. W drugim dniu, w konferencji pod tytułem "Sandomierskie spotkanie sokowników", zorganizowanej przez firmę BEGEROW uczestniczyli także zaproszeni przedstawiciele producentów — dostawców surowców dla zakładów przetwórczych. Głównym tematem rozmów w tej części spotkania była sytuacja branży przetwórstwa owoców i warzyw w Polsce na tle uwarunkowań międzynarodowych.

Profesor Witold Płocharski (fot.), który przewodniczy Krajowej Unii Producentów Soków (skupia przedstawicieli zakładów przetwórczych), rozpoczął dyskusję od stwierdzenia, że na sytuację w Polsce coraz większy wpływ ma globalizacja światowego handlu. Większość państw należy już do Światowej Organizacji Handlu i na forum tej organizacji walczy o swoje interesy.
Z tego, między innymi, powodu walka o wprowadzenie koncentratów soków owocowych oraz owoców miękkich na unijną listę produktów wrażliwych (chronionych przy pomocy ceł i kontyngentów) będzie bardzo trudna. Po raz kolejny prelegent przypomniał o zagrożeniu ze strony Chin, które dostarczają już jedną trzecią światowej produkcji jabłek, a przewiduje się, że w tym roku staną się największym eksporterem tych owoców. Chińczycy rozwijają także produkcję innych owoców (ziarnkowych, pestkowych, jagodowych, winorośli), roślin ozdobnych oraz unowocześniają przetwórstwo. 44 zakłady przetwórcze z tego kraju mają już certyfikat HACCP. Sukces eksportowy Kraju Środka polega na stworzeniu jednej organizacji handlowej (China Chamber of Commerce), która eksportuje na przykład 90% produktów przemysłu sokowniczego. Zdaniem prof. Płocharskiego, powinniś­my uczyć się na przykładzie Stanów Zjednoczonych, które już "dostały w skórę" od Chińczyków, zarówno z powodu konkurowania na rynku owoców deserowych, jak i koncentratu soku jabłkowego. Przetwórstwo to w Polsce podstawowy sposób zagospodarowania owoców. Nasze szanse to możliwości skorzystania z unijnej pomocy, bliskość rynku zbytu i tradycje handlu z UE, nowoczesne zakłady przetwórcze oraz zaplecze surowcowe. Trzeba jednak pamiętać, że konkurencja, zwłaszcza chińska, nie zmieni się ani nie osłabnie.


"Na sytuację w Polsce coraz bardziej wpływa globalizacja światowego handlu"
— przekonywał profesor Witlold Płocharski

Sławomir Pietrzak kierujący platformą logistyczną Bronisze przypomniał, że według oficjalnych danych nasze członkostwo w UE zaowocowało w 2004 roku zwiększeniem wartości eksportu artykułów rolno-spożywczych o 35,5%, importu — o 22,9%. Znamienne jednak, że wśród towarów, które wysyłaliśmy za granicę, najważniejsze były — w kolejności — mięso, produkty mleczarskie, przetwory owocowo-warzywne i owoce, a w imporcie — owoce oraz ryby. Do naszych mocnych stron należy, między innymi, zwiększenie udziału firm prywatnych w branży przetwórczej, poszerzenie oferty handlowej (większy udział towarów przetworzonych) oraz zmiany legislacyjne zgodne z unijnymi przepisami. Wciąż mamy jednak ogromne problemy. Restrukturyzacja branży przetwórczej nie pociągnęła zmian w strukturze produkcji surowców. Nasze gospodarstwa są w większości niewielkie, tworzenie grup producenckich postępuje powoli, a organizacje już istniejące słabo współpracują z zakładami przetwórczymi. Zainteresowanie dobrowolnymi systemami zabezpieczającymi jakość i bezpieczeństwo produktów wciąż jest u nas małe — tylko 13 gospodarstw w Polsce, w tym zaledwie jedno sadownicze, ma certyfikat EUREPGAP. Rozpoznawalność polskich marek przetworzonych owoców i warzyw na rynku unijnym jest nikła, a w eksporcie tych towarów wciąż dominują półprodukty. Zdaniem S. Pietrzaka, UE nie ochroni nas przed konkurencją warzyw i owoców produkowanych w krajach rozwijających się. Jedynym rozwiązaniem, które może nas zabezpieczyć przed powtórką kryzysu na rynku owoców miękkich, jest wypracowanie wspólnej krajowej strategii handlowej.

Przed rozpoczęciem dyskusji profesor Eberhard Makosz przypomniał o tym, co do tej pory zrobiono na rynku owoców miękkich oraz przedstawił własne propozycje rozwiązania tego problemu (czyt. też HO 5/2005). Ryszard Ciźla z Sandomierskiego Związku Ogrodniczego wskazał na całkowity brak porozumienia pomiędzy przetwórcami i dostawcami surowców (pokazał to ubieg­ły sezon) i konieczność szybkiej konsolidacji nie tylko zakładów, ale i tych ostatnich z dostawcami. Pytał także o możliwości zbytu owoców ekologicznych. Andrzej Włodarski z zakładów Hortex zwracał uwagę, że konkurencja jest już coraz bliżej — w Rosji i na Ukrainie. Dr Grzegorz Klimek z ISK przypomniał, że polskie owoce, np. mrożone truskawki, zawierają bardzo mało pozostałości środków ochrony roślin, ale nie wiedzą o tym odbiorcy. Informowanie o zaletach polskich owoców to zadanie dla profesjonalnej organizacji handlowej. Tomasz Solis ze Związku Sadowników Rzeczpospolitej Polskiej apelował do przetwórców o podjęcie rozmów z dostawcami jeszcze przed rozpoczęciem sezonu skupu. "Bez was nic nie zrobimy, ale wy bez nas też nie, gdyż działamy na zasadzie naczyń połączonych". Zwracał uwagę, że niechęć do dialogu wykazują przedstawiciele zakładów — "przed rokiem na spotkaniu w lubelskiej Izbie Rolniczej pojawili się reprezentanci 4 przetwórni z 29 zaproszonych". Adam Podoba z przedsiębiorstwa Alpex tłumaczył, że 60% zbieranych w Polsce jabłek trafia do przetwórstwa, ale wszystkie produkowane są z przeznaczeniem na konsumpcyjne, czyli przy wysokich kosztach. Pytał: "Czy nie można by u nas pomyśleć o sadach chronionych mniej intensywnie (czyli taniej prowadzonych), zakładanych na dużych areałach z odmian jabłoni o kwaśnych owocach. Wtedy ceny jabłek przemysłowych mogłyby być wyższe". Tomasz Solis ripos­tował — "wpływ na to, co zakłady kupują, mogą mieć tylko umowy kontraktacyjne z sadownikami".